Podczas ostatniego posiedzenia Związku Gmin Regionu Słupeckiego, Przemysław Niezbecki – były słupecki anestezjolog, odniósł się do sposobu zarządzania przez Iwonę Wiśniewską słupeckim szpitalem. Na tym nie pozostawił suchej nitki. Niezbecki ujawnił kilka danych. Wiśniewska zagroziła mu prokuraturą.
Spotkanie włodarzy gmin regionu słupeckiego zostało zorganizowane na wniosek Przemysława Niezbeckiego. Z tego względu, iż zadeklarowali oni chęć partycypowania w kosztach rozbudowy słupeckiego szpitala często z koniecznością zaciągnięcia kredytu na wsparcie finansowe 27-milionowej inwestycji. Podczas spotkania doszło do ostrej konfrontacji między Niezbeckim a Wiśniewską w kwestii zarządzania słupeckim SP ZOZ i jego funkcjonowaniem.
Nie jestem sfrustrowanym lekarzem
– Chciałbym na początku zdementować to, co kilka miesięcy temu na mój temat powiedziano, że jestem sfrustrowanym lekarzem. Nie jestem sfrustrowanym lekarzem. Jestem lekarzem zadowolonym, który na co dzień pracuje w szpitalu w Środzie Wielkopolskiej. Nareszcie w normalnym szpitalu, gdzie atmosfera jest taka, jaka powinna być. Bez mobbingu, bez szpiegowania, donosicielstwa. Jestem lekarzem, ale też z dziada pradziada mieszkańcem powiatu słupeckiego, co jest bardzo ważnym elementem w moim wystąpieniu – rozpoczął lekarz.
Stwierdził, że jest bardzo zaniepokojony tym, co działo się w szpitalu od kilku lat, a obecnie przyjęło katastrofalne rozmiary.
– Za chwilę, na podstawie faktów postaram się państwu pokazać, gdzie i w których aspektach pracy szpitala dzieje się źle – ciągnął dalej i odnosząc się do jednej z ostatnich publikacji prasowych stwierdził stanowczo, że szpital jest źle zarządzany z punktu widzenia ekonomicznego, a przede wszystkim zasobów ludzkich.
Kulisy odejścia chirurga specjalisty
– Zapewne państwo wiecie, że dobrzy specjaliści wykształceni w naszym szpitalu i mieszkający na terenie powiatu słupeckiego odchodzą z tego szpitala. Ten proces zaczął się kilka lat temu, kiedy odeszła pediatra pani doktor Liczbińska. To co dzieje się obecnie w szpitalu rozpoczęło się z chwilą odejścia chirurgów: dr Suskiego i Włodarczyka. Wtedy na ich miejsce zatrudniono chirurgów z Wrześni. Po Suskim i Włodarczyku odchodzi jeszcze dr Bartkowiak. Jego odejście było pierwszym punktem naszej rozmowy. Nie wiem, czy państwo wiecie, ale był to jedyny specjalista w naszym powiecie, który wykonywał tak zwane badania ECPW (nieinwazyjna metoda usuwania kamieni żółciowych czy przeszkód bez zabiegu operacyjnego). Specjalistów tego typu jak dr Bartkowiak jest mało, a takich jak on, który osiągał 90% skuteczności w zabiegach, można szukać ze świecą. Były to naprawdę zabiegi dochodowe dla szpitala. Kosztowały tylko pracę lekarza, pielęgniarek i sprzętu wykorzystanego do zabiegu. Teraz takiego specjalisty tutaj nie ma. Aby coś takiego zrobić, szpital słupecki musi skorzystać z usług szpitala w Koninie i zapłacić dodatkowo 2 tys. zł. Z tego co wiem, dr Bartkowiak świadczył też takie usługi dla szpitala śremskiego. Wykonał ich za kwotę 80 tys. zł. Problem polegał na tym, że dr Bartkowiak został tu sam ze starej ekipy chirurgów po pojawieniu się zespołu wrzesińskiego. Miał problemy z dostaniem się na salę operacyjną, żeby wykonywać badania. W efekcie atmosfery, jaka panowała na oddziale chirurgicznym w Słupcy, zwolnił się i odszedł do Konina. Jego podanie o zwolnienie przeleżało 30 dni w sekretariacie czy też u pani dyrektor. W ostatnim dniu jego pracy, o godz. 14.50 dostał telefon, że trzeba by się spotkać. To już było zbyt późno. Przeszedł do Konina, doskonale sobie radzi i jest zadowolony – opowiadał samorządowcom Przemysław Niezbecki.
