Mariusz M. (42 l.), który nożem zaatakował własną matkę, będzie leczony w zamkniętym zakładzie terapeutycznym. Do Słupcy wróci dopiero, gdy lekarze stwierdzą, że jest zdrowy i nikomu nie zagraża.
42-letni słupczanin od kilku lat znęcał się nad mamą, ale tego, co wydarzyło się z 12 na 13 stycznia br. w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Szeluty pani Halina (66 l.) nie zapomni do końca życia. W środku nocy, gdy kobieta się przebudziła, syn rzucił się na nią. Lewą ręką zasłonił jej usta. W prawej trzymał nóż kuchenny, którym ranił ją w szyję. Krzyczał przy tym, że odetnie jej głowę. – Po chwili przyszedł z innym nożem. Przewrócił mnie na podłogę i znowu zaczął ciąć po szyi – w sądzie pani Halina wspominała dramatyczne chwile. Gdy udało się jej wyrwać, uciekła do sąsiada i wezwała policję. Jej syn trafił do aresztu, gdzie przebywa do dziś. W procesie, który nadal toczy się przed słupeckim sądem odpowiada tylko za kilkuletnie znęcanie się nad matką, a nie za to, co wydarzyło się w nocy z 12 na 13 stycznia. Biegli psychiatrzy uznali bowiem, że w chwili, gdy atakował mamę nożem był niepoczytalny. Najbardziej drastyczny wątek całej sprawy prokurator musiał więc umorzyć. Nie znaczy to jednak, że słupczanin nie poniesie za to żadnych konsekwencji. Opierając się na opinii biegłych psychiatrów prokurator domagał się umieszczenia go w zamkniętym zakładzie terapeutycznym, gdzie mężczyzna ma być poddany leczeniu odwykowemu. W minioną środę słupecki sąd się na to zgodził. Oznacza to, że gdy tylko 42-latek zostanie zwolniony z aresztu (obecnie przebywa tam w związku z trwającym jeszcze procesem o znęcanie się nad matką), trafi do wskazanej przez sąd placówki leczniczej. Będzie tam przebywał do czasu całkowitego wyleczenia. Może to potrwać kilka miesięcy, ale równie dobrze kilka lat, a nawet całe życie. Wszystko zależeć będzie od biegłych lekarzy, którzy co pół roku będą wystawiać opinię na temat stanu jego zdrowia.
Taki chłop
Do pracy powinien iść
a nie_całe lata siedzi w domu
to psycha siada.
Opieka zamiast dawać te liche zasiłki
powinna kierować do pracy
teraz nie każdy potrafi odnależć się
i trzeba takim ludziom pomóc.
Przykre co się dzieje.
W Słupcy jest takich więcej i mamy się nimi opiekują a oni się znęcają nad matkami ale matki ich bronią
Takich powinni leczyć są postrachem dla wszystkich ludzi
I. wszyscy pewnie podopieczni mopsu
Matka broni nie zgłosi
ale sąsiedzi powinni
Czy musi dojść do tragedii
aby właściwe organy przyjęły do wiadomości to
o czym sąsiedzi i rodzina wie?
sąsiedzi i rodzina boją się takich ludzi bo to nie obliczalni ludzie to powinno być przymusowe leczenie jak mają niebieskie karty
Leczyć,leczyć
ale skąd poieka ma o nich wiedzieć
jak nikt oficjalnie nie zgłosi
matka rzecz święta dała życie wychowała nie wolno na nią podnosić ręki ani krzyczeć na nią trza ją szanować
ci co tego nie rozumieją nie powinni nazywać się dziećmi