Początkowo uznawany był za poszkodowanego w wypadku, w którym zginęło dwóch jego kolegów. Gdy biegli dokładnie przyjrzeli się zgromadzonym dowodom doszli do wniosku, że to właśnie on siedział za kierownicą bmw.
To był jeden z najtragiczniejszych wypadków, do którego doszło w ostatnich latach w powiecie słupeckim. Latem 2014 r. w Borkach na autostradzie A2 rozpędzone bmw wypadło z drogi, staranowało barierki i dachowało na poboczu. Autem jechało czterech znajomych handlarzy samochodów, wszyscy spoza naszego powiatu. Jeden z nich, 28-letni mieszkaniec Międzyrzecza zginął na miejscu. Drugi, 33-latek z Łodzi helikopterem został przetransportowany do szpitala, gdzie również zmarł. Pozostali dwaj mężczyźni jadący bmw nie odnieśli poważniejszych obrażeń. Kilka miesięcy po wypadku słupecka prokuratura umorzyła śledztwo. Uznano, że za kierownicą siedział jeden z mężczyzn, którzy zginęli i to on spowodował tragiczny w skutkach wypadek. Dodatkowo, badanie krwi wykazało, że był pod wpływem narkotyków. Z tymi ustaleniami nie zgodziła się jego matka. Jej zażalenie było na tyle przekonywujące, że prokurator jeszcze raz przyjrzał się sprawie. Powołał zespół biegłych składający się ze specjalistów różnych dziedzin, m.in. rekonstrukcji wypadków drogowych, medycyny sądowej i analizy śladów DNA. M.in. po przeanalizowaniu ułożenia ciał uczestników zdarzenia, doznanych przez nich obrażeń i śladów DNA biegli doszli do wniosku, że za kierownicą wcale nie siedział jeden ze zmarłych mężczyzn, a jego kolega, który z wypadku wyszedł prawie bez szwanku. – Początkowe ustalenia w ogóle nie wskazywały na jego sprawstwo, ale opinia zespołu biegłych daje bardzo duże prawdopodobieństwo, że to właśnie ten mężczyzna siedział za kierownicą, i że to on spowodował tragiczny wypadek – mówi prowadząca śledztwo prokurator. Nie może jednak przedstawić mu zarzutu, bo mężczyzna zniknął jak kamfora. Na nic zdało się ściganie go listem gończym. Śledczy operacyjnie ustalili, że najprawdopodobniej ukrywa się za granicą. W maju br. skierowano do Sądu Okręgowego w Koninie wniosek o wydanie wobec niego Europejskiego Nakazu Aresztowania. Domniemany sprawca tragicznego wypadku będzie ścigany we wszystkich krajach Unii Europejskiej. Gdy tylko zostanie tam namierzony, będzie zatrzymany i przetransportowany do Polski. Za spowodowanie śmiertelnego wypadku grozi mu do 8 lat więzienia.