Wszystko zaczęło się w słupeckiej Pogoni. To z niej wypłynął na szerokie piłkarskie wody. O tym jak pamięta swoje początki i całą piłkarską przygodę opowiada Damian Augustyniak.
– Moje początki to druga klasa szkoły podstawowej – mówi nasz rozmówca. Za namową Krzyśka Grajka poszedłem na pierwszy trening do trenera Wiciaka. Wiem, że był problem, bo było tak dużo chłopaków, że nie było miejsca, ale za namową Krzyśka trener dał mi szansę, którą wykorzystałem, bo miałem możliwość grania w trampkarzach Pogoni. Prosto ze Słupcy trafiłeś do Konina na szczebel centralny. Jak wspominasz swój pierwszy transfer? Był to rok 1997, byłem w klasie maturalnej. Można powiedzieć, że w seniorskiej piłce w Słupcy byłem już wyróżniającym się zawodnikiem. W plebiscycie lokalnej konińskiej prasy zajmowałem wysokie miejsca, także zainteresowanie Aluminium się pojawiło. Pamiętam, że odbyło się nawet spotkanie z rodzicami. Jak sobie przypominam początki tematu, to już od podstawówki, kiedy dostałem zaproszenie na treningi do juniorów Górnika, pojawiły się pierwsze propozycje. Byłem nawet na jednym treningu, ale wtedy nie doszło do transferu, bo nie byłem przekonany. Kiedy jednak trafiłem do Konina, do 2-ligowego zespołu z aspiracjami ze szczebla centralnego, było to dla mnie coś nowego. Było to wielkie przeżycie, a sama możliwość trenowania i grania była dla mnie dużym wyróżnieniem i szansą na pokazanie się i zaistnienie w większej piłce. Więcej w Kurierze