Dmitrij Klimanow – Założyciel i prezes wydawnictwa Telegazeta. Zajmuję się publikowaniem w obwodzie ługańskim od 1994 roku. Specjalizuję się w prasie lokalnej i regionalnej. Jestem jednym ze współzałożycieli Ukraińskiego Stowarzyszenia Prasy Regionalnej. Zagorzały przeciwnik „dżinsów”. Współautor systemu zarządzania wydawnictwami prasowymi SPS. Pierwszy regionalny wydawca na Ukrainie, który w 2013 roku uruchomił regionalny serwis informacyjny z płatnym dostępem do treści. Wszystkie prowadzone przeze mnie projekty prasowe są samowystarczalne.
– Jak wyglądały wasze stosunki z Rosjanami na wschodzie Ukrainy?
Wschodnia Ukraina jest w większości rosyjskojęzyczna. Wydawaliśmy gazety w języku rosyjskim. Nigdy nie było żadnych problemów z językiem. Czytelnicy mieli takie wymagania, więc je spełnialiśmy. Tak naprawdę, kwestia języka zaczęła być mocno podnoszona na przełomie 2013 i 2014 roku. Bezpodstawnie. Zasadniczo nasze media nie są to media lokalne, a głównie rosyjskie. Nie znaleźliśmy ani jednego potwierdzonego faktu związanego z ograniczeniami języka. Początkowo materiały na ten temat wyglądały jak niekompetencja dziennikarzy. Potem zdobyły szeroką publiczność i opublikowano jawne kłamstwa. I wtedy zacząłem zauważać, że wydarzenia są również inscenizowane, w celu stworzenia wrażenia medialnego. W rzeczywistości interwencja Rosji na wschodzie Ukrainy rozpoczęła się właśnie od wojny informacyjnej.
Jak jest teraz sytuacja, wieczorem, 28 lutego?
Walczymy na prawie całej Ukrainie. Nie jestem ekspertem wojskowym od określania uzbrojenia, ale na pewno jest wystarczająco dużo ludzi. Czy rosyjscy żołnierze boją się wchodzić do miasta? Większość schwytanych żołnierzy rosyjskich twierdzi, że ich dowództwo po prostu oszukało. Jednych wysłano w celu wyzwolenia Donbasu z Bandery, innych na ćwiczenia. Można to komentować na różne sposoby, ale jest jeden interesujący punkt. Wszystkim żołnierzom biorącym udział w interwencji na Ukrainie skonfiskowano telefony komórkowe. Ten fakt wiele mówi. Dowództwo celowo wysłało ich na śmierć. Dowództwo zdecydowanie nie ufa ich żołnierzom ani niczemu innemu. Są zagubieni. Czy boją się wjeżdżać do miast? Wszyscy się boją, to naturalna ludzka reakcja. W takich momentach pojawiają się wątpliwości. Ale są też naiwni, głupi. W tej chwili, na podstawie dostępnych faktów mogę stwierdzić, że rosyjskie wojska okupacyjne są zdemoralizowane. Nikt ich nie spotyka z chlebem i solą. Są niszczeni przy pierwszej okazji, od małych do dużych. Dam ci przykład. Wczoraj Rosjanie zdobyli miasto Berdiańsk praktycznie bez walki. W tym samym czasie cywile zajęli i spalili instalację BUK. Po prostu przyszli i spalili. Zdarzają się też przypadki, kiedy rosyjskie wojsko po prostu spuszcza paliwo, aby nie iść do bitwy. Kiedy walczysz o swoją ziemię i wolność, jesteś niezwyciężony. Ale kiedy jesteś mięsem armatnim, o jakim duchu walki możemy mówić? Tamta propaganda tworzy nieprawdziwy obraz, a w rzeczywistości wszystko jest inne. W rzeczywistości nie ma Photoshopa.
Czy na Ukrainie zostało wiele kobiet i dzieci?
Dużo myślę. Tak, są tacy, którym udało się wyjechać. Chciałem też uratować i odesłać wnuki. Chcę uratować ich psychikę przed wojenną traumą. Ale gdzie je umieścić? Ich rodzice, nasze dzieci, postanowili zostać. Nie wiemy, czy osoby, które przemieszczają się do granic Polski, mogą zrobić to bezpiecznie. Jeszcze kilka dni temu można było. Teraz już nie… Największe niebezpieczeństwo stanowią dywersyjne grupy Rosjan i trafienie pod ostrzał.
A Majdan to też Rosja wam zorganizowała ?