Nie chcieli pójść do więzienia
Kolejną sprawą poruszoną przez lekarza był zespół anestezjologiczny, który odszedł ze szpitala 1 stycznia br.
– Zarzuty stawiane nam, anestezjologom przez pana starostę, że nie chciało nam się pracować, że nie chcieliśmy wypełniać jakichś dokumentów, że nie chcieliśmy znieczulać w godzinach rannych czy wręcz nocnych, czy też praca na dwie sale świadczą o tym, że ktoś nie ma pojęcia jak wygląda medycyna i leczenie pacjentów. Otóż dokumenty, których nie chcieliśmy wypełniać to tzw. okołooperacyjna karta kontrolna – mówił Niezbecki. Dodał, że w karcie chodziło o wypełnienie przez lekarzy rubryk, czy wszystko zostało wykonane zgodnie z procedurami.
– Nie we wszystkich szpitalach anestezjolodzy to wypełniają. Byliśmy przeciwni temu z dwóch powodów. Po pierwsze, anestezjolog ma skupić się na tym, żeby dobrze znieczulić pacjenta i go prowadzić. Po drugie uważamy, że prowadzący kartę okołooperacyjną nie może sam się kontrolować. Prowadząc znieczulenie anestezjolog nie może zaznaczać w niej kontroli swoich własnych czynności. To prowadzi tylko do uchybień. A co zaznaczy anestezjolog, który popełni błąd? Żeby się kryć i nie mieć problemów zaznaczy, że wszystko przebiegało prawidłowo – podawał powody powstania konfliktu z dyrektor Wiśniewską. Jak zaznaczył, w czasie upałów i bez klimatyzacji anestezjolodzy mieli dziwną propozycję pracy w nocy lub nad ranem.
– Nie ma takiej opcji proszę państwa. Nie wykonuje się zabiegów planowych wczesnym rankiem lub w nocy. W tym okresie pacjent ma najmniejszą odporność i zabieg może być wykonany tylko w przypadku ostrym. To nie mogą być zabiegi planowe, a takie propozycje mieliśmy. Trzecią sprawą jest praca na dwie sale. To kuriozum. Namawianie anestezjologa do znieczulania na dwóch salach jest namawianiem do łamania prawa. Wszelkie standardy mówią jasno. Jeden anestezjolog, jedna sala. Oskarżenie, które padło z ust pani Wiśniewskiej, że nie chcieliśmy pracować na dwie sale jest nieprawdziwe. Nie chcieliśmy łamać prawa i pójść do więzienia za to, że cokolwiek wydarzyłoby się na jednej lub drugiej sali – podkreślał anestezjolog.
„Przywieźli go w teczce”
– To nie były powody dla których odeszliśmy. Odeszliśmy z tego powodu, że „przywieziono nam w teczce” nowego ordynatora, który miał zarządzać oddziałem intensywnej terapii w Słupcy, a jednocześnie jest koordynatorem jeszcze trzech innych oddziałów we Wrześni, Czarnkowie i Międzychodzie. Na coś takiego nie godziliśmy się. Oddział intensywnej terapii musi mieć ordynatora na miejscu. Musi mieć człowieka, który nadzoruje pracę, szkoli, który jest dostępny w ciągu 15, 20 minut w szpitalu. W tym przypadku nie zgodziliśmy się na to i to było główną przyczyną złożenia przez nas wypowiedzeń. W tej chwili w słupeckim szpitalu nie pracuje żaden z miejscowych anestezjologów, wszyscy są przyjezdni – kontynuował. Podkreślił, że zespół miejscowych anestezjologów stworzył od podstaw oddział intensywnej terapii i przez 22 lata pracował w tym samym składzie, co było ewenementem.
