– Jeśli Agnieszka przeżyje i będzie samodzielnie funkcjonować to będzie cud – taką diagnozę od lekarzy słyszeli jej bliscy zaraz po wypadku. Ten cud nastąpił. Prawie dwa lata po tragedii odwiedziliśmy Agnieszkę w jej domu w Benignowie. Właśnie tam, w otoczeniu kochającej rodziny, wróciła do już niemal pełnej sprawności.
Do tragedii doszło 6 kwietnia 2019 r. Z tego dnia Agnieszka pamięta tylko to, że jechała do Słupcy po zakupy. Z wypadku nie kojarzy nic. Doszło do niego na łuku drogi w Pokojach. Peugeot, którym kierowała Agnieszka zahaczył o nieprawidłowo jadący (ustalił tak sąd pierwszej instancji) ciągnik. 36-latka straciła panowanie nad autem, wypadła z drogi i uderzyła w drzewo. W krytycznym stanie helikopterem została przetransportowana do szpitala w Poznaniu. – Pierwsze rokowania lekarzy były bardzo złe, nie dawali Agnieszce praktycznie żadnych szans na przeżycie. Od pani neurolog słyszeliśmy, że jak przeżyje i będzie w stanie jakoś funkcjonować to będzie cud – wspomina Jacek Wiktorski, mąż Agnieszki. Choć był załamany widząc, w jakim stanie jest żona, nigdy nie stracił nadziei na to, że kiedyś z tego wyjdzie.
Walka o powrót do zdrowia Agnieszki trwała bardzo długo. Najpierw były tygodnie na OIOMie w Poznaniu. – Przyszedł czas, kiedy lekarze dawali mi sygnał, że muszę już gdzieś zabrać Agnieszkę. Miałem związane ręce, żona nadal miała PEGa i rurkę tracheotomijną. Nie wiedziałem co robić. Przypadkowo znalazłem wizytówkę fundacji Votum. Dzięki ich pomocy udało się zakwalifikować Agnieszkę do ośrodka w Sawicach koło Warszawy. Tam wybudziła się ze śpiączki i wszystko, co dobre, się zaczęło – wspomina Jacek.
Kiedy Agnieszka była w Sawicach, jej bliscy zbierali pieniądze na kolejne etapy rehabilitacji. Udało się zgromadzić ponad 100 tys. zł. Dzięki tym pieniądzom Agnieszka mogła skorzystać z komercyjnej kliniki w Krakowie, a potem w Osielsku koło Bydgoszczy. W tej drugiej placówce była najdłużej, od października 2019 do maja 2020. Od nowa uczyła się tam podstawowych czynności. – Zrobiła tam ogromne postępy, pod kątem sprawności fizycznej, ale nadal były kłopoty z logiką, z porozumiewaniem się. Agnieszka nie poznawała nas, nie pamiętała naszych imion – mówi Jacek.
Wszystko się zmieniło w maju zeszłego roku, kiedy Agnieszka wróciła do domu. W otoczeniu kochającej rodziny z dnia na dzień robiła ogromne postępy. Wróciła logika, 36-latka szybko też zaczęła się odnajdywać w codziennych czynnościach. – Czasami jeszcze mam wątpliwości, czy robię coś dobrze, np. w kuchni. Idę wtedy poradzić się mamy – mówi Agnieszka. Nie ma wątpliwości, że to dzięki najbliższym doszła do stanu, w którym obecnie się znajduje. – Wszystkim życzę, by mieli tak kochającą rodzinę: męża, dzieci, rodziców. To dzięki nim jestem tu gdzie jestem – nie ma wątpliwości 36-latka. Jest także pewna, że żyje dzięki swojej babci. – Jestem przekonana, że babcia, którą uwielbiałam, jest w niebie, i że to ona wstawiła się za mną u Boga – mówi. Niedawno, od przedstawicielki fundacji Votum, Agnieszka dostała książkę pt. „Jesteś cudem”. Tytuł nie jest przypadkowy. – Jestem cudem, i mam tego świadomość – nie ma wątpliwości.
Agnieszka obecnie jest pod opieką fundacji Podaj dalej z Konina. Ma zapewnioną opiekę neurologopedy, rehabilitanta, asystenta domowego i psychologa. Wszyscy specjaliści regularnie odwiedzają ją w domu, a pomoc udzielana jest za darmo. Wsparcie to pozwala jeszcze bardziej wrócić Agnieszce do sprawności sprzed wypadku, chociaż stan, w którym już teraz się znajduje jest bardzo dobry. – Kiedy odwiedzałem żonę w szpitalu i potem w różnych ośrodkach, różne myśli przychodziły mi do głowy. Tysiące pytań, jaka będzie przyszłość Agnieszki i całej naszej rodziny. Nigdy jednak nie straciłem wiary i nadziei, że będzie dobrze. Postawiłem sobie za główny cel, że zrobię wszystko, by Agnieszka wróciła do sprawności i chyba to mi się udało. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie wsparcie ludzi dobrej woli, którzy wpłacali pieniądze na rehabilitację Agnieszki. Wszystkim bardzo serdecznie dziękujemy – mówi Jacek Wiktorski. Aby pomagać żonie, zwolnił się z pracy. Jest jednak przekonany, że niedługo zarówno on, jak i Agnieszka będą mogli wrócić do pracy i ich życie zupełnie wróci do stanu sprzed wypadku.
Na zdjęciu Agnieszka z mężem i dziećmi.
Agnieszko…jak miło Cię zobaczyć w otoczeniu najbliższych i w tak doskonałej formie fizycznej i psychicznej.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie a z Tobą do zobaczenia.
Dziekuje 🙂 wychodzi na to że jestem cudem. Dla mnie cudowne jest to że mam kontakt z takim osobami jak TY KOCHANA :-*
Wiara czyni cuda.Bogu dziekuj za uzdrowienie.Wszystkiego dobrego i dużo zdrowia życzę.
Cudownie!