Policjant dał dziewczynie broń służbową i pozwolił jej strzelić – wynika z ustaleń prokuratury. Choć nie przyznaje się do winy, wyleciał już z pracy, a w poprzednim tygodniu stanął przed sądem.
– Będąc policjantem komisariatu w Witkowie nie dopełnił obowiązków służbowych, w ten sposób, że przekazał broń służbową Walther P99 osobie nieuprawnionej umożliwiając jej oddanie strzału – to fragment zarzutu, jaki prokurator przedstawił 30-letniemu, byłemu już policjantowi (ze służby został zwolniony z końcem marca br.). Oskarżony nie przyznaje się do winy. Na pierwszej rozprawie przedstawił swoją wersję. Jak mówił dziewczyna, którą był wtedy zauroczony, powiedziała mu, że zawsze chciała strzelić z prawdziwej broni. On z kolei chciał jej zaimponować. Jak twierdzi, użył jednak podstępu. Dał dziewczynie strzelić z broni, ale zapewnia, że nie była to jego broń służbowa, a prywatna, pneumatyczna replika Walthera P99, na którą pozwolenie nie jest wymagane. Wszystko działo się w lesie, w godzinach nocnych. – Ja trzymałem tę broń, a on położyła swoje ręce na moich. Oddałem strzał, po czym nachyliłem się po łuskę, którą wręczyłem jej na szczęście – zeznał w słupeckim sądzie były policjant. Przekonywał, że łuskę dał dziewczynie po to, by była przekonana, że to prawdziwa broń. W rzeczywistości – jak przekonywał – była to łuska, którą wcześniej wystrzelił podczas strzelania w ramach policyjnych ćwiczeń. – Gdyby to była prawdziwa broń, po wystrzale nie byłoby szans znalezienia łuski. Wyskakuje ona na ok. 3-4 metry, a to wszystko działo się w lesie, gdy było ciemno. Poza tym, po wystrzale łuska jest gorąca, nie mógłbym jej wziąć w ręce – swoją wersję zdarzeń przedstawiał były policjant. – To miał być żart, zaimponowanie, a wyszła głupota – dodał. Zapewniał też, że nigdy nie przekazałby służbowej broni nieupoważnionej osobie. – Przez 7 lat służby w policji byłem delegowany do różnych miast i nigdy bym nie popełnił takiego błędu, takiego przestępstwa, żeby narażać swoją pracę i inne osoby na niebezpieczeństwo – zapewniał w sądzie.
Podczas pierwszej rozprawy sąd przesłuchał większość zawnioskowanych w akcie oskarżenia świadków, m.in. dziewczynę, która strzelała z broni. Wyrok jednak jeszcze nie zapadł. Jeśli sąd uzna 30-latka za winnego, grozić mu będą nawet 2 lata więzienia. Taką maksymalną karę kodeks karny przewiduje za udostępnienie broni nieuprawnionej do tego osobie.
Chory narod zarzadzany przez potomkow komochuw i rozsprzedawany przez samych iseudo Polakow
A dlaczego wyleciał z policji jak nie został uznany jeszcze winny a tym bardziej skazany przez sąd pierwszej instancji ??? Widać, że Policja to chora instytucja publiczna i wychodzi na to, że mają bardzo dużo chętnych do pracy bo zwalniają bez rozpatrzenia sprawy a tak narzekają na braki wakatowe… niech zaczną szanować ludzi wewnątrz organizacji to takich sytuacji nie będzie bo tych młodych policjantów nie ma powoli kto uczyć zawodu !!!
Powinni go zawiesić, a nie zwalniać. A co jak sąd go uniewinni?
Dla dobra służby. To jest coś co spędza wszystkim nam sen z powiek …bo nawet za niewinność możesz wyleciec. Dlatego 15 lat to był luksus po którym miałeś przynajmniej bezpieczną „emeryturę” (40% uposażenia) a co za tym szło troszkę mniej stresu.
Jak chcesz „psa” uderzyć to i kij się znajdzie !