Zaplecze wrzesińskiego szpitala
– Jest mi przykro to mówić, ale oddział intensywnej terapii w Słupcy, z jednego z najlepszych oddziałów w Wielkopolsce, którym był został zdegradowany do roli ZOL-u, czyli Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego chyba najlepiej wyposażonego w Wielkopolsce, bo wyposażonego jak oddział intensywnej terapii. Tylko, że na ten oddział kierowani są pacjenci przewlekle chorzy w znacznej części z Wrześni, gdyż staliśmy się zapleczem wrzesińskiego szpitala z tego powodu, że w obu szpitalach ordynator jest ten sam. W znacznej części do Słupcy trafiają pacjenci, którzy tam zajmowali by miejsce we Wrześni – twierdzi anestezjolog.
Dlaczego przewieźli pacjenta do Konina?
– Mamy sytuację, która wydarzyła się kilka tygodni temu. W wypadku bardzo poważnie ucierpiał jeden ze słupeckich trenerów. Trafił na blok operacyjny w naszym szpitalu, gdzie przeszedł wielogodzinną operację. Po niej zafundowano mu przejażdżkę do szpitala w Koninie, a powinien bezwzględnie trafić od razu na oddział intensywnej terapii w Słupcy. Mówienie o tym, że nie było tam miejsca jest nie do przyjęcia. To jest ewidentny błąd w sztuce, że nie trafił na nasz oddział, a wieziony był karetką do Konina. Jeżeli nie było tam miejsca, bo leżało tam pięciu pacjentów, to ustabilizowanego i najzdrowszego z nich oddaje się, żeby przyjąć pacjenta w tak ciężkim stanie. Uważam to za karygodne i wielki błąd w sztuce lekarskiej – krytykował bezpardonowo Niezbecki, wskazując dalej na niedoświadczoną kadrę na oddziale intensywnej terapii.
Wątpliwa trzeźwość lekarza
– Może ten pacjent nie trafił na oddział, bo anestezjolog był pijany. Przytoczę państwu dwa prasowe fragmenty Gazety Lubuskiej: „Pijany anestezjolog zgłosił się na dyżur w słubickim szpitalu” (z grudnia 2009 r. – przyp. red.). Drugi artykuł z innego roku: „Pijany lekarz zatrzymany podczas dyżuru w szpitalu” (z lutego 2012 r. – przyp.red.). Jeden z tych szpitali był w przygranicznych Słubicach, a drugi w Międzychodzie. Jak państwo pamiętacie, w Międzychodzie dr Skalski jest ordynatorem. Także i u nas. Należy więc przypuszczać, że wiedział z kim mamy do czynienia i ten sam człowiek jest teraz zatrudniony na dyżurach w Słupcy. Czy musimy czekać aż dojdzie do jakiejś tragedii? – ujawniał mroczne fakty anestezjolog.
Zarzuty finansowej niegospodarności
– Jak państwo wiecie, bo będziecie ponosić koszty rozbudowy szpitala, pieniędzy szuka się wszędzie. To nie przeszkodziło zafundować przyjezdnym anestezjologom 50% podwyżki stawki godzinowej. O ile pamiętam, w grudniu czy też styczniu zapowiedzi były takie, że anestezjolodzy, którzy tu przyjdą będą pracować za stawki takie jak ich poprzednicy. Po tej podwyżce jest to najwyższa stawka dla anestezjologów w całej Wielkopolsce. Równocześnie w tym samym czasie pielęgniarki, które ustawowo mają zagwarantowaną podwyżkę tzw. „zembalówkę” dostają 20 zł brutto podwyżki. Coś chyba w tym systemie nie gra, skoro jedni mogą dostać 50% podwyżki, a grupa pielęgniarek pracująca praktycznie za pensję minimalną dostaje 20 zł brutto. Uważam, że jest to typowy przejaw niegospodarności – mówił Niezbecki.
Tu należy dodać, że to szpitale muszą znaleźć w swoim budżecie pieniądza na podwyżki dla pielęgniarek zagwarantowane ministerialnym rozporządzeniem. Zgodnie z nim, od września tego roku do sierpnia 2018 r. ich pensje mają wzrosnąć do 1,2 tys. zł. Z relacji anestezjologa wygląda, że w słupeckim szpitalu tak nie jest.
