W tym roku GKS Vitcovia Witkowo obchodzi okrągły jubileusz 60-lecia klubu. Dziś za jego sterami siedzi były zawodnik, aktualnie prezes Włodzimierz Walczak. W rozmowie z naszym dziennikarzem opowiada m.in. o zbliżającym się święcie, niespełnionym awansie, piłkarskiej młodzieży, transferach, trenerze seniorów, przyszłym sezonie, stadionowym kartoflisku i pieniądzach.
Przed nami 60-lecie GKS Vitcovii Witkowo. Już 24 czerwca uroczystości związane z okrągłymi urodzinami klubu. Wisienką na torcie będzie mecz pierwszej drużyny z ekipą old boyów, w której znajdą się byli zawodnicy Vitcovii. Kogo możemy spodziewać się na boisku?
Będą to zawodnicy, którzy w przeszłości reprezentowali nasz klub. Kibice będą mieli okazję zobaczyć m.in. Mariusza Nowaka, Karola Szymczaka, Marcina Pietrowskiego, Jana Kustrę i Krzysztofa Krala. Przyjadą również osoby, które od lat nie mieszkają już w Witkowie. To cieszy. Myślę, że powrót do korzeni to idealny sposób na uczczenie tego święta.
Początkowo myśleliście jednak o zaproszeniu drużyny z wyższej ligi.
Staraliśmy się o Wartę Poznań, kobiecą drużynę mistrza polski Medyka Konin, czy Sokoła Kleczew. Na przeszkodzie stanęły jednak względy finansowe i termin. Kolejnym wyborem był zespół old boyów.
Prezesem jest pan od 6 lat. Pełnienie tej funkcji nawet w 4 lidze okręgowej jest ciężkim kawałkiem chleba?
Z pewnością, choć wszystko wydaje się łatwiejsze, kiedy prezes otacza się ludźmi, którym na sercu leży los klubu. Tak jest w przypadku Vitcovii Witkowo. Podobnie, jak na boisku, tak i gabinetach klubowych, piłka nożna to gra zespołowa. Gdyby nie zarząd Vitcovii, a przede wszystkim skarbnik Zenon Burchardt, prowadzenie klubu byłoby o wiele trudniejsze.
Wielkimi krokami sezon 2016/17 zbliża się ku końcowi. Ponownie biliśmy się o awans. Ostatecznie, podobnie jak w poprzednich latach, musieliśmy obejść się smakiem. Czego pana zdaniem zabrakło do końcowego sukcesu?
Sądzę, że szczęścia i umiejętności. Mieszko Gniezno był poza zasięgiem. Zawiedliśmy w kilku bardzo ważnych meczach. Aktualnie nie stać nas na nic więcej. W przyszłym roku czeka nas ciężka walka o przetrwanie. Wszystko wskazuje na to, że dojdzie do reorganizacji. Z dwóch 4 lig powstanie tylko jedna. Wiele czwartoligowych drużyn spadnie do klas i nowo utworzonych lig okręgowych. Liczba zespołów wzrośnie do 16, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. W przyszłym sezonie musimy zająć miejsce w pierwszej szóstce, aby utrzymać się w klasie okręgowej. Przed nami batalia o utrzymanie.
Koniec sezonu oznacza krótki wypoczynek i przygotowania do kolejnego.
Okres przygotowawczy drużyny seniorów rozpocznie się w połowie lipca.
Przygotowania poprowadzi aktualny trener Jacek Pasek?
Raczej tak. Musimy najpierw podsumować sezon i stworzyć koncepcję na kolejny. Jacek Pasek to bardzo dobry trener z odpowiednim podejściem do zespołu. Ma dużą wiedzę, którą wykorzystuje. Jego dalsze losy będą zależeć od całego zarządu. Oficjalna decyzja zostanie podana w odpowiednim czasie.
Na pewno planujecie już transfery. Słyszałem, że mówi się nawet o 5-6 nowych zawodnikach. To prawda?
Kilku zawodników zawiodło. Nie chciałbym zdradzać szczegółów, ale na pewno dojdzie do zmian. Czeka nas trudny sezon, dlatego ruchy kadrowe muszą być przemyślane. Nie podoba nam się, że nie udało się zebrać odpowiedniego składu na mecz pucharowy z Mieszkiem Gniezno. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca.
