Emigracja, także zarobkowa to stałe zjawisko w większości krajów. Około 2 mln 397 tys. Polaków przebywało w 2015 r. za granicą, w tym niemal 2,1 mln w Europie – wynika z danych GUS. W tym gronie może znajdować się nawet kilkuset witkowian. Rozmawialiśmy z jednym z nich – Marcinem Uherkiem o życiu na obczyźnie.
Mieszkańcy Witkowa najczęściej wybierają Wielką Brytanię jako miejsce do życia. Witkowian można znaleźć też m.in. w Niemczech, Holandii, Irlandii czy Belgii. Tę ostatnią opcję wybrał bohater naszego artykułu, Marcin Uherek, który od sześciu lat przebywa wspólnie z partnerką na emigracji w Brukseli. Łatwo było tobie podjąć decyzję o wyjeździe z Polski?
Wspólnie z dziewczyną, obecną żoną, długo się nie wahaliśmy. Miałem pracę, ale nadarzyła się okazja i wyjechaliśmy. Oczywiście mieliśmy jakąś tam sytuacją, może nie podbramkową, ale postanowiliśmy wyjechać. Rok, dwa miało być z początku, ale zrobiło się już sześć.
Jak długo będzie tykał wasz emigracyjny zegar? Czy rozważacie powrót do domu, czy jednak podobnie jak połowa rodaków oznajmicie, że do Polski wracać już nie macie zamiaru?
Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach. Czas pokaże jak długo tu będziemy, ale chcielibyśmy wrócić kiedyś do Polski. Dobrze by było jakiś czas tu spędzić, ale nie widzę się na obczyźnie na dłuższą metę. Chciałbym coś tam dorzucić do finansów, skończyć szkołę i wrócić.
Poza praca znajdujesz czas na szkołę?
Tak. Pewnie się zdziwisz, ale studiuję prawo.
Coś takiego Marcin Uherek studentem prawa. Zapewne niejedna twoja była nauczycielka czytając te słowa doznaje wielkiego szoku…
Być może. W końcu delikatnie mówiąc prymusem w szkole nie byłem. Niektórzy mnie skreślili, a ja za półtora roku mam zamiar skończyć ten kierunek.
Czyżby nauczyciele się co do ciebie pomylili, czy po prostu byłeś leniem?
To były inne czasy. Tym bardziej, że to byli ludzie którzy żyli w innej epoce politycznej czy finansowej. Nie dziwię się, że próbowali ludzi na jakiś tor naprowadzić. Ze mną się im nie udało. Przy okazji z tego miejsca ich serdecznie pozdrawiam.
Cóż za pozytywna przemiana. Pamiętam czasy, jak byłeś postrachem moich kolegów z podstawówki, którzy wracając do domu musieli omijać twoją ulicę szerokim łukiem, żeby nie natknąć się na Uhera…
Było minęło. Ludzie z czasem się zmieniają, w moim przypadku na lepsze. Fakt, niektórzy mnie omijali. Pamiętam braci Marysiaków z Gnieźnieńskiej. Kiedyś mnie dopadli, ale na szczęście podeszli do mnie bardziej łagodnie niż ja do nich. Później te nasze niesnaski się jakoś rozeszły. Może chłopaki sobie przeze mnie krzepę wyrobili (śmiech).
Nie tęsknisz za Witkowem?
Oczywiście, że tęsknie. Na emigracji dopiero poznaje się smak tęsknoty za ojczyzną, tą dużą, ale i też tą małą witkowską. Jak kiedyś człowiek uciekał z Witkowa w każdy weekend, to teraz gdy mam tylko chwilę od razu samochodem jadę do Witkowa, do mamy. 1060 km mam, z czego tylko 35 km jadę zwykłą drogą. W sumie jadę 9 godzin. Trzy razy w roku, więcej się nie udaje. Tanie linie lotnicze nie latają. Kiedyś się pisało listy. Teraz można dzwonić. Nie ma roamingu, są komunikatory. Mama nauczyła się obsługiwać komunikatory z racji tego, żeby mieć ze mną kontakt.
Ludzie się zmieniają. Czy zauważasz też jak rozwija się nasze miasto?