O utrudnieniach w pracy
– Przez ostatnie miesiące, a nawet wręcz lata na pewne sposoby dyrektor utrudniała nam pracę. Gdyby zerknąć w dokumentację szpitala, leżą tam dziesiątki naszych pism z prośbą począwszy od zakupu niezbędnego nam do pracy sprzętu po załatanie dziur na oddziale intensywnej terapii. Ja je osobiście pisałem. Zero odzewu. Były pisma dr Woźniaka o zakup nowego respiratora. Było ich wiele. Zero odzewu. Jednak pan Skalski ma widocznie genialny wpływ na panią dyrektor Wiśniewską, że być może gros tego nowego sprzętu zostało zakupione – mówił lekarz.
O tworzeniu fikcyjnych stanowisk
– Mamy tu do czynienia ze stanowiskiem nadzorującej pracę pielęgniarek na oddziale intensywnej terapii. Pani ta, podobnie jak dr Skalski, bywa w szpitalu dwa razy w miesiącu. Dostaje za to niezłe pieniądze, pewnie około 2 tys. zł. Stworzono dla niej stanowisko, którego do tej pory nie było w słupeckim szpitalu, bo to zadanie pełni oddziałowa, która jest na tym oddziale. To właśnie oddziałowa ma nadzorować pracę pielęgniarek. Pani, która przyjeżdża tylko dwa razy w miesiącu jest również oddziałową oddziału intensywnej terapii szpitala w Międzychodzie. Więc funkcjonuje na podobnych zasadach co dr Skalski. Tylko, że ona pracuje w dwóch szpitalach, a dr Skalski w czterech – ujawniał Niezbecki.
Pacjenci się skarżą
– Mimo że nie pracuję już w Słupcy, spotykam się z pacjentami, mieszkańcami naszego regionu. Coraz częściej mi się skarżą, że mają trudny dostęp do oddziału chirurgicznego. Tak już się działo za czasów, kiedy tu jeszcze pracowałem. Wielokrotnie podnosiłem ten temat na facebook’u, że gros pacjentów na oddziale chirurgicznym stanowią pacjenci z powiatu wrzesińskiego. Skierowanie miejscowych pacjentów na zabieg operacyjny do naszego szpitala jest jednoznaczne z kilkutygodniowym oczekiwaniem. Równocześnie pacjenci z powiatu wrzesińskiego, w którym poradnie mają wszyscy lekarze pracujący obecnie u nas na chirurgii, mają te zabiegi wykonywane po dwóch, trzech dniach od skierowania do szpitala – zarzucał dalej.
Pokazał historie chorób
– Żeby nie być gołosłownym. Pracując jeszcze w słupeckim szpitalu i pisząc o tych tematach na facebook’u, bo to była jedyna możliwość wyrażania moich opinii, sygnalizowałem ten problem. Pewnie padnie argument, że musimy wyrabiać kontrakt. Wyrabiajmy go najpierw naszymi pacjentami, a potem, jeśli nie możemy go wyrobić, uzupełniajmy pacjentami wrzesińskimi. Moim zdaniem nie może być tak, że miejscowy pacjent jedzie do okolicznych szpitali, bo tam będzie miał zabieg wykonany szybciej niż w Słupcy. To jest niedopuszczalne – grzmiał Przemysław Niezbecki, sięgając z teczki fotokopie historii chorób pacjentów operowanych na bloku z trzech dowolnie wybranych dni operacyjnych.
– Przyznaję, zdjęcia zrobiłem ja. Zadam państwu zagadkę. Ilu z tych pacjentów jest z naszego powiatu? – pytał i szybko odpowiedział na zakończenie, że żaden, a wszyscy są spoza naszego powiatu.
Tym zajmie się prokurator
– Nie za bardzo mogę odnieść się do tych uwag, bo nie wiem w jakiej części i gdzie w tej części chociaż jest troszkę prawdy – odparła Iwona Wiśniewska. Jak zauważył Dariusz Grzywiński, który przewodniczył obradom związku, sprawy tego kalibru powinny trafić do prokuratury.
