5 stycznia minęły dokładnie trzy lata odkąd Beata Nadgrodkiewicz po wygranym konkursie została dyrektorem Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Słupcy.
Kiedy rozmawialiśmy chwilę po objęciu stanowiska, mówiłaś, że książki nie ocenia się po okładce. Dzisiaj podtrzymujesz swoje zdanie?
Tak podtrzymuję, książkę trzeba przeczytać, żeby ocenić treść. Tak samo jest z drugim człowiekiem, pracą czy współdziałaniem.
Mówiłaś również wtedy, że chcesz być dyrektorem skutecznym, konsekwentnym i wyrozumiałym. Rozmawiającym z ludźmi, słuchającym rad, sugestii, ale też wyciągającym wnioski, ponoszącym konsekwencję za wykonanie powierzonych zadań. Czy dzisiaj możesz powiedzieć, że takim właśnie dyrektorem jesteś?
Ocena samej siebie jest bardzo trudna, dlatego nigdy tego nie robiłam. Myślę, że opinia jakim jestem dyrektorem powinna należeć do moich przełożonych i ludzi z którymi współpracuję. Ja z mojej strony mogę tylko powiedzieć, że wiele imprez zorganizowanych w ciągu tych 3 lat jest właśnie wynikiem rozmów, słuchania rad i zapotrzebowania na nowe wydarzenia. Staram się pracować najlepiej jak potrafię i wykorzystywać, każde możliwości, żeby nie mieć nic sobie do zarzucenia. Całość w Kurierze