Józef Kozłowski (95 l.), żołnierz Samodzielnego Pułku Samochodowego Rządu, w 2000 r. mianowany został przez prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego do stopnia podporucznika Wojska Polskiego. Przez długie lata po wojnie był kierownikiem należącej do GS-u stacji paliw w Zagórowie.
Zanim trafił do Samodzielnego Pułku Samochodowego Rządu, w którym zajmował się m.in. przewożeniem partyjnych delegatów, całą okupację przepracował w majątku niemieckim u Eckarta von Wendorffa. – Były uciążliwości, jak to podczas okupacji, ale żadnych szykan czy prześladowań z jego strony nie doświadczyliśmy. Już jako młody chłopak wstąpił do SA (Oddziały Szturmowe NSDAP – bojówki utworzone do ochrony zgromadzeń partyjnych – przyp. red.). Von Wendorffowie to byli Niemcy z wyższej półki. Nie trudnili się tym, żeby komuś dokuczyć. Każdy wiedział, że dobrze stoją we władzach. To co się należało, dostawaliśmy. Odzież i obuwie mieliśmy. Wiadomo, że gdzieś trzeba było pracować. To było dość duże gospodarstwo, liczyło 3800 mórg – wspomina Józef Kozłowski (95 l.).
Jego historię możesz przeczytać na łamach bieżącego nr Kuriera.