Pani Barbara żąda od komendanta policji w Słupcy ponad 30 tys. zł. Ma to być odszkodowanie za to, że jego podwładni zabrali jej samochód i wydali go firmie z Włoch.
Mieszkająca pod Kołem pani Barbara dwa lata temu kupiła fiata 500 od mieszkanki powiatu słupeckiego. Zapłaciła za niego 33 tys. zł z nadzieją, że długo będzie jej służył. Tymczasem już dwa miesiące później policjanci z Koła zabrali jej auto. Zrobili to na polecenie śledczych ze Słupcy, którzy ustalili, że fiat kilka miesięcy wcześniej został skradziony we Włoszech. Po zabezpieczeniu auta na policyjnym parkingu i dokładnym sprawdzeniu potwierdziło się, że fiat należał do jednej z włoskich firm. W grudniu 2015 r. policjanci z posterunku w Orchowie, którzy przejęli prowadzenie spawy, zdecydowali o przekazaniu auta firmie z Włoch. Pani Barbara została bez samochodu i 33 tys. zł, który za niego zapłaciła. Czuje się mocno skrzywdzona całą sytuacją, dlatego zdecydowała się walczyć w sądzie o odszkodowanie. Domaga się go od komendanta powiatowego policji w Słupcy. Jej prawnik w pozwie przeciwko komendantowi podkreśla, że auto zostało wydane włoskiej firmie pomimo istotnych w sprawie wątpliwości. Jego zdaniem, policjanci zamiast wydawać samochód włoskiej firmie powinni skierować sprawę do sądu, by ten rozstrzygnął, do kogo powinno trafił auto. Prawnik zwraca uwagę na kluczowe w tej sprawie daty. Kradzież auta została zgłoszona 15 lutego 2015 r. Tymczasem mieszkanka naszego powiatu, która sprzedała potem samochód pani Barbarze, kupiła go w grudniu 2014 r. w Niemczech. Okoliczności podawane przez włoską firmę zdaniem mecenasa powinny dać śledczym do myślenia. – Musiały i powinny wzbudzić bardzo poważne wątpliwości i zostać ocenione jako bardzo podejrzane i wątpliwe. Skoro policja uwierzyła, że te okoliczności są tak jednoznaczne i niewątpliwe, doszło do naruszenia interesów majątkowych powódki w postaci wyrządzenia jej szkody na kwotę co najmniej 33 tys. zł, czyli kwotę, jaką zapłaciła za przedmiotowy pojazd – nie ma wątpliwości prawnik pani Barbary.
Policjanci nie mają sobie absolutnie nic do zarzucenia. – Powódka bezzasadnie i niedorzecznie pragnie przerzucić skutek swoich zaniedbań na policję. Wszelkie czynności podjęte w tej sprawie przez policję były zgodnie z obowiązującymi przepisami. Ewentualne roszczenia powódka powinna kierować do innych podmiotów odpowiedzialnych w tej sprawie, co powinien wskazać jej profesjonalny pełnomocnik, a nie kierować te niedorzeczne i absurdalne roszczenia w stosunku do policji – uważa reprezentujący policję radca prawny i wskazuje, że przed zakupem samochodu pani Barbara w każdej jednostce policji mogła sprawdzić, czy auto nie jest kradzione. – Kupiła ten samochód po okazyjnej cenie, który wcześniej został sprowadzony zza granicy i powinno to wzbudzić u powódki jakieś podejrzenia co do historii pojazdu – w odpowiedzi na pozew napisał wynajęty przez policję radca prawny.
Niedawno w słupeckim sądzie ruszył proces. Przesłuchani zostali policjanci z komend w Kole i Słupcy, którzy pracowali przy tej sprawie. Zapewniali, że w tej sytuacji nie mogli podjąć innej decyzji niż wydanie samochodu prawowitemu właścicielowi, czyli firmie z Włoch. Wyrok jeszcze nie zapadł. Na kolejnej rozprawie, w październiku, sąd przesłucha naczelnika wydziału kryminalnego słupeckiej komendy i ówczesnego komendanta. O rozstrzygnięciu sądu poinformujemy na łamach Kuriera.
Co zrobi były komendant , gdy przegra? Od 1.10.2017 jego emerytura zmniejszy się drastycznie?