– Mąż w swoim życiu ma jeszcze jakąś misję do spełnienia – tak Bogusia Chojnacka, żona uratowanego niedawno mężczyzny wspomina wydarzenia, które rozegrały się w Zagórowie.
Przypomnijmy, że do dramatycznych scen doszło 10 kwietnia na ulicy Zdrojowej. Jadący rowerem Zenon Kierzek zauważył stojący na skrzyżowaniu ulic samochód osobowy, w którym przebywał człowiek. Okazało się, że był to jego znajomy. Nie reagował na żadne próby nawiązania kontaktu słownego. Chwilę później było już jasne, że u chorego doszło do zatrzymania akcji serca i mógłby nie dożyć przyjazdu fachowej pomocy. Na miejscu zdarzenia pojawił się również Mieczysław Konieczny. Wspólnie wyciągnęli zagórowianina z samochodu na chodnik. Zadzwonili na numer alarmowy i podjęli reanimację. Z pomocą przybiegła mieszkająca nieopodal Bożena Korzeniewska, która przekazywała informacje przekazywane przez dyspozytora numeru alarmowego. Janusz Nowiński przywiózł znajdujący się zaledwie dwie ulice dalej sprzęt AED – przenośny defibrylator, który nadaje od razu alarm do strażaków z jednostki. Ci pojawili się w przeciągu dwóch, może trzech minut i przejęli dalszą reanimację. W przeciągu kilku następnych pojawiła się wezwana karetka pogotowia. Włodka Chojnackiego przewieziono do konińskiego szpitala. Trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Od wtorku do piątku wybudzano go ze śpiączki farmakologicznej. Ten proces przebiegł pomyślnie. – W weekend mąż trafił na oddział intensywnego nadzoru kardiologicznego. Teraz przebywa już na mniej nadzorowanej sali. Odpoczywa i gra w karty. To, co się stało, to dla nas cud. Tym, którzy na ulicy w Zagórowie podjęli próbę ratowania życia męża będziemy wdzięczni zawsze. To musiało skończyć się dobrze! Mój mąż w swoim życiu ma jeszcze jakąś misję do spełnienia. Dostał drugą szansę… – mówi żona mężczyzny.
Pan Włodek w środę został przewieziony na specjalistyczny rezonans serca do jednej z poznańskich klinik. Obecnie czeka na wyniki badania. – Mam nadzieję, że już niebawem powie, że razem wracamy do domu. Tego teraz oboje pragniemy najbardziej – powiedziała nam kończąc.
Brawo Panowie. A panowie w średnim wieku uważajcie i nie lekceważcie tego, że coś tam boli. Czasami samo nie przechodzi, a życie jest piękne, choć czasami bywa trudne. Wszystkiego najlepszego.