– Chciałam powiedzieć, że pan doktor, który od roku czasu nie pracuje w naszym szpitalu jak widać jest bardzo dobrym konsultantem do spraw szpitala, posiada dane, które miały być danymi bieżącymi, bo zostałam tu zaproszona na rozmowę o bieżących sprawach szpitala. W związku z tym wnioskuję o to, że jeżeli pan doktor zrobił zdjęcia, to chcę wiedzieć w jaki sposób te dane wyciekły ze szpitala. Jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi, więc myślę, że mamy wręcz obowiązek zawiadomić odpowiednie organy, że te dane są danymi medycznymi szpitala i one nie służą do potrzeb indywidualnych. Ich udostępnianie jest możliwe, jak pan doktor wie, na wniosek pacjenta. W związku z tym trzeba by to zgłosić do odpowiednich służb celem zbadania tych wszystkich informacji, i w jaki sposób są one informacjami pseudo publicznymi – mówiła dyrektor.
Niezbecki popiera Wiśniewską
– Jestem jak najbardziej za. Dlatego, że w tym momencie będę mógł powiedzieć wiele innych informacji, których tutaj nie mogę ujawnić. Więc ten tok myślenia pani bardzo mi się podoba. Jeżeli coś takiego będzie, to będę mógł powiedzieć znacznie więcej – wtrącił Przemysław Niezbecki.
– Proszę? – zapytała zaskoczona ripostą Iwona Wiśniewska – No to niech sam pan idzie z tymi dokumentami do prokuratury. Niech pan zgłosi to sam – odparła wyraźnie podenerwowana.
Dyrektor odpiera zarzuty
– Jeśli chodzi o kadrę, nigdy nikogo i w żaden sposób nie zwalniałam. A jeśli chodzi o to, że mogliśmy się w jakiś sposób nie porozumieć w kwestii finansowej, to myślę, że jest to sprawa między pracodawcą a pracownikiem. Każdy ma prawo wyboru pracy tam gdzie chce – odpowiadała na zarzuty lekarza dyrektor szpitala.
– Jeżeli chodzi o oddział chirurgiczny, to niestety dane przedstawione, jak wiele tutaj przez pana doktora są nieprawdziwymi, bo na oddziale chirurgi pracuje sześciu lekarzy, w tym trzech jest z terenu naszego powiatu. Dwóch ze Słupcy i jeden z terenu gm. Ostrowite – mówiła Iwona Wiśniewska.
Pacjenci nie zgłaszali dyrektor
– Szpital, zgodnie z zaleceniami NFZ, co tydzień przekazuje informacje o kolejkach oczekujących pacjentów. Tylko i wyłącznie lekarz określa czy ten pacjent może czekać dłużej, czy ma być przyjęty w trybie pilnym. Za mojej kadencji nigdy nie było żadnej uwagi. Żaden z pacjentów nie zgłosił się do mnie, że czeka w takiej długiej kolejce i że ktokolwiek jest przed nim. Jestem zdziwiona taką informacją, bo jeżeli takie sytuacje są, to zawsze monitorujemy. Pan doktor powiedział, że może jadą gdzieś indziej. Być może pacjent idzie za lekarzem, który go przyjmuje. Po drugie, jeżeli gdzieś usługi świadczone są szybciej, to znaczy, że u nas jest taka kolejka oczekujących, że pacjenci chcą się tutaj leczyć. To chyba świadczy o jakości wykonywanych usług medycznych – odpowiadała dalej.
Padły konkretne liczby
– W 2015 r. na oddział chirurgiczny przyjętych zostało 1 272 pacjentów z powiatu słupeckiego i 840 spoza powiatu, 21 spoza województwa. W 2016 r. z powiatu słupeckiego 1 336 i 854 spoza powiatu. Za dziewięć miesięcy tego roku 1 055 z naszego powiatu i 798 spoza (…) Jeżeli chcecie państwo mówić o jakości, to powinniście zaprosić tu pacjentów. Niech się wypowiedzą. Mogę udostępnić ankiety o jakości pracy pielęgniarek i lekarzy, które wypełniają pacjenci (…) – argumentowała dyrektor.
