Dzięki internetowej akcji na facebooku informację o kradzieży uli z pasieki Michała Imbiorowicza obejrzało 200 osób. Ule odnalazły się. Znajdowały się na terenie jednej z posesji w powiecie wrzesińskim. W sobotę właściciel pasieki wraz z asystą funkcjonariuszy policji odebrał skradzione ule. Złodzieja czeka teraz sprawa karna.
Jak napisał na facebookowym profilu Imbiorowicz, pomiędzy 7 a 14 marca z jego pasieki zlokalizowanej w Charbinie nad jeziorem Niedzięgiel skradziono 10 uli. Razem zabrano trzy stojaki pod ule, które są bardzo charakterystyczne bo wykonane zostały pod specjalne zamówienie. Właściciel określił ule jako wielkopolskie, produkcji firmy Babik (nie z drewna – styropianowe), różnokolorowe, w kolorach zielonym, żółtym i niebieskim.
– Pęka nam serce, że w taki sposób nasze pszczoły i nas potraktował inny „pszczelarz”. Kradzieże uli i pszczół to niestety coraz powszechniejszy proceder, nie mający nic wspólnego z etyką zawodu, o którą trudno podejrzewać złodzeja…
Za wskazanie sprawcy kradzieży Imbiorowicz wyznaczył nawet nagrodę w kwocie 2 tys. zł. Na szczęście, po paru dniach akcja poszukiwawcza przyniosła spodziewany efekt. – Ule były stosunkowo uszkodzone, jedna z rodzin pszczelich nie przetrwała. W asyście policji odebraliśmy całość od zaskoczonego złodzieja, którego teraz czeka sprawa karna. Staraliśmy się oddzwonić do wszystkich, którzy zarówno bezpośrednio i pośrednio przyczynili się do odzyskania naszych pszczół. Dziękujemy za każde udostępnienie, każdą informację, każdą wzmiankę. Część nagrody trafi na cele charytatywne. Dzięki Wam nie straciliśmy wiary w ludzi. Jeszcze raz ogromne DZIĘKUJĘ – dobro wraca.
Gratulacje
Jak mżna kraść człowikowi jego pasję ule musi byćsurowa kara bo i pszczółek szkoda
Tylko źle wychowany człowiek bez skrupułów mógł to zrobić…h