Dzisiaj o godzinie 12.18 do Dyżurnego SKKP PSP w Słupcy wpłynęło zgłoszenie od matki małego dziecka, które znajduje się w zatrzaśniętym samochodzie (zaparkowanym przy słupeckim szpitalu – red).
Zgłaszająca zostawiła w środku kluczyki, które jednak nie znajdowały się w stacyjce co spowodowało automatyczne samoczynne zamknięcie samochodu. Matka obawiała się o dziecko, które miało zaledwie miesiąc. Na miejsce został niezwłocznie wysłany zastęp z JRG w Słupcy.
Po dojeździe okazało się, że dziecko znajdujące się w środku jest bardzo spokojne. Nie było żadnych oznak, które świadczyłyby o konieczności bezzwłocznego wybijania szyby w samochodzie. Na miejsce jechała już osoba z zapasowym kluczykiem do auta. Strażacy okryli tylko szybę kocem, w celu zmniejszenia dotarcia promieni słonecznych do środka kabiny samochodu. Po dowiezieniu bardzo szybko na miejsce dodatkowego kluczyka udało się otworzyć i dostać się do zamkniętego małego dziecka bez praktycznie żadnych strat. Co najważniejsze dziecko, przebywało cały czas pod czujną kontrolą matki oraz strażaków.
Przypominamy, żeby na przyszłość nie pozostawiać kluczyków w samochodzie, gdyż wiele modeli ma ustawione automatyczne samoczynne zamykanie się drzwi. Niektórzy użytkownicy nie wiedzą nawet bardzo często, że ich samochody posiadają taką właśnie funkcję.
Czy „Po dowiezieniu bardzo szybko na miejsce dodatkowego kluczyka” – ok 20-30min to szybko to ja nie wiem, ja bym się nie zastanawiał tylko walił w szybę…
Najważniejsze, że się dobrze skończyło.
Wbrew pozorom to nie jest trudne .Nim moja zona po wsadzeniu dziecka obeszła auto mały wdusił guzik i sie zatrzasł w środku.Było koło 30 stopni . Byłem po 10 min a dzieciak juz był cały mokry . Zdałem sobie sprawe co by sie stało po pół godzinie .