Kiedy w szkole obchodzono Dzień Edukacji Narodowej, Jolanta Suszka musiała wyjść w trakcie uroczystego apelu, bo bardzo źle się poczuła. Nie wiedziała wtedy, że to jej ostatnie chwile w placówce, w której spędziła znaczną część życia. Dwa tygodnie później zmarła.
Urodziła się w Koninie, ale niemal całe życie związała ze Słupcą. Razem z rodziną przeprowadziła się tu jako kilkuletnie dziecko, kiedy jej tata Edward Pauszek dostał posadę głównego elektryka nowo wybudowanego szpitala. Pani Jolanta całe zawodowe życie pracowała w szkole. Ukończyła studia magisterskie na wydziale fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Uczyła nie tylko fizyki, ale także matematyki i chemii. Zaczynała w nieistniejącej już szkole podstawowej w Lucynowie, później uczyła w Mielżynie. W 2003 r. na stałe związała się ze szkołą w Zagórówie – wówczas Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych, obecnie Zespołem Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych. Była tam nie tylko nauczycielem, ale przez kilka lat również wicedyrektorem, a ostatnio pełniła funkcję pedagoga. Od kilku lat, równolegle pracowała w szkole w Kotuni. Była cenionym pedagogiem, doskonałym i inspirującym nauczycielem. Za swoją pracę została odznaczona Medalem Komisji Edukacji Narodowej, wielokrotnie otrzymywała nagrody i wyróżnienia dyrektora ZSOiZ w Zagórowie za szczególne osiągnięcia w pracy dydaktyczno-wychowawczej. Współpracownicy i uczniowie wspominają ja jako sympatyczną, pogodną i niezwykle życzliwą osobę, chętnie spiesząca z pomocą i dobrym słowem, wykazująca niesłychaną cierpliwość w słuchaniu.
Prywatnie, była szczęśliwą żoną, mamą i babcią. Z mężem Grzegorzem wychowali córkę Joannę. 9 lat temu urodziła się ich wnuczka Ola, 5 lat temu wnuk Wiktor. Wolne chwile z rodziną pani Jolanta najchętniej spędzała na działce, na terenie ROD Róża w Słupcy.
Problemy ze zdrowiem pani Joli zaczęły się 13 października. Tego dnia w zagórowskiej szkole odbywała się akademia z okazji Dnia Edukacji Narodowej. W trakcie apelu bardzo źle się poczuła. Tego samego dnia poszła do przychodni w Słupcy. Po badaniach okazało się, że miała udar. Została przyjęta na oddział neurologii w konińskim szpitalu, gdzie spędziła 8 dni. Kiedy wydawało się, że wszystko, co najgorsze już za nią, po dwóch dniach od wyjścia do domu dostała kolejnego, silniejszego udaru. Znowu trafiła do szpitala w Koninie, na oddział udarowy. 27 października lepiej się poczuła. Po godz. 18.00 zadzwoniła do wnuków. – Rozmawialiśmy przez messengera. Widzieliśmy, że mama czuje się dużo lepiej, nie miała już problemów z mową, była wesoła – wspomina córka. Rodzina miała nadzieję, że w koszmar w końcu mija. Niestety, nadzieja ta trwała tylko kilka godzin. W nocy dostali ze szpitala telefon z informacją, że pani Jolanta miała rozległy zawał serca. Już w szpitalu bliscy dowiedzieli się, że przeszła zabieg i znajduje się w śpiączce. Zmarła w sobotę, 29 października, nie odzyskawszy przytomności. Spoczęła na słupeckim cmentarzu.
– Nie żegnać się mieliśmy ze sobą, Jolu, ale witać po krótkim czasie niewidzenia. Mieliśmy się wszyscy spotkać nie na cmentarzu, ale w pokoju nauczycielskim, w klasie, na korytarzu. Twoja nagła choroba wprawiła nas wszystkich w stan odrętwienia i przerażenia, a mimo to nikt z nas nie przypuszczał, że możesz opuścić nasze grono. Twoja przedwczesna śmierć jest dla nas przestrogą, że możemy przeoczyć w życiu ważną chwilę, chwilę, która dopiero z perspektywy czasu okaże się ostatnią okazją do spotkania czy rozmowy z kimś, z kim już nigdy nie będzie nam dane się zobaczyć… My przegapiliśmy ten moment, gdy 2 tygodnie temu po zakończonym apelu rozeszliśmy się do domów, ale wtedy nie wiedzieliśmy przecież, że widzimy się z Tobą po raz ostatni – podczas pogrzebu mówił Małgorzata Iwanicka, dyrektor ZSOiZ w Zagórowie. – Niektórzy będą Ją wspominać jako nauczyciela fizyki, matematyki czy chemii, inni jako pedagoga, dla którego nie było spraw nie do załatwienia i problemów nie do rozwiązania. Wszyscy będziemy wspominać jako uśmiechniętą, dobroduszną Jolkę, która nie odmówiła nikomu ani swojego czasu ani pomocy – dodała.
Zmarła nauczycielkę pożegnało wielu uczniów. „Nasza kochana Pani Jola, zawsze uśmiechnięta i pomocna. Nauczyła mnie, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach w życiu. Zawsze mogłam na nią liczyć. Dziękuję za to, że miałam zaszczyt Panią poznać”; „Wspaniała osoba, wiele razy rozmowa z Panią Jolą podnosiła mnie na duchu, gdyby więcej było takich ludzi, świat byłby lepszy”, „Wspaniała kobieta o niesamowicie dobrym sercu” – to tylko niektóre komentarze, które pojawiły się pod informacjami o śmierci lubianej i szanowanej nauczycielki.
Bliskim Pani Jolanty składamy wyrazy współczucia.