Pod koniec października nowym szefem Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej został Wojciech Mól. W rozmowie z naszym dziennikarzem mówi m.in. o problemach nowego miejsca pracy, popularnej Arizonie, planowanych zmianach i kierowaniu zespołem złożonym niemal z samych kobiet.
Pana doświadczenie zawodowe jest spore. Pracował pan w znacznie większych miastach niż Witkowo. Traktuje pan kierownictwo w miejscowym MGOPS jak awans?
Na pewno jako wyzwanie. Do tej pory nigdy nie pełniłem funkcji kierownika ośrodka pomocy społecznej, który jest typowym i prawdziwym przykładem pracy socjalnej. To sól pomocy społecznej. Miejsko-gminne ośrodki są bliżej ludzi niż chociażby te powiatowe, czy miejskie w większych aglomeracjach. Tutaj możemy wręcz dotknąć problemów drugiego człowieka.
Skąd pomysł na pracę w gminie Witkowo?
Szukałem nowej pracy i przypadkowo w Internecie natrafiłem na ofertę związaną z Witkowem. Można, więc powiedzieć, że jestem kierownikiem z Internetu.
Jakie są pana pierwsze odczucia związane z nowym miejscem pracy?
Przyznam szczerze, że myślałem, że będzie gorzej. Już na początku staram się poznać jak najwięcej problemów i wdrażać w przeróżne sprawy. Zdaję sobie sprawę, że bolączką, która w pewnym stopniu nas ogranicza, są warunki lokalowe. Nie da się ukryć, że nie mamy zbyt wielu pomieszczeń. Słyszałem jednak, że władze Witkowa planują przenieść nas w inne – co ważne – większe miejsce.
Wspomniał pan o problemach. Jakie w szczególności zwróciły pana uwagę?
W poniedziałek odbyłem spotkanie z zespołem pracowników, na którym zadecydowaliśmy o stworzeniu szczegółowej diagnozy problemów społecznych występujących wśród mieszkańców gminy Witkowo. Wiąże się to z nową koncepcją funkcjonowania ośrodka, którą chce wprowadzać w sposób systematyczny. Chcemy zająć się m.in. osobami bezrobotnymi, które są najbardziej oddalone od rynku pracy. Planujemy zwiększyć aktywność seniorów oraz osób niepełnosprawnych. Przyjrzymy się również problemowi wielodzietności i rodzicielstwa wśród młodzieży, która w większości przypadków nie jest przygotowana do tej roli. Pomóc mają nam w tym środki zewnętrzne, o które będziemy zabiegać poprzez pisanie projektów.
Swego rodzaju kulą u nogi Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Witkowie jest popularna Arizona zlokalizowana na terenie Ruchocinka. To największe skupisko mieszkań socjalnych i komunalnych w gminie. Nie chcę nikogo marginalizować, ale nie da się ukryć, że mieszka tam przeróżna społeczność. Nie brakuje tam problemów.
Podejdziemy do tego tematu w zupełnie odrębny sposób. Zastosujemy sprawdzone narzędzia pracy z tego typu środowiskami. Naszym zadaniem będzie stworzenie programów, dzięki którym ludzie z Ruchocinka będą się integrowali, wychodzili do społeczeństwa. W ten sposób pomożemy im pokonać problemy. Będą do tego potrzebne środki zewnętrzne, które w takich przypadkach są często wykorzystywane. Mieszkańcy Ruchocinka muszą chcieć z nami współpracować. Niestety z tego, co zdążyłem poznać to miejsce, nasuwa się wniosek, że w wielu przypadkach tej współpracy nie ma. Mamy działać razem, a nie przeciwko sobie. Nawet błahe czynności przyczynią się do polepszenia sytuacji we wspomnianym przez pana miejscu.
Popularna Arizona to worek problemów i zaniedbań nazbieranych na przestrzeni wielu lat?
To typowy przykład społeczności, w której dziedziczy się pomoc społeczną. W takich przypadkach świadczenia pobiera się z pokolenia na pokolenie. Nie wszyscy tam zostają i kontynuują życie swoich rodziców, ale niestety jest sporo takich przypadków. Nie dyskutuję z faktem, że przez wiele lat decydowano się na umieszczanie tam rodzin o trudniej sytuacji. Gmina Witkowo nie jest odosobnionym przypadkiem. Dzieje się tak w wielu samorządach na terenie całej Polski. Tak było również w Czerwonaku, gdzie pracowałem.
Z tego, co wiem to lubi pan biegać. W pomocy społecznej pośpiech jest wskazany?
W tego typu pracy potrzebna jest cierpliwość i nieustępliwość, które charakteryzują także bieganie. Nie od razu da się osiągnąć celu, wyniku, a w kontekście pomocy społecznej rozwiązać problem. To wymaga czasu i pracy.
Będzie pan pracował niemal z samymi kobieta.
Nie mam z tym problemu, choć przyznaję, że jeśli będzie możliwość zatrudnienia nowego pracownika, np. w przypadku odejścia kogoś na emeryturę, to chciałbym, aby był to mężczyzna. W tej branży przedstawicieli płci męskiej jest jak na lekarstwo. Ten kierunek zwykle wybierają kobiety.
Jakie cele sobie pan stawia?
Misja ośrodków pomocy społecznej jest jasno określona przez przepisy i prawo. Należy sobie odpowiedzieć na pytanie jaką rolę spełniamy w Witkowie. Musimy być organizatorem i koordynatorem wsparcia. Nie chodzi tylko o wypłacanie świadczeń. Praca socjalna to przede wszystkim wsparcie psychologiczne i pedagogiczne, do którego będziemy dążyć. Aby do tego doszło musimy zmienić organizację pracy. Nie przewiduję rewolucji, ale zmiany w naszym działaniu na pewną będą. Będziemy chcieli wyjść do ludzi, których charakteryzują nie tylko problemy.
Czego panu życzyć?
Wsparcia i dalszej współpracy z samorządem. Chcę być w stałym kontakcie z burmistrzem, z którym będę konsultował zmiany w ośrodku.
Haha
Kierownik z internetu! Najlepszy tytuł jaki widziałem !
A na serio – Witkowo jest tak ubogie w zdolnych, wykształconych i chętnych ludzi ?!
Naprawdę tak nie lubimy Witkowian – że dajemy najlepsze posady „obcym”?!
Przecież pół urzędu to – nie Witkowiacy.
Szkoda – bo zapewne nasi mieszkańcy bardziej identyfikowaliby się z tym miastem.
Kierownik komunalki, Kierownik Oksir, Skarbnik, Sekretarz, teraz kierownik „z internetu”.
Dla mnie to lekceważenie i pokazanie Witkowianom że się nie liczą !!! a czyje jest to miasto?!?!?!
Szeroko pojęta władza znowu sobie jakiegoś znajomego przygruchała. Kolesiów juz za dużo czas powiedzieć STOP w następnych wyborach!