W listopadzie 2014 r. otrzymał pokój w wyremontowanym wcześniej mieszkaniu komunalnym w Skubarczewie. Większość czasu spędzał jednak w Orchowie, bardzo często można było spotkać go na miejscowym ryneczku, w centrum miejscowości. Bardzo często mówił o tym, że jest dumny ze swoich wnuków, kiedyś on uprawiał sport, a dzisiaj jego wnuk gra w piłkę i jest królem strzelców ligi.
Ciało 61-letniego mężczyzny znaleziono w miniony piątek rano, 28 lutego w zajmowanym przez niego mieszkaniu komunalnym w Skubarczewie (gm. Orchowo). Służby ratunkowe zawiadomił jeden z sąsiadów. Niestety, na ratunek było już za późno. Najprawdopodobniej, przyczyną śmierci było zatrucie tlenkiem węgla.
Okazuje się, że zmarły mężczyzna to dobrze znany nam Krzysztof Trzosek, o którym pisaliśmy w styczniu 2015 r. na łamach Kuriera w artykule pt. Nie jest już bezdomny. Artykuł był opowieścią pana Krzysztofa o jego tułaczym życiu po rozwodzie i utracie dachu nad głową.
Z wykształcenia był górnikiem, w młodości ukończył szkołę zawodową, pracował następnie w kopalni w Zabrzu. W przeszłości czynnie uprawiał sport, był m.in. piłkarzem Noteci Gębice, należał do OSP Orchowo. Jak sam przyznawał, jego problemy zaczęły się od kiedy zaczął nadużywać alkoholu. Najpierw stracił pracę, a potem rozwiódł się z żoną i wyprowadził. Zamieszkał początkowo w budynku gospodarczym mieszczącym się obok domu swojej byłej żony.
– Do nikogo nie mam pretensji, z mojej winy to było, sam sobie zawiniłem, do tego się przyznaję – mówił wtedy w rozmowie z nami.
– Po wyprowadzce z domu mieszkałem trochę w podwórku, w budynku gospodarczym, tam miałem przeniesione wcześniej łóżko i piec. Próbowałem znaleźć jakąś pracę, ale ciężko jest, bo firmy poupadały. Mogłem w tym pomieszczeniu dłużej zostać, ale już nie chciałem, bo po co jakieś problemy mają być, sam się wyniosłem. Nikt mnie stamtąd nie wyganiał. Potem poszedłem nieraz do kolegi się przespać – opowiadał Krzysztof Trzosek.
W cieplejszym okresie przebywał w myślątkowskim parku, nocował w parkowej ubikacji. Dopiero w listopadzie 2014 r. otrzymał pokój w wyremontowanym wcześniej mieszkaniu komunalnym w Skubarczewie należącym do gminy, z dostępem do bieżącej wody, wyposażonym w piecyk kaflowy na węgiel, meble i łóżko.
– Dużo mi pomógł poprzedni wójt, żebym dostał jakiś dochód, z gminy dostałem też węgiel i opał drewniany na rozpałkę. Wyposażenie do pokoju też dostałem i czajnik bezprzewodowy.
Bohater naszego artykułu większość czasu spędzał jednak w Orchowie, bardzo często można było spotkać go na miejscowym ryneczku, w centrum miejscowości. – W Orchowie raz w miesiącu odbieram żywność z GOPS-u. Zawsze brałem najtańsze rzeczy, żeby jakoś przeżyć, pieniędzy do ręki nie dostawałem, tylko żywność. W Orchowie zawsze inne jest otoczenie, kupę lat się przeżyło tam. Mam z kim tam pogadać, a tutaj ludzi za bardzo nie znam. Jak jest zimno to przychodzę pieszo do Skubarczewa na noc – mówił.
Krzysztof Trzosek zapewniał nas, że nigdy nie zerwał definitywnie kontaktu z najbliższą rodziną. – Żona czasem mi pomaga, z dziećmi też rozmawiam, interesują się mną mimo wszystko – podkreślał. Bardzo często mówił o tym, że jest dumny ze swoich wnuków, kiedyś on uprawiał sport, a dzisiaj jego wnuk gra w piłkę i jest królem strzelców ligi.
Był bardzo wdzięczny wszystkim osobom, które w jakikolwiek sposób mu pomagały. Nabożeństwo żałobne zmarłego odprawione zostało w piątek, 6 marca o godz. 13.00 w kościele parafialnym w Orchowie. Śp. Krzysztof Trzosek spoczął na cmentarzu parafialnym w Orchowie.
Spoczywaj w Pokoju.