Pacjentka słupeckiego szpitala domaga się od placówki 60 tys. zł zadośćuczynienia.
45-letnia kobieta w kwietniu 2018 r. złamała rękę. W słupeckim szpitalu lekarze operacyjnie nastawili i zespolili jej kość, łącząc ją drutami. Dwa miesiące później, podczas kolejnej operacji usunęli jej implanty. Pacjentka twierdzi, że podczas zabiegów w słupeckim szpitalu została zarażona bakteriami gronkowca, co spowodowało zapalenie kości i szpiku. Konieczne było dalsze leczenie w innych placówkach. Kobieta wysłała do szpitala pismo z żądaniem wypłaty 60 tys. zł zadośćuczynienia. Pozostało ono bez żadnego odzewu, dlatego skierowała sprawę do sądu. – Na skutek zarażenia proces leczenia nie zakończył się, jak powinno to mieć miejsce, 2 miesiące po pierwszym zabiegu. Stan jej zdrowia uległ pogorszeniu i konieczna byłą interwencja lekarska rok później – pełnomocnik kobiety napisał w pozwie przeciwko słupeckiemu szpitalowi. Wskazał również, że osłabienie organizmu spowodowane gronkowcem wpłynęło na problemy kobiety związane z inną chorobą. – Skutki tego zdarzenia są przez nią odczuwalne do dziś – twierdzi mecenas.
Szpital nie poczuwa się do odpowiedzialności. W odpowiedzi na pozew domaga się oddalenia powództwa w całości. – U powódki stwierdzono zakażenie gronkowcem MSSA, tj. występującym m.in. na skórze człowieka. Nie stwierdzono zakażenia gronkowcem charakterystycznym dla środowiska szpitalnego i będącego źródłem zakażeń szpitalnych, czyli gronkowca MSRA – czytamy w odpowiedzi na pozew. Prawnik szpitala zwraca też uwagę, że pomiędzy pierwszą a drugą hospitalizacją 45-latki w Słupcy minęły ponad 2 miesiące. – Biorąc pod uwagę czas inkubacji gronkowca MSSA, tj. 7-30 dni, był to zbyt długi okres, by do zakażenia mogło dojść w szpitalu – twierdzi prawnik. Podkreśla też, że w kwietniu kobieta została wypisana ze szpitala w dobrym stanie, nie skarżyła się na żadne dolegliwości mogące świadczyć o zakażeniu.
– U powódki występują choroby współistniejące wpływające na obniżenie jej odporności. Pali również nałogowo papierosy. W związku z powyższym jej organizm był szczególnie podatny na zakażenie bakteryjne. W tych warunkach dostanie się gronkowca MSSA, którego każdy człowiek „nosi” na swojej skórze, do rany w okolicach drutów zespalających mogło wywołać zakażenie – pisze pełnomocnik szpitala. Kończąc odpowiedź na pozew twierdzi, że żądanie kobiety jest całkowicie pozbawione podstaw prawnych, jak i faktycznych.
Proces toczy się w słupeckim sądzie. W październiku sąd zamierza przesłuchać świadków – m.in. lekarzy ze słupeckiego szpitala. Później najprawdopodobniej akta przesłane zostaną biegłemu lekarzowi. O ostatecznym rozstrzygnięciu poinformujemy na łamach Kuriera.
Nareszcie ktoś się odważył, żeby się wziąść za nich.Życzę Pani powodzenia jednak biegli orzekaną na korzyść lekarzy w myśl zasady , że kruk krukowi oka nie wykole.W 2013 roku doprowadzili moja mamę do sepsy ale pomimo wielu zaniedbań nic się nie stało. Zusowi lżej, a moja mama zapłaciła życiem będąc pod opieką lekarzy słupeckiego. …
Skutki tego zdarzenia są odczuwane do dziś i ustąpią natychmiast po otrzymaniu odszkodowania
Myślisz że jakieś pieniądze są w stanie zwrócić jej zdrowie? Te pieniądze jedynie pokryją wydatki związane z leczeniem. widać jakiś obrońca lekarzy tego chorego szpitala się znalazł..
Witam
Sama pracuje w służbie zdrowia zagranicą i odwiedzając w tamtym roku mojego dziadka w szpitalu dowiedziałam się że na jednej sali przebywał z nim pacjent z otwarta rana gdzie występował gronkowiec. Przy pacjencie nie było żadnych dodatkowych rękawic ani plastikowych fartuchów dla personelu. PACJENT NIE BYŁ ODIZOLOWANY OD INNYCH A JUŻ W NAJGORSZYM WYPADKU POWINNIEN BYĆ PRZY NIM DODATKOWY ZEL DO DEZYNFEKCJI ITD.
NR 2 na sali przy zlewie było mydło ale co z tego że trzeba było podnieść wiko kosza ręka żeby wyrzucić papier po wytarciu rak
NR3 Pielęgniarka opróżniająca cewniki wykonywała ta czynność nie zmieniając rękawic wszystkim pacjentom wkoło którzy posiadali cewnik. Przenosi choroby z pacjenta na pacjenta. Ja w mojej pracy mam obowiązek po odejściu i przyjsciu od pacjenta umyć ręce i wtedy przystąpić do zamierzonej czynności.
Mam nadzieję że Pani wygra ta sprawę niech to co pisze będzie wziete pod uwagę bo to prawda i może w końcu służba zdrowia w Polsce się troszkę poprawi a zwłaszcza nastawienie do pacjenta bo jest ochydne. Zero kultury i przyjazne nastawienia. Mówienie bezosobowe, co to ma być. Do jasnej
Moją mamę też zakażono w szpitalu gronkowcem złocistym po dużym zabiegu;konieczna była kolejna operacja a do końca życia jest się nosicielem tego świństwa!