Złe dobrego początki… czyli dwie pierwsze wiosenne porażki, spadek w tabeli i pandemia, która przerwa rozgrywki i napędza wiele wątpliwości. A potem 14 zwycięstw z rzędu, nie licząc walkowera za mecz z Pogorzelą, i wielka radość na zakończenie sezonu. Sezonu, który na 100-lecie piłkarstwa w Słupcy, dał upragniony powrót na 4 ligowe boiska. O jego podsumowanie poprosiliśmy Mirosława Kwaśnego trenera SKP Słupca.
Czy po tym wiosennym falstarcie i przerwaniu rozgrywek wierzyłeś, że misja 4 liga jest wykonalna?
Na pewno ten falstart był bolesny dla nas wszystkich bo mieliśmy wtedy bardzo poważane problemy kadrowe i po ciężkiej pracy w okresie zimowym spadł na nas zimny prysznic. Natomiast powiedzieliśmy sobie, że do końca rozgrywek jest jeszcze 15 kolejek i liczy się to jak skończymy, a nie jak zaczęliśmy. I to potwierdziło się na koniec. Popracowaliśmy jeszcze w przerwie spowodowanej lockdownem, wrócili do zdrowia wszyscy kontuzjowani zawodnicy i zaskoczyliśmy wygrywając 15 meczów z rzędu, co dało nam mistrzostwo i bezpośredni awans. Więcej w Kurierze