Mieszkańcy Słupcy skarżą się, że niektóre z słupeckich przychodni są cały czas zamknięte na pacjentów, a jedyną stosowaną formą leczenia w nich są teleporady, na które zresztą trzeba czekać po kilka dni, gdyż najczęściej nie można się dodzwonić. – Mamy 7 lekarzy, obsługujemy około 500 pacjentów dziennie. Tylko dzisiaj do mnie osobiście zarejestrowało się 88 pacjentów. Próbujemy umawiać na wizyty osobiste wtedy, kiedy musimy – mówi Elżbieta Orchowska, kierownik Przychodni Zespołu Lekarza Rodzinnego Hipokrates.
Kilka dni temu do naszej redakcji zadzwoniła jedna z mieszkanek Słupcy, która zwróciła uwagę, iż jedna z słupeckich przychodni jest cały czas zamknięta na pacjentów, a jedyną stosowaną formą leczenia w niej są teleporady, na które zresztą trzeba czekać po kilka dni, gdyż najczęściej nie można się tam dodzwonić. Mieszkanka podała przy tym przykłady innych przychodni, które już dawno otworzyły się na pacjentów. – W Amice i Medyku wszyscy lekarze przyjmują, zarówno dzieci, jak i dorosłych. Jeżdżę też do specjalisty ortopedy do wojskowej przychodni w Witkowie i tam od początku pandemii lekarze normalnie przyjmują w maseczkach, są oczywiście płyny, pacjenci mają wyznaczoną wizytę na konkretną godzinę i o tej godzinie człowiek jest przyjęty – wymienia mieszkanka Słupcy.
Nasza rozmówczyni mówi, że każdy pacjent przez wiele lat opłaca składki na ubezpieczenie zdrowotne, a cały system służby zdrowia nie funkcjonuje tak jak powinien. Podstawowym mankamentem systemu, jej zdaniem, jest to że lekarze mają płacone nie za leczenie pacjentów, tylko za liczbę zapisanych w przychodni osób. – Ja nie wchodzę w kompetencje Narodowego Funduszu Zdrowia i mnie nie interesują portfele lekarzy, oczywiście jest pandemia i trzeba podziwiać tych lekarzy i pielęgniarki, ale cały system jest zły.
Zdaniem mieszkanki, lekarze nie powinni odgradzać się od pacjentów, gdyż są tak samo na pierwszej linii frontu, jak chociażby panie pracujące na kasach w dyskontach spożywczych. One także mają małe dzieci i swoje rodziny. – Proszę mi wybaczyć, ale to wszystko zakrawa już na kpinę. I to nie tylko jest moja opinia, każdy jest zdegustowany tym wszystkim. Kiedyś starsi ludzie chorowali na zapalenie gardła, anginę, zapalenie oskrzeli i zapalenie płuc, a teraz nikt cię nie przyjmie, bo covid.
Jak podkreśliła na koniec nasza rozmówczyni, Słupca to jest miasto starych ludzi i noclegownia. – Młodzi jak już zaczną studiować, albo pracę w Poznaniu dostaną to już tutaj nie wracają. Dlatego tym bardziej powinno się położyć nacisk na funkcjonowanie służby zdrowia w słupeckim miasteczku.
Zadzwoniliśmy do jednej z słupeckich przychodni, aby zorientować się jak obecnie faktycznie wygląda problem z rejestrowaniem pacjentów przez telefon. – Na dzień dzisiejszy tylko do mnie osobiście zarejestrowało się 88 pacjentów – mówi lek. med. Elżbieta Orchowska, kierownik Przychodni Zespołu Lekarza Rodzinnego Hipokrates. – To znaczy, że oni się dodzwonili. Wczoraj przyjęłam 77, i dopóki nie umrę to przyjmuję. Koleżanka lekarka z naprzeciwka miała 82 pacjentów na dzisiejszy dzień. Czy to dużo, czy mało to każdy z własnym sumieniem może ocenić. Mamy siedmiu lekarzy i do nich jest podobna liczba pacjentów, a więc rejestracja obsługuje około 500 rejestracji dziennie. Są trzy stanowiska rejestracyjne, lekarze obsługują pacjentów pracując znacznie ponad wymiar wyznaczony przez NFZ.