Jakie pana zdaniem pozycje wymagają wzmocnienia?
Potrzebujemy przede wszystkim napastnika z prawdziwego zdarzenia, który zagwarantuje nam około 20 bramek na sezon. Hubert Mielcarek jest typem walczaka, czy „fajtera”, ale czasami brakuje mu instynktu typowej dychy.
Potrzebujecie zatem drugiego Damiana Szczepaniak? W przeszłości popularny Dudek był gwarantem trafień Vitcovii. Minęło już kilka sezonów od jego odejścia, a problem wciąż istnieje.
Zgadza się. Damian, podobnie jak wszyscy bracia Szczepaniakowie, za swoich najlepszych lat byli obdarzeni wyjątkowymi talentami. Pamiętam, kiedy Dudek wygrywał nam mecze niemal w pojedynkę. Miał to, co powinien mieć prawdziwy napastnik. Chciałbym mieć takiego w klubie.
Wspomniał pan o braciach Szczepaniakach. W latach 90 i pierwszych XXI wieku, obok nich było również kilku innych utalentowanych zawodników, którym wróżono piłkarskie kariery. Niemal nikomu się nie udało. Wyjątkiem był Konrad Plucner, który z powodzeniem grał w 3 lidze. Dlaczego ich kariery nie potoczyły się tak jak powinny?
Uważam, że wszystko siedzi w głowie i psychice poszczególnych zawodników. W kilku przypadkach zabrakło również odpowiedniego poprowadzenia takiego młodego człowieka. Żałuję, że to tak się potoczyło.
Nie brakuje głosów, że jeden z czołowych zawodników, mam tu na myśli Bartosza Sypniewskiego, od nowego sezonu nie będzie reprezentował już barw witkowskiego klubu.
Dotarły do nas takie głosy. Do rozmowy z zarządem jeszcze nie doszło. Usiądziemy z Bartoszem i zadecydujemy. Możemy stracić również bramkarza Tomka Roszyka, o którego pytają Zjednoczeni Trzemeszno. To bardzo solidny bramkarz. Jeśli odejdzie, trudno będzie go zastąpić. Mamy oczywiście młodego i utalentowanego Damiana Dominiaka, który potrzebuje jeszcze ogrania. Mimo to są już zapytania o jego osobę nawet z 3 ligi.
Od lat bolączką Vitcovii jest brak komfortowej liczby rodzimych zawodników, zwłaszcza o statusie młodzieżowca. Z czego to wynika pana zdaniem?
Od początku, kiedy jestem tutaj prezesem, prosiłem się wielu młodym zawodnikom, aby spróbowali swoich sił w Vitcovii. Większość z nich to gracze, którzy występowali u nas i to z bardzo dobrym skutkiem. Mowa chociażby o Szymonie Stachowiaku, Oskarze Pietrzaku, czy Miłoszu Kasprzyku. Chęci albo nie było, albo kończyło się na krótkim powrocie. Widocznie dzisiejsza młodzież ma teraz inne priorytety. Szkoda, ponieważ w Witkowie nie brakuje zawodników, którzy poradziliby sobie w seniorach. Niektórzy kibice zarzucają zarządowi i trenerowi, że ściągamy ludzi z Wrześni, czy Gniezna. Zgadza się, ale robimy to, bo witkowianie nie garną się do reprezentowania naszego klubu.
Daniel Nowaczyk i Michał Marszałek są przykładami na to, że można?
Dokładnie. Należy zauważyć, że zarówno Daniel, jak i Michał, to chłopacy bardzo poukładani zarówno na boisku, jak i poza nim. Mają swoje cele i dążą do nich. To cieszy. Doceniają to także zespoły z wyższych lig.
Mówiąc o wyższych ligach, ma pan na myśli ofertę dla Daniela Nowaczyka?
Pojawił się temat transferu Daniela do trzecioligowej Polonii Środa Wielkopolska. Jesteśmy otwarci na rozmowy. Nie będziemy blokowali jego rozwoju. Czas pokaże, co wyniknie z tej sprawy.
Michał Marszałek wrócił do Vitcovii po wojażach w 3 lidze, gdzie reprezentował Elanę Toruń. Początkowo był tam zawodnikiem pierwszej jedenastki. Później jego pozycja uległa osłabieniu. Jednym słowem przestał grać tyle, ile by chciał. Jest pan zadowolony z jego powrotu?
