Kulinaria z Dorotą Szczerbą
O tym jak pasję przerodzić w sposób na życie, czyli o ciasteczkowym „Crazy sugar” w tym numerze opowie mieszkanka Słupcy – Dorota Szczerba.
Kiedy spotkałyśmy się z naszą rozmówczynią podając sobie ręce, Dorota zaprosiła nas do „swojego gabinetu”. Nawet na myśl nam nie przyszło, że może być nim… kuchnia! No tak, kuchnia w dużym tego słowa znaczeniu. Niby sześć metrów kwadratowych, ale to prawdziwe królestwo słupczanki. Znajdziemy tam na przykład 726 foremek do wypieku ciastek i pierników. – Liczyłam przed świętami jak robiłam porządki – ze śmiechem mówi Dorota, kilkadziesiąt cukierniczych barwników, cukiernicze brokaty, perełki, figurki-własnoręcznie robione,nie cierpi gotowców- i setki nowych pomysłów. – Każdy nowy projekt jest rysowany na papierze i analizowany z każdej strony, czasem zmieniam z 5-6 razy, bo jakiś element nie chce się zmieścić, i jak już wszystko gra przenoszę pomysł na ciastko – dodaje.
I każdy z jej wypieków jest jedyny, piękny i niepowtarzalny. Kiedy we wrześniu zeszłego roku założyła swoją „szaloną” ciasteczkową firmę, niewielu dawało jej szansę przetrwania. Jednak dobrym pomysłem i wyobraźnią można zdziałać cuda!
A droga do jej cukierniczego sukcesu była długa. Dorota nie posiada wykształcenia cukierniczego, ale piecze od zawsze jak mówi: – Gdy dzieci były małe to piekłam,bo blacha ciasta wystarczyła na dłużej niż pudełko ciastek,poza tym sama uwielbiam słodkie pod każdą możliwą postacią i wyobrażałam sobie żeby w sobotę dom nie pachniał świeżym ciastem… Tłumaczy, że sama nigdy nie myślała, że pieczenie stanie się jej pasją,a w rezultacie sposobem na życie.. Zaczęło się prozaicznie.
– Jakiś czas temu wyjechałam do Anglii do pracy. W wolnych chwilach ze znajomą zaglądałyśmy do maleńkiej cukierenki, którą prowadziły dwie starsze już siostry-bliźniaczki. Podawały tam przepyszna kawę! Wszystko tam było cukierkowe, w sensie kolorów… od różowiutkich ścian, poprzez maleńkie, seledynowy i niebieski, dwa stoliczki, aż po ciasta, ciasteczka, torty, torciki, cupcakes (maleńkie, udekorowane babeczki z kremem). Dech zapierało od samego patrzenia. Kiedy któregoś dnia, jedna z sióstr zapytała czy nie zechciałabym im pomóc, przy sprzątaniu, ponieważ druga z sióstr znalazła się w szpitalu. Oczywiście się zgodziłam. Tam po raz pierwszy zobaczyłam jak pięknie można dekorować wszystkie słodkości. Niestety jak dla mnie niejadalne słodkości. Wszystko było jakieś suche, krem wykonany na bazie lekko solonego masła. Nie dało się nawet podjadać – śmieje się Dorota.
Kiedy wróciła do Polski, jej prezentem urodzinowym, imieninowym dla rodziny i znajomych były oczywiście torty śmietanowe, które później stały się inspiracją do ciasteczkowego „Crazy sugar”.
– Od tej pory utarło się, że to ja podczas rodzinnych imprez sprawuję pieczę nad słodką częścią uroczystości. Jednak nie wszystko szło jak po maśle, jeden z pierwszych tych wypieków nie należał wcale do udanych. Na 2 urodziny mojego wnuczka postanowiłam upiec tort śmietanowy z masą cukrową. Wymyśliłam że zrobię mu tort w kształcie samochodu..popełniając przy tym jeden z kardynalnych błędów..nie mogę powiedzieć jaki był to błąd. Pomimo tego, że przygotowanie jego zajęło mi całą noc i większość dnia, masa cukrowa wręcz zjeżdżała z tortu. Po prostu popłynęła. Tort nie należał do udanych,był smaczny,ale wizualnie KATASTROFA. To było 5 lat temu. Ten nieudany tort był bodźcem do całej reszty. Potem było już tylko lepiej. Pojawiały się nowe pomysły i nowe wzory… Był to tort w kształcie akordeonu na 50. urodziny brata Roberta, czy tort dla hydraulika. Kolejnym był tort lalki Barbie dla znajomej lub jeden z najpiękniejszych w kształcie wózka dziecięcego na chrzciny,dla córki swojej przyjaciółki. Przygotowywanie ich sprawiało mi wielką frajdę i dużo radości. Były tym punktem zapalnym,od którego zaczęłam grzebać, szperać, kopać wszędzie, gdzie tylko się dało, żeby jak najwięcej dowiedzieć się na ten temat. Zaczęło mnie to wciągać coraz bardziej i w końcu utonęłam w tym temacie, i tak trafiłam na ciasteczka i pierniki dekorowane lukrem. No i zaczęło się na dobre… – tłumaczy Dorota.
Tarta agrestowa z kruszonką
30dkg zielonego i czerwonego agrestu
10 dkg cukru
15 dkg mąki
12 dkg margaryny
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżka cukru pudru
Wykonanie
Umyty agrest wymieszać z 2,5 dkg cukru i wysypać go do wysmarowane tłuszczem formy do tarty. Pozostały cukier, mąkę, miękką margarynę, cynamon, wymieszać, zagnieść i zrobić kruszonkę. Tak powstałą kruszonką posypać agrest. Następnie wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 st i piec 35 min. Przed podaniem posypać cukrem pudrem. Pyszne to jest i nadzwyczaj proste, i nie jest za słodkie.