O tym, jak fotografią można wyrażać samego siebie opowiada pochodzący ze Słupcy znany fotograf Tomasz Siuda.
Czym się Pan aktualnie zajmuje?
Na co dzień zajmuję się tym co statystyczny mieszkaniec planety tzn. matematyką stosowaną ułatwiającą związać koniec z końcem, a że robię to w powiązaniu z moją pasją to tym bardziej jest to ekscytujące. Fotografia reklamowa, komercyjna to szerokie spektrum tematów – od fotografowania najnowszych modeli aut z najwyższej półki, poprze fotografię kulinarną, lotniczą czy produktową. No, ale poza stricte komercyjnymi projektami rozwijam też te bardziej artystyczne. Kila tygodni temu wróciłem z Nowego Jorku, gdzie wspólnie z moim przyjacielem profesorem Radkiem Fiedlerem rozpoczęliśmy pracę nad projektem o różnorodności kulturowej, tolerancji i fenomenie tego miasta. Jeśli współpraca sponsorska dopisze to w za klikanaście miesięcy będzie finał tego projektu w postaci książki. Tutaj na miejscu małymi kroczkami rozwijam projekt dotyczący kobiecej cielesności zanurzonej w strumieniu czasu. To praca z jedną, dojrzałą modelką przewidziana na 25-30 lat. Aktualnie robię też pewne ruchy w kierunku stworzenia w Kórniku (w którym aktualnie mieszkam) galerii fotografii, to jedno z moich dość szczegółowo rozrysowanych marzeń, no ale czas pokaże…
Jak zaczęła się Pana fotograficzna przygoda?
Tak jak tysiące takich historii. Kiedy bylem chłopcem, miałem wtedy jakieś 14 lat naciągnąłem ojca na kupno używanej Smieny, analogowego, prostego aparatu produkcji Radzieckiej. Później z kolegami z podstawówki na zajęciach praktyczno-technicznych w szkole skonstruowaliśmy własny powiększalnik do wywoływania zdjęć no i zaczęło się. Od tego momentu aparat był moim trzecim okiem, którym obserwowałem uważnie rzeczywistość. A że niewiele więcej wtedy potrafiłem, postanowiłem, że będzie to mój zawód. Najpierw była szkoła zawodowa w tym kierunku, a na końcu Akademia Sztuk Pięknych. Pasja stała się zawodem, zawód pasją, a przygoda trwa i jest moim kompasem w podróży przez życie.
Dobre oko fotografa umie uchwycić wszystko , co ciekawe…. Fotografuje Pan piękne krajobrazy, a także ludzi. Co jest bliższe Panu?
Chociaż poruszam się swobodnie pomiędzy tematami i stylami to jednak najbliższy od zawsze jest mi portret, człowiek ze swoim spojrzeniem, blaskiem w oku, tajemnicą skrytą za uśmiechem, mimiką odsłaniającą zakryte, gestem, emocjami… Dobre oko fotografa musi być uzbrojone nie tylko w w aparat, niezbędną wrażliwość na światło i kompozycję, dobre oko fotografa nie istnieje bez empatii, bez inteligencji emocjonalnej pozwalającej na nawiązanie relacji, kontaktu z modelem opartego na porozumieniu i wzajemnej akceptacji.
No właśnie chodzi o emocje ludzi…. Potrafi Pan przejechać pół świata za tym, żeby uwiecznić parę osób. Wybrać moment, czasem odpowiednią sekundę.
Czasem jest to sekunda, czasem kilka minut, chwil na zbudowanie relacji, której owocem, efektem jest właśnie portret, który żyje później już swoim własnym życiem. Ja bardzo się zżywam się z bohaterami moich zdjęć, noszę ich w sobie, w pamięci. Odbitki z ich wizerunkami wiszą na ścianach mojego mieszkania, czasem na wystawach, w książkach czy magazynach. To są bohaterowie, którzy zaludniają mój świat. Ale to są bohaterowie z krwi, kości i z emocji właśnie i warto jechać na koniec świata, żeby ich spotkać, poznać i podarować wieczność tzn. uwiecznić na fotografii.
Zdjęcie, które jest Panu najbliższe…. Najcenniejsze. W jakich okolicznościach i gdzie powstało?
Fotografie są rodzajem mojego pamiętnika, zapisywanych wizualnym językiem chwil, które już po chwili są wspomnieniami. Mam wiele takich ważnych dla mnie fotografii. Od tych najbardziej intymnych i osobistych jak pierwszy oddech mojej córki, po ostatnie tchnienia moich rodziców. Ale ważne są też dla mnie te pierwsze fotografie, które robiłem jako nastolatek. Odkryłem wtedy, że fotografią mogę wyrażać siebie, mówić o tym jak postrzegam świat. Wtedy odkryłem dla siebie język, pasję i właściwie sposób na życie.
Według Pana dobrym fotografem jest ten kto…
Ten kto nie fotografuje sprzętem tylko wrażliwością, empatią, refleksją. Kto robi to z wewnętrznej potrzeby, a nie dla poklasku, lajków czy czegoś jeszcze innego. Dobrym fotografem jest ten, kto nie boi się eksperymentów nie zważając na krytykę.
Plany na najbliższą przyszłość?
Czekam aż minie okres jesienno-zimowy ze swoimi krótkimi dniami i chimerycznym światłem i przy sprzyjających wiatrach i sponsorach ruszam do Nowego Jorku kończyć projekt. Mam też kolejne plany związane z projektami podróżniczymi, ale na razie bez szczegółów. Być może będzie to ponownie Iran, ale tym razem w kontekście katastrofy klimatycznej. Na półce z projektami czeka też Jedwabny Szlak w ujęciu historycznym, ale też współczesnych ogromnych inwestycji mających na celu przywrócenie go do życia jako elementu ekspansji i kolonizacji gospodarczej. Na przyszły rok zbieram też grupę chętnych na wyprawę do Amazonii, więc dzieje się.