Osobista wycieczka
– Powiem więcej. Mogę skwitować to wszystko jednym zdaniem. Żeby być dobrym lekarzem, trzeba być dobrym człowiekiem. A panu doktorowi nawet zwykła przyzwoitość jest obca. A ja w szpitalu mam samych dobrych ludzi – puentowała dosadnie Iwona Wiśniewska.
– Widzę, że pani uderza w bardzo osobisty ton. Ja starałem się to wszystko merytorycznie przedstawić. Jeszcze tylko jedna moja uwaga. Być może zgadzam się z tymi danymi, które podała pani dyrektor. 800 obcych pacjentów. Tylko pytanie. Ilu naszych pacjentów oddziału chirurgicznego miało zabiegi operacyjne, a ilu spoza powiatu miało te zabiegi? Musimy wziąć pod uwagę jedną rzecz. Oddział chirurgiczny to nie tylko pacjenci operowani, to pacjenci również leczeni. My mówimy o dostępie do sali operacyjnej, o wykonywaniu zabiegów. Może się okazać, że naszych operowanych pacjentów było 40% , a z tych ośmiuset spoza powiatu miało zabiegi operacyjne 90% i w tym momencie liczby przedstawią nam zupełnie inną rzeczywistość – ripostował Przemysław Niezbecki.
Zmobbingowane pielęgniarki
– Cały czas staram się nie poruszać osobistych relacji, ale widzę, że pani do tego się posunęła. Proszę państwa. Żadna pielęgniarka nie przyjdzie na żadne zebranie, jeżeli je państwo zaprosicie, żeby cokolwiek powiedzieć na temat szpitala. Wszystkie są tak zmobbingowane, że boją się cokolwiek powiedzieć. Bo niestety prawda jest taka, że mobbing, zastraszanie i donosicielstwo, to w tej chwili naprawdę nadrzędne rzeczy, które dzieją się w szpitalu. Odniesie się pani do tego? – pytał Niezbecki.
Wójt interweniuje
– To są sprawy typowo szpitala i pracownicze. My absolutnie nie chcemy dyskutować w tej kwestii – przerwał tę polemikę Dariusz Grzywiński. – Mnie osobiście interesuje wątek przyjmowania pacjentów spoza powiatu słupeckiego. Czy taka rzecz ma w ogóle miejsce? Jeśli tak jest, to powinniśmy spróbować ten temat przedyskutować w kontekście wykładania publicznych środków z poszczególnych gmin na rozbudowę szpitala. Skupmy się na tym, czy ten temat istnieje. Jeśli tak, to w jakim zakresie.
– Czy kiedykolwiek, jakikolwiek mieszkaniec państwa gminy czy powiatu zgłosił się, że ma problem z przyjęciem do szpitala na jakikolwiek zabieg? – pytała Wiśniewska.
– Pani dyrektor, życie samorządowe nauczyło mnie, że należy rozmawiać z każdym i o wszystkim (…) Odpowiadając pani na pytanie, mnie osobiście nikt nie zgłaszał interwencji w kwestii braku dostępu do usług szpitala – odpowiedział Dariusz Grzywiński.
– Jeszcze raz podkreślam, że ten szpital jest szpitalem przede wszystkim dla naszych mieszkańców z tytułu bliskości i jakości świadczonych usług – spuentowała dyrektor Wiśniewska.
Zasłania się tajemnicą
Na pytanie dziennikarza o to, dlaczego wspomniany wcześniej słupecki trener po kilkugodzinnej operacji nie pozostał na słupeckim oddziale intensywnej terapii, a przewieziony został karetką do Konina dyrektor Wiśniewska odparła wymijająco.
– Nie mogę odpowiedzieć, dlatego, że jest to sprawa medyczna. Jest to objęte tajemnicą medyczną. Jeżeli pan doktor Niezbecki ma taką wiedzę, to ta wiedza nadaje się do prokuratury. To lekarz, który ocenia stan pacjenta w danej chwili decyduje o tym, co dalej dzieje się dalej z pacjentem – odpowiedziała kończąc Iwona Wiśniewska.
