Obywatele Ukrainy, którzy zatrzymali się w gminie Powidz nie ustają w zbiórkach najpotrzebniejszych rzeczy dla swoich rodaków. Tym razem chcą pomóc „chłopcom” walczącym na froncie. – Chodzi o ciepłe ubrania, które pomogą im przetrwać zimę. Temperatury na wschodzie Ukrainy sięgają minus 20 stopni – mówiła podczas rozmowy Olga Gileva.
Akcje pomocowe w Gminie Powidz rozpoczęły się niedługo po inwazji Rosji na Ukrainę. Zainicjowała je Olga Gileva, która od kilku lat mieszka i pracuje w Powidzu. O sytuacji na wschodzie Ukrainy, skąd pochodzi poinformowała wójta, Jakuba Gwita. Jak mówiła w rozmowie – Pomoc była szybka i kolosalna. To ogromne wsparcie dla mnie, mojej rodziny i Ukrainy – mówiła Olga. Mieszkańcy Gminy przynosili z domów wszystko, co było możliwe… od ubrań, po żywność z długim terminem ważności. – Paczki zdarzają się do dzisiaj. Mieszkańcy przynoszą je do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej ze wskazaniem na pomoc dla Ukrainy. Niedawno miejscowa biblioteka przekazała książki dla ukraińskich dzieci. To ważne, bo oni na wschodzie są odcięci od świata. Tamtejsze biblioteki zostały zniszczone, nie ma też połączenia z Internetem – mówi Olga. – Na mnie spoczywała i do dziś spoczywa organizacja transportów, kontakt z wolontariuszami i mieszkańcami Ukrainy. Dostajemy sporo listów od głów miast, z prośbą o pomoc i wsparcie. Tam wymieniają konkretne potrzeby, które przydadzą się na sto procent – dodała. Olga otrzymuje sporo odpowiedzi zwrotnych z wiosek, do których pomoc dotarła. To podziękowania i zdjęcia…
W pomoc zaangażowali się również amerykańscy żołnierze, którzy stacjonują w powidzkiej bazie wojskowej – Bardzo się zaangażowali – podkreśla moja rozmówczyni – Sami się zgłosili do mnie i spytali, czy oni mogą mi pomóc. I… pomogli bardzo, bo zakupili rzeczy, na które my nie mogłyśmy uzbierać pieniędzy podczas różnego rodzaju zbiórek. Zakupili agregaty – to ważne, bo do dzisiaj niektórzy nie mają światła i ciepła. Zakupili również turystyczne piece, ciepłą i konkretną odzież dla walczących. Kupili też namioty, które przydały się zwłaszcza latem, kiedy żołnierze nocowali w lasach. Amerykańscy żołnierze też doskonale wiedzieli, czego potrzeba walczącym w Ukrainie – mówi Olga.
W mediach społecznościowych pojawiła się informacja o kolejnej zbiórce. Pomoc kierowana jest w szczególności do małych wiosek, gdzie pozostali starsi ludzie i chore dzieci. A także do walczących na wschodzie kraju. – Ostatni nasz transport szedł do Doniecka. Wysłaliśmy im piecyki, agregaty. Dziś proszą nas o ciepłe, zimowe buty, podkoszulki skarpety i ciepłą, męską bieliznę. Wiadomo, że oni tej odzieży nie mają gdzie wyprać, dlatego kiedy się zużyje, po prostu ją wyrzucają. – dodała Olga. Warunki atmosferyczne w Ukrainie są… odmienne od polskich realiów. – Parę dni temu było minus 18 stopni – mówi moja rozmówczyni. – W Doniecku walczący chłopcy siedzą w okopach. Wspominali, że było strasznie, gdy słupek rtęci pokazał minus 20 stopni. Nie mogą uchronić się w żadnych budynkach ze względu na naloty rakietowe. Chcemy im pomóc, bo trafili w samo piekło – dodała Olga Gileva. Dary dla walczących w Ukrainie można zostawiać w powidzkiej bibliotece lub ośrodku pomocy społecznej w godzinach ich otwarcia.