Nie widać końca problemów Centrum Kultury w Witkowie. Mimo wprowadzenia kolejnego planu naprawczego, woda nadal zbiera się w dolnych kondygnacjach budynku.
Sytuacja z zalewaniem Centrum stała się na tyle zła, że władze Witkowa zdecydowały się skorzystać z usług eksperta w dziedzinie budownictwa. Został nim Krzysztof Kaczmarczyk – m.in. rzeczoznawca budowlany, biegły sądowy, inspektor nadzoru.
– Przed realizacją inwestycji wykonano badania geotechniczne. Nie wykazały one wód gruntowych na poziomie, który mogłyby zagrażać temu budynkowi. Do tej pory woda spokojnie ściekała. W tej chwili natrafia na budynek i przenika przez niego. W ten sposób penetruje te miejsca, które są niedostępne od zewnątrz – wyjaśniał podczas marcowego spotkania z radnymi oraz burmistrzem.
Na polecenia specjalisty wybudowano m.in. drugą studnię, która podobnie jak pierwsza odprowadza wodę. Pomysł ze studniami okazał się trafny, ponieważ sytuacja uległa poprawie, ale nie w takim stopniu, aby ostatecznie zlikwidować problem. Zawilgocenia Centrum Kultury zaczęły się już w 2015 roku na etapie budowy. Od tamtej pory dolne kondygnacje obiektu nie mogą być użytkowane tak jak chciałby tego chociażby OKSiR, czyli jego administrator. W witkowskim samorządzie wciąż zdają sobie sprawę z ciągnącego się za nimi problemu. Aktualnie przez 1,5 doby w specjalnie wyżłobionym korycie gromadzi się 5 litrów wody.
– Przy obecnych opadach i mokrym roku trudno powiedzieć na ile dobrze funkcjonuje druga studnia. Nie wiemy, co dalej robić w tym temacie. Zastanawiamy się nad ponownym skorzystaniem z usług fachowca lub zastosować inny system. Efekty, które niesie za sobą druga studnia nas nie satysfakcjonują – informuje burmistrz Marian Gadziński.
Przed budową Centrum woda gruntowa spływała z górnej skarpy targowiska w stronę jego dolnych rejonów. Wędrówka wody następowała wtedy w sposób naturalny. Nikt nie przewidział jednak, że budynek Centrum w momencie jego wykonania będzie działał jak zapora zatrzymująca płynącą tamtędy wodę. Najlepszym rozwiązaniem gwarantującym niemal całkowite zniwelowanie problemu jest odkopanie części budynku i wykonanie izolacji ciężkiej. Na razie nie jest to jednak możliwe z uwagi na wysoki koszt tego typu prac.
– Dotychczasowe zabiegi to jak leczenie grypy polopiryną. Jesteśmy jednak w takiej sytuacji, a nie innej. Rozumiem to, że działamy tak, aby nie ponieść bardzo dużych kosztów, które mogłyby osiągnąć nawet kwotę ponownego wykonania budynku – podsumowywał rzeczoznawca.