Skład Rady Miejskiej w Witkowie uzupełnił Paweł Roszyk. Rodowity witkowianin okazał się lepszy od 3 pozostałych kandydatów, pokonując m.in. reprezentantkę burmistrza Witkowa. W rozmowie z naszym dziennikarzem opowiada m.in. o starcie w wyborach, zwycięstwie, kawie z Marianem Gadzińskim, Radzie Miejskiej oraz problemie spornego terenu po kortach tenisowych.
Skąd pomysł na kandydowanie?
Namówili mnie na to znajomi, którzy wiedzą, że od lat udzielam się społecznie. Nie ukrywam, że myślałem o tym wcześniej, ale nigdy nie było na to wystarczająco dużo czasu. Oprócz pracy sporo czasu poświęcam działalności w związkach zawodowych. Pasjonuję się pracą na rzecz społeczeństwa. Od zawsze było to dla mnie rzeczą naturalną.
Jak tuż przed wyborami oceniał pan swoje szanse?
Wierzyłem w zwycięstwo, choć wiedziałem, że nie jestem faworytem. Zdawałem sobie sprawę, że największe szanse będzie miała Magdalena Filipowiak, którą popierał burmistrz Witkowa. Sam fakt startu z Komitetu Samorządna Gmina Witkowo stawiał panią Magdę w roli faworytki. Dlatego też liczyłem się z przegraną. Pozostawała jednak nadzieja, że wyborcy wybiorą właśnie mnie.
Jakie odebrał pan wiadomość o wygranej?
Na pewno były emocje. Kiedy otrzymałem pierwsze nieoficjalne wyniki, odwiedzili mnie znajomi oraz rodzina, wiedząc, że wygrana jest już niemal przesądzona. Cieszyłem się, że wyborcy docenili zarówno moją osobę, jak i mój program wyborczy.
Prawdą jest, że dzień po wyborach został pan zaproszony na kawę przez burmistrza Mariana Gadzińskiego?
Tak, to prawda. Od samego rana miałem sporo telefonów z gratulacjami. Jedną z takich osób był burmistrz oraz przewodniczący Rady Miejskiej – Piotr Jóźwik. Podziękowałem za miłe słowa i przyjąłem zaproszenie na kawę. Rozmawialiśmy na tematy samorządowe dotyczące m.in. mojego okręgu wyborczego.
31 marca na sesji Rady Miejskiej złożył pan ślubowanie. Jak wrażenia? Towarzyszył panu stres?
Obyło się bez nerwów, ponieważ przywykłem już do tego typu spotkań. Działam w związkach zawodowych, gdzie spotykam się z wieloma ważnymi osobami.
Gdzie pan siebie widzi, patrząc na obecną radę? Aktualnie dzieli się ona na niewielki obóz nieformalnej opozycji oraz radnych wywodzących się z Samorządnej Gminy Witkowo.
Najważniejsi są wyborcy. Gdyby nie oni, nie byłoby nas. Dlatego nieważne jest to, czy znajdę się w mniejszości czy większości. Będę głosował według własnego sumienia. Liczy się człowiek. Należy zauważać nie tylko wyborcę, ale także jego zdanie na różne tematy. Czas się obudzić. Jeśli nie będziemy myśleć o społeczeństwie, to przy wyborach nastąpi weryfikacja. Przegraną zapłacimy za nienależyte reprezentowanie jego interesów.
Więcej w Kurierze.
Panie Roszyk co Pan zrobił jako Przewodniczący Zwiazków Zawodowych Pracowników Wojska w Bazie Woojskowej by pracownicy mieli lepiej przed przenosinami z wyremontowanych obiektów, oddanych amerykanom???? NIC – WIELKIE NIC. Jest Pan po prostu karierowiczem i dodam lichym.
Zgadzam się. Uciekł Pan Przewodniczący związków zawodowych przed odpowiedzialnością. Bał się utracie stanowisko. Będzie kiepskim radnym.
A Pan panie Glukoza co zrobił?
Glukoza to Pani.
jacy kandydaci – taki radny…. nie było z czego wybrać w tych wyborach – zreszta pokazała to frekwencja…