Dokładnie 20 lipca 1968 r. zaczynał jako magazynier zakładów gastronomicznych dobrze prosperującej Gminnej Spółdzielni w Strzałkowie. Wówczas spółdzielnia w zakładach zatrudniała 52 osoby. Krótko potem odszedł, by w 1974 r. wrócić już jako kierownik restauracji i od tego momentu aż do 30 września 2018 r. prowadził „Światowida”, w między czasie stając się jego dzierżawcą.
– Kiedy prowadziłem restaurację jeszcze jako kierownik zjawił się redaktor z Warszawy i przedstawił się nam jako ojciec chrzestny „Światowida”. Logo widniejące w jadłospisie narysował odręcznie w trakcie wizyty w lokalu profesor Wiktor Zin – w rozmowie z nami lata spędzone na prowadzeniu kultowej strzałkowskiej restauracji wspomina Walenty Graczyk. Pełna treść artykułu już jutro w Kurierze.
Napewno kupię jutro gazetę. Tyle pokoleń co się tam wyuczyło tyle miłych wspomnień. Najlepsze jedzenie a sam kierownik to poprostu człowiek o złotym sercu z charakterem. Nie do podrobienia a nie jeden właściciel restauracji mógłby się uczyć tylko takiego szacunku i podejścia do pracowników i Kobiet co Pan Walenty. Pozdrawiam serdecznie. Była uczennica.
znam wlasciciela p Walentego wspanialy szef pozdrowienia dostawca towaru latach 97 2005
Pracowałam tam jako rozliczeniowiec w roku 1966 jak to było dawno.Pozdrowienia dla Ciebie Walenty i Mirki.Szkoda że już nie zjem tam obiadu będąc w Strzałkowie do
Pozdrawiam serdecznie pana Graczyka, zadowolony klient.
Uwielbiałam tą restauracje, pyszne jedzenie, domowe, od serca, serdeczna obsługa, Strzałkowo bez Światowida to nie to samo Strzałkowo
Wczoraj byłem przejazdem Pod Światowidem i zastałem Lokal nieczynny do odwołania czy wogóle jeszcze będzie czynna ta Restauracja?
Panie Walenty szacunek dla Pana
Sercem restauracji jest kuchnia która była wspaniała i zarządzana przez wspaniałego człowieka . Jeśli nowy właściciel zmienia cały personel to nabył tylko budynek
Szkoda ze dobre czasy tak szybko przemijaja
faktycznie super jedzenie a te surówki to miodzio
Co tam było miodzio kuchnia jak za komuny tylko flaki były dobre
PAMIĘTAM JAK PRZYJEŻDZALEM Z OJCEM NA AWARIE PRZY LODÓWKACH PO LINII ELEKTRYCZNEJ. POZDROWIENIA Z CHICAGO P. GRACZYK