Tak, jak najbardziej. Witkowo zmienia się na lepsze. Co muszę przyznać jest niesamowicie czyste. Jakbym przywiózł kilku znajomych z Brukseli, byliby w wielkim szoku jak tu czysto. U nas tego nie zaznasz. W Witkowie jest czysto, miło i spokojnie.
Kto by pomyślał, Witkowo czystsze od bogatej, stolicy Unii Europejskiej.
Takie są fakty. Oczywiście jest tu wiele pięknych miejsc, które zwiedziłem, ale ogólny obraz Brukseli, patrząc przez pryzmat estetyczny jest mieszany.
Dużo zwiedzacie?
Tak. Bruksela jest fajnie położona. Mamy 300 km do Paryża. 250 do Amsterdamu. Do Londynu pociąg jedzie zaledwie 2,5 h. Miasta w pobliżu także odwiedziliśmy.
Nie boisz się zamachów, które nękały to miasto w ostatnich latach?
Wraz z żonż unikamy większych skupisk ludności, imprez masowych itd.. Nie jest tu bezpiecznie. Mam obawy bo w przeciągu 2 czy 3 lat było tu kilkanaście zamachów. Ludzie nie czują się bezpiecznie, mimo, że wszędzie widać wojskowych z bronią.
Łatwo jest żyć, gdy wokół tylu islamistów?
To nie tak. Co prawda każdy terrorysta to islamista, ale nie każdy islamista jest terrorystą. Mamy tu wielu znajomych arabów, którzy są bardzo sympatycznymi ludźmi, krytycznie nastawionymi do ekstremistów. Mamy do tego wszystkiego dystans, jednocześnie czując respekt.
Czyli na mecz Ligi Mistrzów, Anderlecht – Bayern się nie wybierzesz?
Nie. Chciałbym bardzo oglądnąć Lewandowskiego w akcji, ale to będzie impreza podwyższonego ryzyka.
Belgowie to podobno spokojny naród. Podzielasz tę opinię?
Ci rdzenni nawet za spokojni. Świadczy o tym ich bierna reakcja na zamachy. Belgów gubi poprawność polityczna. My Polacy zupełnie inaczej zareagowalibyśmy na ataki terrorystów… Belgowie zresztą znają nasz charakter.
Za kogo nas uważają?
Polacy tu mieszkający są oceniani dobrze. Mamy charakter, świetnych specjalistów. Nie jesteśmy tacy tani, markę sobie wyrobiliśmy. Fajnie sobie radzą Polacy. Mamy organizacje, szkoły, parafie polskie. Chodzimy do polskiego kościoła. Mam w pracy ludzi z całego świata. Poznałem mnóstwo kultur obcych. Wymieniamy się informacjami, co jest na pewno rozwijające.
Życie jest tu na pewno drogie?
Zdecydowanie tak. Pomimo dobrej płacy, mnóstwo pieniędzy idzie na czynsz, czy jedzenie. Wracając do Brukseli cały bagażnik napycham jedzeniem. Nie tylko dlatego, że tu jest taniej, ale przede wszystkim smaczniej. Wynajem mieszkania z opłatami to koszt około 900 euro, to sporo.
Mimo wszystko dajecie radę i wspólnymi siłami radzicie sobie z wszelkimi przeciwnościami.
Najważniejsze, ze mamy siebie. Zycie na emigracji nie jest łatwe, ale dajemy radę. Na tę chwilę nie mamy większych problemów z komunikacją. Oprócz pracy, mamy czas na swoje zainteresowania. Lubimy jeździć na rowerach, czy czytać książki. Kiedyś nadejdzie chwila, że powiemy sobie, wystarczy i ułożymy sobie życie tu w Polsce, bo to nasza ojczyzna – nasz dom.
To jakaś gwiazda ? Bo nie rozumiem sensu tego wywiadu z przypadkowym człowiekiem …
Zwykły Kowalski, który nie poradził sobie w kraju i funkcjonuje w innym środowisku. Nie ma się co czepiać, poczytać można.Jeden lubi córkę, drugi ….
Gwiazdy to mamy na niebie gościu. Zwykły człowiek ma więcej do powiedzenia niż pseudo gwiazdy i tym podobne…