W ostatnim numerze informowaliśmy o fatalnym stanie ul. Leśnej w Słupcy. Pełniący jeszcze do niedawna funkcję burmistrza Andrzej Grzeszczak miał plan, jak rozwiązać problem mieszkańców.
Największy problem mieszkańcy ul. Leśnej mają po deszczu. W najniżej położonej części ulicy tworzą się ogromne kałuże. Bywa, że do wypompowania wody trzeba wzywać beczkowóz. Wcześniej, kiedy na tym odcinku domy znajdowały się tylko po jednej stronie, można było odprowadzić wodę na niezamieszkałe grunty. Teraz, kiedy po obu stronach stoją już domu, sytuacja jest znacznie gorsza. – Wystarczy jeden dzień padania, a woda zalewa nam posesję. W naszym przypadku nie możemy wejść do kotłowni. Sąsiedzi mają jeszcze gorzej, bo nie mogą dostać się do domu – opisuje Krzysztof Rogowski, mieszkaniec ul. Leśnej.
Władze miasta próbowały już jakoś rozwiązać problem zalegającej wody. W drodze wkopana była studnia chłonna, ale nie zdała ona egzaminu, nie była w stanie przyjąć stojącej na drodze wody.
Po poruszeniu sprawy ul. Leśnej na ostatnim posiedzeniu komisji rady miasta, a także opisaniu problemu mieszkańców w poprzednim wydaniu Kuriera władze miasta postanowiły natychmiast działać. W miniony wtorek pełniący wówczas jeszcze funkcję burmistrza Andrzej Grzeszczak wraz z pracownikami urzędu odpowiedzialnymi za miejską infrastrukturę pojawili się na ul. Leśnej, by na miejscu poszukać najlepszego rozwiązania. O porady poprosili przedstawicielkę spółek wodnych oraz jednego z wykonawców robót drogowych. Ustalono, że najlepszym rozwiązaniem będzie zebranie kilkunastocentymetrowej warstwy drogi, dzięki czemu powstanie naturalny spad oraz wykopanie rowu wzdłuż przyległego do ulicy parku, gdzie woda zostanie odprowadzona.
– Dzięki temu rozwiązaniu woda nie będzie zbierała się na ulicy i nie będzie zalewać posesji mieszkańców, a zostanie odprowadzona do rowu przy lesie. Z panią skarbnik przygotowujemy już środki na wykonanie tego zadania – mówił Grzeszczak i zapowiadał, że prace mają zostać przeprowadzone jeszcze w styczniu. Pieniądze pochodzić będą z puli przeznaczonej w budżecie na bieżące wydatki na drogi.
– Chcemy zrobić to jak najszybciej, bo nie można tego wciąż odkładać. Problem mieszkańców z zalegającą wodę musi być już teraz rozwiązany – zapowiadał.
W piątek Grzeszczak stracił jednak stanowisko pełniącego funkcję burmistrza, a jego obowiązki przejął Jacek Szczap. Jak na razie nie wiadomo, czy nowy komisarz zrealizuje propozycje swojego poprzednika.
Dobry pomysł. Warto kontynuować
Problem się rozwiąże sam jak władze gminy czy powiatu przestaną remontować wciąż te same drogi. Przestańcie w końcu remontować drogi pod wyborców i w kółko naprawiać to samo po 2-3 razy, nawet jak jest trochę dziur to róbcie sukcesywnie nowe drogi gdzie ludzie czekają latami na asfalt. Czy w końcu w tym chorym kraju będzie kiedyś normalnie?
3 muszkiterowie z tyłu i na przodzie dowódca, szkoda, że tak krótko…
Popieram inicjatywy
I tylko muszkieterów nie widać.
Więcej ich tam Bozia nie miała?
To nie jest tylko problem zalegającej wody, ponieważ na tą chwilę po pseudo naprawach nawierzchni są takie dziury, że zawieszenie można zostawić na drodze !!!
Stan tej drogi można porównać do najgorszych dróg w Afryce, a podobno w Uni Europejskiej jestesmy.
Nie wiedzieli ludzie przy jakiej drodze się budują?
Wyszli z urzędu. Przespacerowali się. Ładna pogoda była. Stwierdzili że faktycznie droga się nie naprawiła. Asfaltu nikt potajemnie też nie położył i wrócili na drugie śniadanie do urzędu. I tak minął dzień.