– Kiedy dostałam tę informację, po prostu popłakałam się ze szczęścia, jak dziecko, które dostało wspaniały prezent na gwiazdkę – mówi Karolina Wojciechowska ze Strzałkowa.
Z zamiarem oddania komórek macierzystych nosiła się od dłuższego czasu. W końcu pojechała do słupeckiego liceum. Wewnętrznie czuła, że w ten sposób może komuś pomóc. W piątek, 13 stycznia br. wszystko się wyjaśniło.
– Dzień wcześniej, czyli w czwartek, myślałam, co z tym panem się dzieje. Następnego dnia już wiedziałam – mówi pani Karolina, która trzynastki już na pewno nie będzie kojarzyła z pechem. Więcej w Kurierze.
REKLAMA