Sygnały o nieprawidłowościach w międzyzakładowej kasie zapomogowo-pożyczkowej zrzeszającej ponad 100 pracowników siedmiu słupeckich placówek (urzędu miasta, urzędu gminy, MOPSu, GOPSu, MDKu, biblioteki i starostwa) pojawiły się prawie dwa lata temu. – Doszło do niewłaściwej spłaty jednej z rat pożyczki z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Z konta osoby, która nie była zobowiązana do spłaty pożyczki została ta rata pobrana – w sądzie tłumaczył burmistrz, który zlecił skarbnikowi miasta skontrolowanie kasy zapomogowej. Kontrola wykazała, że od 2012 do 2015 r. urzędniczka prowadząca dokumentację kasy zaksięgowała na swoim koncie o 3,9 tys. zł więcej, niż powinna. Kilka dni po tym, gdy sprawa wyszła na jaw kobieta wpłaciła do kasy tę kwotę i zwolniła się z pracy. Później skarbnik miasta skontrolowała starsze dokumenty kasy. Wtedy okazało się, że w latach 2007-2012 na swoim koncie urzędniczka zaksięgowała o 4,8 tys. zł więcej, niż powinna. Łącznie wyliczono więc, że przez 10 lat kobieta bezprawnie zaksięgowała na swoim koncie 8,7 tys. zł. Ogólne saldo kasy zawsze jednak się zgadzało. Nie udało się też ustalić żadnej osoby, z której konta urzędniczka miałaby przeksięgować pieniądze na swoje. Zdaniem skarbnika miasta, nie miało to większego znaczenia dla oceny winy urzędniczki prowadzącej kasę. – Skoro u oskarżonej było na plus, u kogoś innego musiało być na minus – mówiła w sądzie. Do podobnych wniosków doszedł słupecki sąd, który w listopadzie zeszłego roku uznał byłą urzędniczkę za winną przywłaszczenia pieniędzy z kasy i wymierzył jej 2 tys. zł grzywny.
Obrońca oskarżonej odwołała się od wyroku powołując się głównie na to, na czym w trakcie całego procesu opierała linię obrony: że nie można stwierdzić, że jej klientka przywłaszczyła pieniądze, skoro nie stwierdzono żadnych braków w kasie i nie ujawniono żadnych pokrzywdzonych. Argumenty te przekonały sąd okręgowy, który uchylił wyrok i nakazał słupeckiemu sądowi przeprowadzenie nowego procesu. Uzasadniając takie rozstrzygnięcie sędzia z Konina wskazywała, że słupecki sąd ustalając fakty w tej sprawie nie oparł się na kluczowych dokumentach, których urząd miasta nie dostarczył. – W celu poczynienia wyczerpujących i szczegółowych ustaleń pozwalających na ocenę, czy zachowanie oskarżonej wypełniło znamiona przestępstwa zachodzi konieczność uzyskania pełnej dokumentacji źródłowej w postaci: kartotek osobowych z kasy dotyczących konta oskarżonej za lata 2006-2011, kartotek wynagrodzeń oskarżonej za w/w okres, kartotek osobowych, wykazów potrąceń oraz wpłat innych członków Kasy za czas wskazany w opisie zarzucanego oskarżonej czynu – wylicza sędzia i sugeruje słupeckiemu sądowi rozważenie zwrócenia sprawy prokuraturze, by ta uzupełniła materiał dowodowy.
Biedni ludzie , biedny kraj Sprawa w przeliczeniu ok 500 euro a koszty sprawy ida w grubuych tysiacach zlotych . POLSKA Dziwny obszar
W Chinach mieszkają chinczycy
A co to za urzednicza była może ktos wie?