Do tego dochodzą osoby z podejrzeniem koronawirusa skierowane przez lekarza rodzinnego na badania. – Ja dzisiaj pracuję od 8.00 rano, powinnam pracować tylko do 13.00, a mamy już godz. 14.00 i nadal przyjmuję pacjentów. W tej chwili na korytarzu czekają do mnie dwie osoby. Nie wiem o której wyjdę, a jeszcze jak skończę wszystkich pacjentów przyjmować to sprawdzam wczorajsze wyniki. W przypadku, gdy jest wynik dodatni to wszystkich obdzwaniam. Gdy okaże się, że oni są dodatni to nad nimi czuwam. Biorę to na siebie, nie muszę tego robić, ale robię to sama.
Kierownik słupeckiej przychodni podkreśla, że przychodni nie stać, żeby utrzymać 15 rejestratorek. –Wtedy byłoby oczywiście szybko i sprawnie, ale przede wszystkim musi być sprawnie i rozsądnie. Jak pacjentka dzwoni o 8.00 rano, a potem musi na zakupy iść, to może przecież zadzwonić też o 8.30, potem o 9.00 i w końcu się dodzwoni. Jak wszyscy będą dzwonić o 8.00 to naturalne, że nie każdy się dodzwoni.
Zaznacza również, że nie prawdą są podawane przez niektórych informacje jakoby jedyną formą leczenia w kierowanej przez nią przychodni były teleporady. Jednak, w obecnej sytuacji epidemiologicznej, teleporady które funkcjonują równolegle do wizyt osobistych, są koniecznością. – Oczywiście, o wiele łatwiej badać mi pacjenta, którego widzę, ale chodzi o to, żeby nie robić tłumu. Bo jak zorganizować na przykład 88 porad tak, żeby nie było tłumu w ciągu dnia? Gdybyśmy otworzyli drzwi to przyszłoby 100 pacjentów od rana, i co wtedy?
Elżbieta Orchowska mówi, że od ponad roku trwania pandemii, za wyjątkiem jedynie dwóch tygodni, nie było takiego dnia, żeby nie przyjmowała pacjentów w przychodni. – Jednak próbujemy umawiać na wizyty osobiste wtedy, kiedy musimy. Ja wiem kiedy trzeba, a kiedy nie trzeba. Znam swoich pacjentów. A kiedy nie musimy, wystarczy teleporada, ponieważ nie chcemy nikogo narażać. Ja wiem, że ludzie lubią siedzieć w przychodni, ponieważ jedyną rozrywką za darmo w Słupcy jest wizyta u lekarza, bo jak się idzie do kościoła to ksiądz daje tackę. Ludzie lubią chodzić do lekarza, bo to jest coś, co im się należy. Niektórzy muszą, niektórzy nie muszą. Częściowo jest to nadużywane. Ale jak przyjdzie 50 pacjentów, którzy lubią chodzić do lekarza, a przyjdzie dwóch z koronawirusem, to oni mogą zarazić tych pięćdziesięciu.
Przychodnia zatrudniła specjalnie osobę, która otwiera i zamyka drzwi, zapisuje kto wchodzi, kto wychodzi, aby w przypadku, gdy okaże się, że dana osoba jest zarażona koronawirusem, wiedzieć z kim miała kontakt. Oprócz tego jest zatrudniona osoba, która dezynfekuje pomieszczenia i przedmioty po pacjentach. – To jest trud organizacyjny, który wzięliśmy na siebie, organizując teleporady i to wynika wyłącznie z troski o bezpieczeństwo epidemiologiczne pacjentów. Ja pracuję na oddziale covidowym i wiem, że pacjenci naprawdę na to umierają.
Kierownik Hipokratesa zwraca uwagę, że biorąc pod uwagę dane o liczbie przyjmowanych dziennie przez lekarzy pacjentów, należy zważyć czy lekarze nie są tą grupą zawodową, która pracuje najwięcej w Polsce. – Pracujemy ile możemy. Każdy by chciał być obsłużony na wczoraj, mamy takie czasy, że wszystkim się śpieszy. Ja wiem, że jak ktoś jest papieżem to ma swojego lekarza na wyłączność i może o każdej porze dnia i nocy dzwonić, ale do wszystkiego trzeba z rozsądkiem podchodzić.
