Przez nauczycieli i uczniów nazywany panem Geniem. Z budynkiem dawnej „jedynki” i gimnazjum związany od 33 lat. Zmieniali się kolejni dyrektorzy, a on wciąż był niezastąpionym woźnym. Zakończenie roku szkolnego to także koniec pewnej epoki, czasu Eugeniusza Jankowskiego (66 l.), który po wielu latach pracy przechodzi na zasłużoną emeryturę.
Pan Eugeniusz pracę w ówczesnej Szkole Podstawowej numer 1 w Witkowie rozpoczął w 1984 roku, mając 33 lata. Wcześniej przez 3 lata pracował w Zakładzie Poprawczym. W popularnym poprawczaku pełnił rolę pracownika gospodarczego. Do jego obowiązków należały m.in. konserwacja budynku oraz palenie w piecu. Po „przeprowadzce” do popularnej jedynki zyskał miano woźnego.
– Do pracy w szkole przyjmowała mnie wtedy pani dyrektor Delnicka. Początkowo zajmowałem się tylko paleniem. Zastąpiłem na tym stanowisku Wojciecha Starczewskiego. W zeszłym roku w szkole gościła pani Delnicka. Miałem okazję z nią porozmawiać i powspominać dawne czasy – opowiada pan Eugeniusz.
Witkowianin przez 33 lata w szkole przy ulicy Poznańskiej przeżył niemal wszystko. Był naocznym świadkiem upadku komunizmu, a przede wszystkim zlikwidowania 8 klasowych podstawówek kosztem nowych gimnazjów. Z wysokości swojego charakterystycznego kantorka, który mieści się na parterze, obserwował zmiany kadrowe wśród nauczycieli oraz poczynania kolejnych dyrektorów.
– Żartuję sobie, że dyrektorzy się zmieniali, a ja wciąż pozostawałem woźnym – mówi z uśmiechem nasz rozmówca.
Nakrzyczała i poklepała
Przez te wszystkie lata pan Eugeniusz miał przyjemność współpracować aż z 6 dyrektorami: paniami Delnicką, Lemańską, Krzysztofem Żokiem, Krystyną Jakimowicz, Mirosławą Firych (pełniącą obowiązki) i Marianem Łukowskim. Szczególnie dobrze wspomina pracę z dwójką z nich.
– Krystyna Jakimowicz potrafiła na mnie nakrzyczeć, a po chwili poklepać po ramieniu i zapytać, czy się na nią gniewam. Rządziła szkołą w sposób zdecydowany, ale bardzo sprawny. Największy rozwój szkoły nastąpił za czasów Mariana Łukowskiego. Śmieję się, że bywało tak, że pan dyrektor częściej słuchał moich rad, niż ja jego. Mam nadzieję, że się nie obrazi – wspomina woźny witkowskiego gimnazjum.
W ostatnich latach jego pracy, naukę rozpoczynali dzieci uczniów, którzy uczęszczali do szkoły w latach 80 i 90. Ceniony i lubiany przez kolejne pokolenia.
Więcej w Kurierze.
To były czasy…
Super woźny.Pozdrawiam Pana Genia.