Po pierwsze mam nadzieję, że Michał ponownie wybije się do lepszej ligi. Ma za sobą dobrą rundę. Zagrał kilka na prawdę solidnych spotkań. Jest wybiegany, silny i szybki. Dysponuje dobrym odbiorem i podaniem. Zależy mu na grze i dojściu do najwyższej formy. Stąd powrót do Witkowa. Kiedy odchodził, powiedziałem mu, żeby pamiętał, skąd pochodzi. Jeśli będzie trzeba, zrobię to ponownie, życząc mu powodzenia.
Od kilku młodych zawodników, którzy próbowali swoich sił w seniorach, po czym zrezygnowali, wiem, że powodem ich decyzji był brak atmosfery w szatni i pomocy ze strony kilku starszych zawodników. Jak pan się do tego odnosi?
Pierwsze słyszę. Uważam, że atmosfera jest dobra. Każdy zawodnik może przyjść do mnie, czy trenera i podzielić się swoimi spostrzeżeniami oraz problemami. Zdaję sobie sprawę, że wejście młodego piłkarza do pierwszej drużyny bywa trudne. Wiem to, ponieważ sam przez wiele lat grałem w piłkę. Trzeba zacisnąć zęby i walczyć. Umiejętnościami i walką na boisku zyskuje się akceptację drużyny. Niestety w dzisiejszej piłce młodzi się obrażają, za szybko rezygnują i nie walczą.
Mankamentem Vitcovii jest brak nowej płyty stadionowej?
Murawa wymaga gruntownego remontu. Podczas jednego z ostatnich spotkań, zespół przyjezdny nazwał nasz stadion wulkanem. Niestety nie ze względu na poziom naszej drużyny, ale na to, że murawa to pasmo dziur i wybojów. Dobrze, że nie powiedzieli, że to kartoflisko. Byłoby znacznie gorzej, gdyby nie ogromne starania gospodarza obiektu Mariana Szczepaniaka, który robi co może, aby było lepiej. Mamy nadzieję, że władzom Witkowa uda się pozyskać dofinansowanie na modernizację. Wtedy będzie nam o wiele lżej. Nie zapominajmy, że gra każdej grupy wiekowej zależy również od stanu boiska. Nie chcę już słyszeć, że zmarnowanie wybornej okazji do strzelenia gola, było podyktowane popularną kępą przy bramce.
Kilkadziesiąt lat temu mówiło się, że Witkowo dysponuje jednym z najokazalszych stadionów w regionie.
Od tego czasu stoimy w miejscu. Mam nadzieję, że ulegnie to zmianie.
Dysponujecie dofinansowaniem z samorządu Witkowa na poziomie 130 tysięcy złotych. W porównaniu do innych sąsiednich klubów, to spora kwota.
Wszystko teraz kosztuje, nawet w tej lidze, w której jesteśmy. Pamiętajmy, że Vitcovia to nie tylko seniorzy, ale również grupy młodzieżowe. Staramy się, aby żadnemu zawodnikowi niczego u nas nie zabrakło – począwszy od stroju aż po transport na mecz.
Praktycznie, co roku jesteście stawiani w gronie kandydatów do awansu do 4 ligi. Vitcovia jest organizacyjnie i sportowo przygotowana na taki skok jakościowy?
Moim zdaniem sportowo i organizacyjnie nie jesteśmy przygotowani na 4 ligę. Sądzę, że jeszcze nam brakuje, ale na szczęście niewiele. Wszystko przed nami.
Udawane „zawodowstwo”…. żenada… zamiast zabrać się za szkolenie młodzieży i stworzenie im warunków bardziej do zabawy niż do udawanego „zawodowstwa” – to cały czas ciągnie się tą niby-ligę za ponad 15.000zl / miesiąc z gminnej kasy… wg mnie – marnotrawstwo kasy i tyle… ale leśne dziadki muszą się „najeść”…. życie…
Rozpędzić to towarzystwo jak najszybciej !
A w to miejsce – a przede wszystkim za tą kasę – uruchomić codzienne treningi/połączone z zabawą dla dzieci do lat 15!!!…
Jak ktoś chce grać „zawodowo” – szukać sobie managera i ziuuuuu do extraklasy!
Kiedy wreszcie ktoś to zobaczy????!!!!!