Jak przychodza do pracy na którą chcą i zaczynaja od kawy czy herbaty. I pierdu pierdu. Jednym słowy jaki kierownik taka firma. Jednym słowy covid trwaj.
Dokładnie tak, 100% racja.
A ile p/p wypija herbat czy kaw w domu
To jest banda w białych kitlach, a robią z siebie cierpiętników – samo złoooooo.
Bezczelność pani doktor poraża.
Prawda! Coś na zasadzie, że jak się nie podoba… jak sama kierownik ma takie podejście to ja się nie dziwię, że wykorzystują pandemie Covid zeby tylko się zamknąć w 4 murach… serio? Uwaza Pani, że w dobie pandemii starsi ludzie przyszli by do przychodni dla rozrywki? Seniorzy się boją! Najbardziej tego, że zostaną bez podstawowej opieki, na którą składki płacili całe swoje życie pracując. Pani dr tez pracuje… I przysięga Hipokratesa tez do czegoś zobowiązuje więc niech nie robi Pani z siebie cierpietnicy że wyniki musi Pani zobaczyć..
Brak słów na tych lekarzy którzy biorą pieniądze za nie leczenie ludzi kto w końcu weźmie się za ta sprawę a pani dyrektor Hipokratesa to osoba która nie powinna być na tym stanowisku,przez telefon mówisz że boli Cię głowa a lekarz mówi że masz migrene tak się leczy 21wieku przez telefon.
Skoro tylu pacjentów przyjmujecie dziennie to po co ta przychodnia jest zamknięta, argumentacja covidem to bzdura i tak tego nie uchwycicie czy ktoś w tym momencie go ma, wystarczy przestrzeganie pozostałych reżimów sanitarnych. Dlaczego więc inne przychodnie nie robią twierdz ze swoich siedzib!!! A może pani doktor łatwiej jest pełnić dyżur jednocześnie w innej placówce?
Zgadzam się z dr Orchowską. Jeśli pacjent jest prowadzony przez lekarza przez wiele lat to ten wie czy musi się zobaczyć z chorym czy wystarczy pokierować go poprzez teleporade. Wiadomo że jak stan pacjenta się pogorszy to będzie musiał przyjść do przychodni i lekarz go przyjmie. Dla wielu mieszkańców (zwłaszcza starszych) wizyta w przychodni jest rozrywką, jak też zostało wspomniane w artykule. Ludzie opamiętajcie się, mamy taką sytuację a nie inną. A jak tak dalej pójdzie to nigdy z pandemii nie wyjdziemy. Jeśli teraz odtworzone zostałyby przychodnie to w bardzo krótkim czasie te 500osob przewijaloby się każdego dnia przez przychodnie. A liczba zachorowań by wzrosła. Każdy tylko narzeka bo mu się wizyta u lekarza należy, ale nikt nie pomyśli, że jak lekarz zachoruje to nie będzie także teleporad.
Pani doktor nie wspominała, że w trakcie przyjmowania pacjentów, otrzymując telefon wychodzi z przychodni i jedzie karetką w teren na wizytę domową lub na Izbę. Bo jednocześnie pracuje w innych miejscach.
Ja stoję murem za lekarzami !. Niezadowoleni mogą w każdej chwili zmienić lekarza. A przykre komentarze nie są tutaj na miejscu.
Nie jestem pacjentka akurat pani dr Orchowskiej ale przykro słyszeć nie opiekuje się pacjentami .trafiłam do niej z bólem dostałam skierowania antybiotyk i wytłumaczyła skutki. W tym samym czasie p. Dr miała nogę w ortezie jak się przypatrzyłam to ona chyba bardziej potrzebowała opieki. Pomiędzy świetami Bożego Narodzenia mieliśmy COVID nasza p.doktor miała 2 dni urlopu zastępowała ja właśnie p. dr. Orchowska 2 razy dziennie dzwoniła jak się czujemy ,męża skierowała do szpitala bo stan się pogarszam .Jestem jej bardzo wdzięczna i za to Bardzo dziękuje. Pacjentka dr. Wlodarczyk.
Stoisz murem powiadasz. To porozmawiaj z tymi chorymi ludźmi którzy doprosić się nie mogą wizyty i umierają w cierpieniu. Pasożyty, pasożyty i jeszcze raz pasożyty ty pasożycie.
