Słupecka prokuratura szuka odpowiedzi na pytanie, czyje kości w minioną sobotę znaleziono nad Wartą w Pyzdrach.
Makabrycznego odkrycia w godzinach południowych dokonała przypadkowa osoba. Na brzegowej skarpie zauważyła część ludzkiej czaszki. Jak się później okazało, były tam jeszcze kości jednej ręki, obojczyk i część kręgosłupa (kręgi szyjne). Policjanci i strażacy dokładnie przeszukali pobliski teren, ale innych kości już nie znaleziono. Biegła z dziedziny medycyny sądowej potwierdziła, że wszystkie ujawnione kości należały były jednej osoby – wysokiego mężczyzny w średnim wieku. Wykluczyła, by kości zostały rozdzielone mechanicznie ostrym narzędziem. Ich rozczłonkowanie nastąpiło naturalnie, ze względu na długi okres, jaki upłynął od śmierci mężczyzny. – Biegła stwierdziła, że kości mają co najmniej 10 lat. W tej sytuacji trudno jednoznacznie określić, czy mają przykładowo 12 czy 20 lat – mówi Ewa Woźniak, prokurator rejonowy w Słupcy i dodaje, że zlecone zostaną specjalistyczne badania, które powinny wskazać dokładny czas, jaki upłynął od śmieci mężczyzny.
Śledczy sprawdzali też, czy ujawnione kości nie są skutkiem wykopalisk prowadzonych nad rzeką w Pyzdrach. Pracownicy miejscowego muzeum stwierdzili jednak, że po lewej stronie rzeki, gdzie kości zostały znalezione, żadne prace archeologiczne nie były prowadzone.
Przypomnijmy, że to już kolejna tego typu sprawa, jaką prowadzi słupecka prokuratura. Dwa tygodnie temu, również z Warty w Pyzdrach wyłowiono zwłoki nieznanego mężczyzny. W tym przypadku nadal trwają próby ustalenia jego tożsamości.
fot. Tomasz Szternel, Radio Września