Przyszły rok może okazać się sądny dla historii witkowskiej piłki nożnej. W styczniu odbędzie się bowiem zebranie decydujące o dalszym istnieniu GKS Vitcovii Witkowo. Władze klubu zapowiedziały, że podadzą się dymisji. – Brak zarządu może doprowadzić do zawieszenia działalności Vitcovii – podkreślał prezes Walczak.
Pierwsza połowa meczu, w którym stawką jest dalsze funkcjonowanie Vitcovii odbyła się 21 listopada w strażnicy Ochotniczej Straży Pożarnej w Witkowie. Choć wówczas nie podano powodu nadzwyczajnego zebrania zarządu oraz sympatyków klubu, w kuluarach od kilku tygodni mówiło się, że najważniejsze osoby z zarządu chcą wywiesić białą flagę, podając się do dymisji. Nieoficjalne doniesienia znalazły potwierdzenie w rzeczywistości – prezes Włodzimierz Walczak, wiceprezes Eugeniusz Hofman oraz skarbnik Zenon Burchardt poinformowali ponad dwudziestoosobową grupę zawodników, kibiców, trenerów oraz rodziców dzieci o braku chęci do dalszego prowadzenia Vitcovii. Pozostali członkowie w osobach Jana Szturomskiego oraz Andrzeja Brodnickiego chcieli dalej pracować na rzecz GKS-u.
– Jest wiele spraw w klubie, które muszą ulec zmianie. Dlatego potrzebne są nowe – młode osoby, które mają inne spojrzenie na zaistniałą sytuację. Bardzo przykre jest to, że wielu zawodników, którzy skończyli karierę piłkarską w tym klubie, nie próbuje włączyć się w jego działalność, tylko stoją na boku i komentują. Zmiany są konieczne. Brak zarządu może doprowadzić do zawieszenia działalności Vitcovii – podkreślał prezes Walczak.
Brak odpowiedniego rozwoju
W ciągu kilku minut od rozpoczęcia zabrania, GKS stanął na krawędzi, choć jeszcze w lipcu zeszłego o roku na Stadionie Miejskim świętowano 60-lecie.
– Wypaliłem się. Do mojej decyzji przyczynił się również stan zdrowia, który się pogarsza oraz natłok obowiązków zawodowych. Jestem przyzwyczajony do tego, że jeśli coś robię, to z pełnym zaangażowaniem. Nie jestem już w stanie dać z siebie tyle, ile dawałem do tej pory – tłumaczył swoją decyzję Zenon Burchardt.
Więcej w Kurierze.