Właśnie mocno sie nad tym zastanawiam żeby się przenieść. W tej przychodni niestety boją się strasznie a mają przecież odpowiednie wykształcenie. Czy w innych przychodniach też tak panicznie do tego podchodzą no nie. Szkoda gadać ale nie wiem czy leczenie przez telefon to kpina i takie porady nie powinny być płatne dla lekarzy. Nie zgadzam sie na takie marnotrawienie moich skladek najchetniej nie płacił bym zus i ta kasa niech,, chodzi ” za mną prywatne konto a nie zrzutka a po tem na nic nie ma.
Ale czy Państwo nie rozumiecie , że chodzi o to, żeby pacjenci nie zarazili się od siebie wzajemnie …Do lekarza przychodzą,właśnie chorzy , na wesele zasadniczo : zdrowi .Tak wiele mówiono w mediach o modelu szerzenia się wirusa SARS COV 2…Chyba nie trzeba być samodzienym pracownikiem naukowym, żeby to pojąć.
Najwidoczniej za dużo klientów ma przychodnia, w związku z tym ma wszystko gdzieś.
Może jak trochę odejdzie to wtedy będą dbać o każdego jednego i o niego zabiegać.
W związku z tym nie ma co narzekać. Wybór jest bardzo prosty, jak się tu nie podoba to można iść gdzie indziej.
to prawda ja chcąc receptę dzwoniłam 34 razy bo telefon b ył odłożony a drugi nr zgłaszał się abonent nie dostępny
Oczywiście odkładają telefon by im nie przeszkadzał. Nie są nieśmiertelni, też kiedyś będą potrzebowali pomocy lekarskiej, będą mieli oddane w taki sam sposób.
H
Ta lekarka ma rację. Każdy myślący człowiek bez trudu dostrzega, że w Polsce pewna część pacjentów chodzi do lekarzy z nudów. Tacy ludzie traktują wizytę w przychodni jako „wypełniacz” wolnego czasu i bezsensownie obciążają w ten sposób służbę zdrowia marnotrawiąc publiczne pieniądze i blokując kolejki osobom faktycznie potrzebującym pomocy medycznej. Po co bez przerwy zawraca lekarzom głowę ktoś, kto w kółko ma brać takie same leki a stan jego zdrowia latami się nie zmienia? Po co przychodzą ludzie ze zwykłym przeziębieniem, katarem lub bólem gardła, skoro wystarczy odpocząć i wygrzać się w domu czekając aż organizm sam zwalczy infekcję?
Byłem świadkiem jak pani doktor przyjmował pacjenta po operacji serca, kazała czekać 3 godziny na izbie przyjęć. W końcu pacjent zrezygnował i szukał pomocy gdzie indziej. Pani doktor nieuprzejma, kompletny brak empatii.
Który uniwersytet medyczny skończyłeś?
do? Nie trzeba kończyć uniwersytetu medycznego, żeby wiedzieć, że ktoś potrzebuje pomocy. Do tego wystarczy empatia! U pani doktor jej zabrakło.
sprawiedliwy
zapytaj siebie „po co „tyle niemądrych pytań zadałeś
a może dodać jeszcze jedno,po co nam lekarz?
skoro możemy się sami leczyć
albo „wskrzesimy” babki leśne i szeptuchy?
a ten powyżej co mówi -stanowcze nie
to komuś grozi?
Poczułeś się lepiej obrażając kogoś w internecie? Co za frustrat! 😀
Ludzie przestańcie wylewać pomyje na każdy temat który przeczytacie w Internecie. Ile można. Naprawdę lepiej się poczujecie jak innych poobrażacje. Brak słów…… pronowalbym popracować z drugiej strony okienka…… i punkt widzenia pewnie by się zmienił….. zdrówka wszystkim życzę w tych ciężkich czasach
Już w szkole była wredna. A teraz koleżankom ze szkoły zwraca uwagę żeby ją tytułować pani……
Panią doktor skierować na oddział cowidowy, gdzie ludzie pracują z narażeniem życia ponad siły, a nie kasę walić pracując równocześnie w pogotowiu i przychodni. To jest po prostu karygodne.