– Podczas libacji alkoholowej ranił nożem jednego z współbiesiadników, a potem sam się okaleczył – Marlena Kukawka opisuje wydarzenia, do których, jak ustalono, doszło w jednym z domów w Słupcy.
– 17 listopada do dyżurnego słupeckiej komendy Policji zgłosił się mężczyzna z raną szyi. Twierdził, że potrzebuje pomocy, ale nie zdradzał, jak doszło do zdarzenia. Pokrzywdzonego przewieziono do szpitala, a policjanci przystąpili do ustalania okoliczności zajścia. W jednym z domów na terenie Słupcy funkcjonariusze zastali świadków przestępstwa oraz podejrzewanego o uszkodzenie ciała mężczyzny. Kryminalni z udziałem technika kryminalistycznego zabezpieczyli ślady niezbędne do wyjaśnienia sprawy. Z uwagi na stan zdrowia pokrzywdzonego i sprawcy oraz stan nietrzeźwości uczestników zdarzenia, czynności procesowe z ich udziałem przełożono na następne dni – relacjonuje Marlena Kukawka, rzecznik słupeckiej policji.
W niedzielę nikt nie został zatrzymany. Przełom w sprawie nastąpił po kilku dniach. – Pokrzywdzony złożył zeznania i wskazał, co się wydarzyło – informuje Piotr Wrzesiński, szef słupeckiej prokuratury.
Na podstawie relacji pokrzywdzonego, ale także innych zebranych dowodów, w tym opinii biegłego lekarza ustalono, że w trakcie sprzeczki 64-letni słupczanin zaatakował 22-latka nożem w okolice szyi. W piątek podejrzany został zatrzymany. Prokurator przedstawił mu zarzut usiłowania zabójstwa. Mężczyzna przyznał się do zadania ciosu nożem, ale zapewniał, że nie chciał zabić 22-latka. Na wniosek prokuratora, w sobotę słupecki sąd aresztował 64-letniego słupczanina na trzy miesiące. Za kratami może zostać jednak znacznie dłużej. Grozi mu od 10 lat do nawet dożywocia.