– Sądzę, że się ścigali. Każdy o tym wie, kto zna tę sprawę – mówił brat tragicznie zmarłej Dominiki na kolejnej rozprawie dotyczącej tragedii, która w zeszłym roku wstrząsnęła całą okolicą.
Do tragedii doszło 7 czerwca minionego roku. Późnym popołudniem w parku na terenie Witkowa spotkała się grupka znajomych: Dominika K,. Bartosz B., Dawid M. i Mikołaj W. To właśnie do Mikołaja należało BMW, do którego wsiedli blisko 30 minut później. Wyruszyli w stronę Czerniejewa. Na trasie mieli spotkać się z Bartoszem B., Bartłomiejem B., Waldemarem J. i Jakubem B., którego odbierali z lotniska w Poznaniu. Ich przyjazd się przedłużał, ponieważ ponad dwugodzinne opóźnienie zaliczył samolot z Londynu, skąd wracał Jakub. Ponadto w drodze powrotnej w oplu, którym podróżował Bartosz, Bartłomiej, Waldemar i Jakub pękła opona. Po jej zmianie wznowili podróż. Mimo zmroku grupka poruszająca się BMW nadal czekała na pozostałych znajomych. Mikołaj w rozmowie telefonicznej z Jakubem powiedział, że nie mają nic lepszego do roboty, więc poczekają. Kiedy w końcu na siebie natrafili, ruszyli w stronę Witkowa. W Małachowie Kępym doszło do tragicznego wypadku. Mikołaj, kierując BMW, gwałtownie skręcił w lewo, zjechał na pobocze, po czym uderzył w betonowy przepust wjazdu do posesji, doprowadzając do kilkukrotnego wywrócenia pojazdu. Śmierć na miejscu poniosła 18-letnia Dominika. Według pierwszych zeznań uczestników i świadków oraz wstępnych ustaleń policji, niebezpieczny manewr został wykonany w celu uniknięcia uderzenia w przebiegającego zająca. Świadkami tego, co działo się na kilka minut przed dramatem, byli okoliczni mieszkańcy, którzy w podobny sposób opisują przebieg zdarzenia.
– Siedzieliśmy z bratem przed domem po zakończonej pracy. Nagle usłyszeliśmy bardzo szybko jadące samochody. Nie było to trudne, ponieważ wywnioskowaliśmy to chociażby po ryku silnika. Widzieliśmy, że BMW jechało drogą wewnętrzną – na skróty, a opel główną. Na drodze wewnętrznej jest ograniczenie do 30 km/h. BMW na pewno miało znacznie więcej. Sądzę, że 70 km/h. Po chwili usłyszeliśmy huk. Poprosiłem brata, żeby pojechał sprawdzić, co tam się stało. Sądziliśmy, że być może będzie potrzebna pomoc – np. w wyciągnięciu auta z rowu. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to tak poważny wypadek. Trudno mi ocenić, czy BMW wyprzedzało opla, czy doszło tam do wyścigu – mówił Krzysztof J. z Karsewa.
Szarżował. Nie przestrzegał przepisów
Wersję swojego brata potwierdził Paweł J., który chwilę po usłyszeniu huku, wraz z sąsiadem udał się na miejsce wypadku. Co ciekawe, następnego dnia, kiedy bracia dowiedzieli się, że śmierć poniosła 18-latka z Witkowa, sami zgłosili się na policję.
– Było słychać pisk opon. Domyślam się, że BMW hamowało już wcześniej, aby nie zderzyć się z oplem. BMW, które jechało drogą wewnętrzną, na pewno przekroczyło prędkość. Był to widać gołym okiem. Mieszkamy tam, więc wiemy, jak wygląda jazda w tamtym miejscu. Nawet maszyny rolnicze jadą tamtędy 50 km/h, mimo ograniczenia do 30 km/h. Kiedy zastaliśmy roztrzaskany samochód, usłyszeliśmy od uczestników wypadku, że wyskoczył im królik. Powiedzieliśmy, że króliki są domowe, więc zapewne musiał być to zając – relacjonował mieszkaniec Karsewa.
Jedną z osób, która po raz ostatni widziała Dominikę był jej brat Sebastian K.
– Zjedliśmy razem śniadanie. W ciągu dnia się nie widzieliśmy. W nocy do naszego mieszkania przyjechała policja i poinformowała, że Dominika zginęła w wypadku. Natychmiast zadzwoniłem do taty, który był w pracy. Sądzę, że się ścigali. To moja hipoteza. Każdy o tym wie, kto zna tę sprawę. Od wypadku nie rozmawiałem z Mikołajem, który prowadził BWM. To był dobry kolega Dominiki. Mówiła mi, że była świadkiem, kiedy Mikołaj szarżował, kierując samochodem. Nie przestrzegał przepisów, ścinał zakręty. Nawet ścigał się po mieście wraz ze swoimi kolegami – informował brat Dominiki.
W charakterze świadka do sądu kolejny raz nie przybył Jakub B., który tragicznego dnia został odebrany z lotniska przez uczestników późniejszego wypadku. Sąd nałożył na niego 500 zł kary i zobowiązał do ponownego stawienia. Kolejną rozprawę zaplanowano na 29 listopada.
Tu na ziemi nie ma sprawiedliwości, kiedy zabójca z BMW stanie przed obliczem Pana, tam spotka go kara sprawiedliwa.
Gówniarz powinien ponieść najwyższy wymiar kary! Dorzywocie!!! Świadomie zabił dziewczynę, a resztę pasażerów naraził na smierć! Głupota, wyrachowanie, nieodpowiedzialność!!!
Banditen Motor Wagen …