„A ja w szpitalu mam samych dobrych ludzi” – naprawdę Pani Dyrektor może to powiedzieć? Chyba nie wie jak wygląda prywatne życie lekarzy
Tak to prawda, że w całym szpitalu pracuje mnóstwo bardzo dobrych ludzi, oprócz pani dyrektor i pseudo ordynatora i OIOMU.
Brawo. To moze powiat wrzesinski dolozy sie do rozbudowy szpitala bo skoro przeszlo 800 jego mieszkancow sie leczy w naszym szpitalu a 1000 z naszego to wypadaloby!
Brawo za odwagę Panie Przemysławie
Co to za odwaga, najpierw się zwolnił a teraz żle mu dojeżdżać i wojuje. Ja przeszłam ostatnio operacje i jestem zdziwiona, że tyle zabiegów się wykonuje. Pani Anastazjolog super milsza niż bufon Niezbecki.
Niech się Pan zwróci o pomoc do fundacji Helsińskiej
„Niech się Pan zwróci o pomoc do” … lekarza Panie „obywatel”,najlepiej do lekarza z Wrześni .
Jeśli pozbywa się ze szpitala doświadczonych lekarzy
To po co nam szpital?
Stale jakieś rozgrywki
Bo dobrego gospodarza brak!
Tak to są prywatne rozgrywki pani dyrektor, które nie mają na celu dobrej atmosfery w wykonywaniu pracy. To jest cel, tak myślę, że nie tylko dyrektorki.
Zgodnie bowiem z art. 90 kpk – W postępowaniu sądowym do czasu rozpoczęcia przewodu sądowego udział w postępowaniu może zgłosić przedstawiciel organizacji społecznej, jeżeli zachodzi potrzeba ochrony interesu społecznego lub ważnego interesu indywidualnego, objętego zadaniami statutowymi tej organizacji, w szczególności ochrony wolności i praw człowieka.
Ja osobiście korzystam z pomocy Stowarzyszenie Pomocy Prawnej Rzeczpospolita Polska
Nigdy nie chciałbym trafić do tego szpitala…
Jeśli chodzi o oddziały szpitalne, mogę tam trafić zawsze w razie potrzeby. Bywałam i z obsługi lekarzy oraz pielęgniarek jestem zadowolona. Tu chodzi o zupełnie coś innego. Tu chodzi o to, że przez zachowanie i postępowanie pani dyrektor cały personel jest bardzo zestresowany. Nigdy nie wiadomo co jej przyjdzie do głowy i do czego się doczepi ( niesłusznie, oczywiście ).
Czy wszyscy w koło są ślepi i nie widzą, że pani dyrektor rozwala szpital, głównie personel, który jest wspaniały, tylko głupie wymysły dyrektorki nie pozwalają im na normalną pracę. Ludzie obudźcie się!!!
Moze w koncu cos zmieni sie na lepsze, oby tez lekarze w Slupeckim szpitalu zaczeli pracowac fachwo, bo ja do tej pory mam problem po zle zdiagnozowanym zlamaniu nogi(dkdam ze drugie przeswieltenie nogi w innym szpitalu potwierdzilo zlamanie
Panowie z PSL zbyt długo zarzadzaja i miastem i regionem Słupcy i obrosło to wszystko w koterie , układy i wzajemne zależności. W zarzadzaniu mają wiadomo jakieś sukcesy ale czas zmienić ich na coś nowego tylko „nowego” nie widać niczego i nie daj boże zostanie jak jest !!!!
Opozycja w Słupcy słabo działa
Nie ma nikogo z Ruchu Kukiza w powiecie słupeckim
Siemanko ! Kto jeszcze składa pozew do sądu na „rozczochranego belga” (jak to na niego zabawnie mówi Mariusz Max Kolonko) oprócz Reduty Dobrego Imienia (petycje podpisałem), bo chciałbym się włączyć do akcji – byłem na Marszu Niepodległości, mam swój film jako dowód. Czy są może jacyś Posłowie, którzy składają pozwy w tej sprawie ?
Wiem, że Dominik Tarczyński pomaga w tej sprawie, sprawdź na jego facebooku. Jak poszukasz to znajdziesz jeszcze pewnie więcej.
Czy ktoś Słupcy należy do „Wolni i Solidarni”?
Brawo Panie Doktorze Niezbecki, ma Pan rację.
