26-letnia kobieta, będąca w 6 miesiącu ciąży, przeżyła poważny wypadek samochodowy. Krótko potem jej dziecko zmarło. Prokuratura sprawdza, czy czyjś błąd przyczynił się do tragedii.
Na początku czerwca br. w życiu 26-latki wielka radość przeplatała się z tragicznymi wydarzeniami. Dwa dni przed swoim ślubem miała poważny wypadek. W Różannie samochód, którego była pasażerką, zderzył się z innym autem, po czym oba pojazdy uderzyły w budynek znajdujący się niedaleko drogi. Ze względu na to, że 26-latka była w 6 miesiącu ciąży lekarz zdecydował o wezwaniu do niej śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Helikopterem została przetransportowana do Poznania, do specjalistycznej kliniki ginekologiczno-położniczej. Tamtejsi lekarze ocenili, że ciąża nie jest w żaden sposób zagrożona. Sama 26-latka również nie odniosła poważniejszych obrażeń. W stanie dobrym została wypisana ze szpitala. Dwa dni po wypadku, zgodnie z planem wzięła ślub i bawiła się na swoim weselu, choć bardzo się oszczędzała. Tydzień później, zgodnie ze wskazaniem lekarza z poznańskiej kliniki, zgłosiła się na wizytę kontrolną do swojego lekarza prowadzącego. Słupecki ginekolog w trybie pilnym skierował ją do szpitala. Tam się okazało, że dziecko nie żyje.
Informacja o tym, że dziecko zmarło dotarła do słupeckich śledczych w sierpniu. 26-latka złożyła w prokuraturze zawiadomienie, w którym domaga się wyjaśnienia okoliczności tragedii, którą przeżyła. Wówczas sprawa kolizji (tak zakwalifikowano zdarzenia drogowe w Różannie) była już zakończona. Śledczy odmówili wszczęcia śledztwa, bazując na informacjach, że nikt z uczestników nie doznał obrażeń powyżej 7 dni. Gdy dowiedzieli się o śmierci nienarodzonego dziecka, wszczęli postępowanie. Sytuacja jest jednak bardzo skomplikowana. Nawet jeśli śledczy wykazaliby, że śmierć dziecka miała związek z wypadkiem, nie wystarczyłoby to do postawieniu zarzutów kierowcy, który doprowadził do zderzenia samochodów. Musieliby także udowodnić, że dziecko byłoby w stanie samodzielnie żyć poza organizmem matki.
Osobne postępowanie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Koninie. Tamtejsi śledczy sprawdzają, czy lekarze z Poznania, którzy zajmowali się 26-latką zaraz po wypadku właściwie ocenili stan zdrowia jej nienarodzonego dziecka.
W pierwszym zdaniu redaktor pisze o „poważnym wypadku”, pod koniec o „kolizji”. Zastanówcie się.