W niedzielę, 3 grudnia obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Osób z Niepełnosprawnościami, którego celem jest promowanie spraw osób niepełnosprawnych, zwiększenie świadomości publicznej na temat ograniczeń z jakimi borykają się osoby z niepełnosprawnościami oraz podjęcie konkretnych działań w kierunku ich likwidowania.
Z tej okazji chcielibyśmy przypomnieć naszym czytelnikom osobę Ewy Zielińskiej, pochodzącej z Kopojna, gmina Zagórów. Ewa była już gościem naszej gazety w 2012 roku ale myślę, że warto przypomnieć naszym czytelnikom sylwetkę Ewy.
Bez wątpienia jest wojowniczką… wojowniczką o życie i o medale. W 1992 roku straciła nogę. Miała wówczas 19 lat. Potem zaczęła się walka o siebie i o… medale. Reprezentowała Polskę na trzech Igrzyskach Paralimpijskich: w Atenach 2004, Pekinie 2008 i Londynie 2012.
Miała 17 lat, kiedy zdiagnozowano u niej nowotwór kości w lewej nodze. Był 1990 rok. – Najpierw było wyłuskanie guzka i leczenie chemioterapią. Ciężko znosiłam chemie ale niestety leczenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Po dziewięciu miesiącach od zakończenia chemioterapii, guz na nowo urósł. Trzeba było amputować nogę, by ratować życie – wspomina.
Ewa zawsze była osobą wierzącą, wtedy swoje życie i zdrowie zawierzyła Bogu, i zaufała…. Przeszła dwie operacje. Amputowano jej nogę poniżej kolana, a następnie powyżej. Powtórzono chemioterapię. Spędziła wtedy dużo czasu w szpitalu. Walczyła najpierw z chorobą, potem o powrót do „normalnego życia”
Choroba, jak mówi po latach – to ogromne życiowe doświadczenie, było zaskoczeniem nie tylko dla niej ale i dla rodziny.
– Była walka, walka o każdy dzień życia i odnalezienie swojego miejsca w tej nowej rzeczywistości. Na pewno choroba nauczyła mnie walczyć, nie poddawać się mimo trudnych i ciężkich dni. Starałam się pozytywnie myśleć i codziennie małymi kroczkami iść do przodu. To moje nastawienie, że będzie dobrze, że wygram było kluczowe w walce z chorobą. Wiadomo nie zawsze się wygrywa, czasami rywal okazuje się silniejszy, ale nie możemy się poddawać, ale walczyć do końca. Po latach znajduję podobieństwo walki z chorobą i walki na bieżni bo w obu przypadkach nie znamy przeciwnika, nie wiemy na co go stać, wiemy tylko, że my ze swojej strony musimy dać z siebie 100% i spróbować z nim wygrać. Moim mottem życiowym są słowa św. Augustyna „Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą” Z tymi słowami idę przez życie pokonując codzienne trudności – mówi.
Od września 1997 roku Ewa mieszka w Zielonej Górze. Skończyła tam szkołę o kierunku administracji biurowej, podjęła pracę. Pewnego dnia na jej drodze życia pojawiła się Pani Danuta Tarnawska, prezes klubu zrzeszającego osoby z niepełnosprawnościami narządu ruchu, gdzie można trenować różne dyscypliny sportu. – Wtedy dowiedziałam się, że osoby niepełnosprawne uprawiają sport. Od pierwszego pójścia na stadion lekkoatletyczny zakochałam się w królowej sportu. Ewa piętnaście lat uprawiała lekkoatletykę. Po dziesięciu latach treningów stanęła na trzecim stopniu podium Letnich Igrzysk Paralimpijskich w Pekinie w 2008 roku za rywalizację w konkurencji skoku w dal. To były niezapomniane chwile i nagroda za lata ciężkiej pracy, trudu i wyrzeczeń. Stając na podium spełniłam swoje sportowe marzenie. Na początku mojej przygody ze sportem marzyłam, żeby pojechać na Igrzyska i dokonałam tego. Później zamarzyłam o medalu i też go zdobyłam. Więc… Marzenia się spełniają tylko musimy w nie wierzyć i chcieć je spełniać. Z łezką w oku kończyłam ten rozdział mojego życia. Dzięki sportowi zobaczyłam kawał świata, poznałam wielu wspaniałych ludzi, a już samej atmosfery zawodów, tych emocji, wzruszeń, adrenaliny i dopingu kibiców nie zapomnę nigdy – dodaje.
Po zakończeniu kariery sportowej Ewa zaangażowała się w pomoc osobą z podobnym problemem jak Ona. – Chodziłam do szpitala do osób po amputacji kończyn by na własnym przykładzie pokazać, jakie są obecnie możliwości zaprotezowania i że w protezie można chodzić i wrócić do normalnego życia, aktywności zawodowej i społecznej. Obecnie Ewa pracuje w studiu fotograficznym, gdzie rozwija swoją pasję do fotografii, którą miała od zawsze. Kontakt z ludźmi, zatrzymanie w kadrze emocji i zadowolenie klienta dają mi satysfakcję z wykonywanej pracy.
W wolnym czasie, gdy jest taka możliwość udzielam się jako wolontariusz. Na wspólnych wyjazdach z klubu mobilizuję koleżanki i kolegów do wspólnych aktywności, obecnie najczęściej jest to nordic walking, czasem basen, siłownia. Jestem także wolontariuszem Ośrodka Integracji Społecznej, gdzie z seniorami spędzamy wspólnie czas, rozmawiając, rozwiązując krzyżówki, czasem śpiewamy a w ciepłe dni chodzimy na spacery. Czas poświęcony drugiemu człowiekowi jest wartością samą w sobie. Bądźmy uważni na innych… – tłumaczy.
W poniedziałek 4 grudnia Ewa była gościem uroczystej Gali Guttmanny 2023 – piątej edycji corocznego wydarzenia, którego celem jest wyłonienie najlepszego i najpopularniejszego sportowca paralimpijskiego roku. To właśnie Ludwig Guttmann 28 lipca 1948 roku zorganizował w Stoke Mandeville zawody dla weteranów wojennych w strzelaniu z łuku. A ponieważ tego samego dnia otwierano Letnie Igrzyska Olimpijskie w Londynie, Guttmann powiązał te zdarzenia, stając się inicjatorem Igrzysk Paralimpijskich. Poniedziałkową Galę na żywo transmitował Polsat Sport. Wydarzenie to było połączone z Jubileuszem 25 lecia Polskiego Komitetu Paralimpijskiego i właśnie dlatego na tę uroczystość zaproszono wszystkich paralimpijczyków, którzy w ostatnim 25 leciu zdobyli medale Igrzysk. – To było prawdziwe święto sportu. Było moc emocji, wzruszeń, miłych wspomnień i niekończących się rozmów. Z niektórymi kolegami nie widziałam się 10- 15 lat. Cieszę się, że jestem częścią rodzinny paralimpijskiej i mogłam tam być . Sport nawet „na emeryturze” zajmuje ważne miejsc w moim sercu i życiu – powiedziała kończąc.