Ta Pani już dawno nie powinna być dyrektorem szpitala, bo się do tego nie nadaje. Poza tym jest tak podła, że wszystkie winy przerzuca na inne osoby, aby się oczyścić. Na niczym się nie zna. Mam nadzieję, że organ nadrzędny jakim jest starosta wie o tym bardzo dobrze, ale nic nie zrobi, bo to jest ta sama klika.
Tak się zastanawiam, dlaczego do tej pory starosta nic nie robi w kierunku wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do dyrektorki, źle zarządzającej szpitalem. Cały powiat widzi i wie, tylko nie starosta. Najlepiej porobić sobie parę zdjęć i temat uważać za zamknięty.
Jak dyrektorka szpitala mogła nazwać tak wspaniałego anastazjologa sfrustrowanym lekarzem?
To wspaniały lekarz, do tego jest fachowcem i człowiekiem z dobrym sercem. Ma mnóstwo wdzięcznych pacjentów którym uratował życie. Ona chyba jest nienormalna, tak myślę, złośliwość jej nie ma granic.
złosliwość nie ma granic ale chyba u ciebie!!!! Czy znasz tych mnóstwo pacjentów? Chyba rejestr jakiś posiadasz lub piszesz pod wiadomo czyje dyktondo!!! Jaki był – to przyszłość oceni a uratować życie w przypadku lekarza to coś oczywistego w końcu uczył sie w tym zawodzie. Czemu nie rozpisujesz się o strażakach tez ratują, o pogotowiu tez ratują .Kazdy z nich ratuje bo to ich zawód który wybrali w tym własnie celu. Może napiszmy o piekarzach którzy codziennie przygotowują nam pieczywo. Czyż nie ratują nam życia. Co by było gdyby ich zabrakło. A ten tekst o dobrym sercu a tyle nienawisci w wielu miejscach w necie od jednej osoby to nie widziałem. Ludzie osliepiła was chyba jakaś niemoc. wolałbym gdybyś napisała sprawiedliwy pełen profesjonalizmu w kazdym MIEJSCU I O KAŻDYM CZASIE. Niestety co człowiek nie otworzy w necie w tym temacie to dobre serce , profesjonalizm i sprawiedliwość wymyka sie spod kontroli.
Tak długo pan starosta będzie milczał, dopóki nie dojdzie do wielkiej tragedii. Wtedy będzie już za późno!!!
W czasach gdy p. Niezbecki i Wozniak pracowali w Słupcy nigdy nie bylo wolnych miejsc na OAIT i pacjenci byli leczeni na o. Wewnetrzym, lub przekazywani do innego szpitala bobtak bylobim wygodniej na dyzurach, nie trzeba bylo praciwac. Moja babcia tego doswiadczyla i chwala lekarzowi dyzurnemu z Interny ze ja uratowal. Wtedy jakos brak miejsc tym lekarzom nie przeszkadzal. Sama osobiscie blagalam dr Wozniaka seby ja przyjal, odpowiedzial ze nie ma miejsc a nastepnego dnia wypisal dwoch oacjentow do domu. Wtedy nie mogl jeden z nich przejsc na inny oddzial, a teraz doktor mowi ze to blad w sztuce?
Obecnie wspolpraca innych oddzialow z OAiT uklada sie bardzo dobrze, jak jest taka potrzeba to pacjent w najlepszym stanie idzie na innym oddzial a niey w stanie zagrozenia życia na OAiT……wczesniej można byłono tym pomarzyć i z tego powodu ucierpiało wielu pacjentow ale to doktorowi nie przeszkadzalo.
I to jest niestety cała prawda która fałszowana jest przez całe kolesiostwo Pana N które jest bardzo aktywne na wszystkich forach. Jaki jad trzeba posiadać żeby przez ten cały czas zyc w tej swojej nienawiści? Kto nadepnął temu człowiekowi na odcisk choc raz lub ma inne poglądy niz on sam to doskonale wie jaka fala hejtu zaczyna bić w jego stronę. A jaka miał opinię w szpitalu to wszyscy doskonale wiedzą. Wystarczy popytac lekarzy tam pracujacych – nie teskno nikomu .