Mieszkanka Słupcy Sylwia Stankiewicz-Wróblewska (44 l.) po niefortunnym upadku w kwietniu ubiegłego roku, trafiła na oddział chirurgii, gdzie założono jej druty na rękę. Jednak po dłuższym czasie rana zaczęła ropieć. Przepisano jej antybiotyk. Kilka tygodni temu dowiedziała się, że została zakażona gronkowcem. Teraz zamierza walczyć o zadośćuczynienie. – Analizujemy ta sprawę, jednak jeżeli to jest zakażenie sprzed roku trudno będzie ustalić, że stało się to z winy naszego szpitala – mówi z-ca dyrektora słupeckiej placówki Jan Woźniak. Dodaje przy tym, że jeśli wyjdzie, iż był jakikolwiek pozór winy ze strony szpitala to oczywiście placówka wywiąże się ze wszystkich żądań, ale na razie sprawa jest analizowana i nie pewna. Więcej w Kurierze.
A ja z chirurgi we wrześniu wyszłam że złamanym obojczykiem A tu się okazało po prywatnych badaniach że mam złamany mostek,11 krąg ortopeda że Wrześni po 4 miesiącach wpisał mi otwartą ranę szyi i tak mnie leczył że obojczyk wcale mi się niezrusł A po 6 miesiącach wysłał mnie do neurologa. Oczywiście szpital jak zrobiłam sobie rezonans prywatnie to zrobił korektę do tomografii że te złamania też było widac