Ta historia zaczęła się ponad 60 lat temu. Tuż przed idącą ulicą Ireną zatrzymał się samochód, a w nim jej znajomy Wojtek i jego kolega Andrzej. Irena od razu wpadła w oko Andrzejowi. Krótko potem zostali małżeństwem, a w minioną sobotę świętowali 60-lecie ślubu.
Pani Irena od urodzenia mieszka w Słupcy. Pan Andrzej pochodzi z Bukowego Lasu w gminie Dominowo. Mieli wspólnego znajomego, Wojciecha Manuszaka. To dzięki niemu się poznali. Ponad 60 lat temu Andrzej i Wojtek jechali samochodem przez Słupcę. W pewnym momencie zauważyli kilka lat młodszą od nich Irenę. Zatrzymali auto tuż przed nią. – Chcieli ze mnie garaż zrobić – żartobliwie wspomina kobieta. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to przypadkowe spotkanie tak bardzo wpłynie na jej życie. Pan Andrzej od kolegi dowiedział się, gdzie mieszka pani Irena i zaczął ją odwiedzać. 20 października 1962 r. w kościele pw. św. Wawrzyńca w Słupcy powiedzieli sobie sakramentalne „tak”. Po ślubie Państwo Łopatka zamieszkali w Słupcy, u rodziców pani Ireny, przy ul. Kilińskiego. W 1975 r. przeprowadzili się do własnego domu przy ul. Żeromskiego. Pan Andrzej całe zawodowe życie pracował jako kierowca, najdłużej w PKSie. Pani Irena zajmowała się głównie wychowaniem dzieci, ale chwytała się też różnych zająć, by dorobić do domowego budżetu. – Gdzie była możliwość, tam pracowałam. Nazbierało się tyle lat pracy, że wypracowałam sobie emeryturę – wspomina. Wychowali czworo dzieci: Pawła (r. 1963), Zbigniewa (1964), Ewę (1965) i Krzysztofa (1979), doczekali się 7 wnucząt i 6 prawnucząt. Cała rodzina niedawno zjechała się do restauracji Światowid w Strzałkowie, by wspólnie świętować 60. ich rocznicę ślubu. Ze specjalnymi życzeniami przybyli również burmistrz Słupcy z żoną. Ich wizyta była dla jubilatów niespodzianką. – Nic nie wiedzieliśmy, że burmistrz nas odwiedzi. Syn powiedział tylko, żebyśmy uszykowali dwa dodatkowe miejsca, bo będziemy mieli gości – mówi pani Irena. Impreza wypadła super. – Trochę miałam stracha jak wypadnie, ale wszyscy byli zadowoleni – dodaje.
Jubilaci zapytani o receptę na to, by wspólnie w zgodzie przeżyć 60 lat mówią, że najważniejsze jest wzajemne zrozumienie. – Dobrze się na tym wychodzi. Wszystkiego dorobiliśmy się sami i teraz z dumą możemy patrzeć na efekty naszego małżeństwa. Zawsze żartujemy, że my się nie starzejemy, tylko dzieciom, wnukom i prawnukom przybywa lat – mówią Jubilaci.
Pani Irena ma 77 lat, pan Andrzej – 85. Życzymy im kolejnych tak pięknych jubileuszy oraz wielu wspólnych lat w szczęściu i zdrowiu.