Sylwia i Sławek mieli się ku sobie już w czasach szkolnych, ale ich drogi się rozeszły. Po wielu latach, trochę za sprawą tarota, do siebie napisali i w jednej chwili dawna miłość odżyła. Niedawno wzięli ślub.
Sylwia Orzechowska pochodzi z Gółkowa, gdzie od 25 lat prowadzi znany w całej okolicy zakład fryzjerski. Sławek Ciesiewicz wychowywał się w Ostrowitem. Oboje poznali się w Słupcy, w szkole. Już wtedy między nimi zaiskrzyło, ale w dorosłe życie nie weszli razem, życie napisało inny scenariusz. Nie zawsze kolorowy. – Moje życie miało wiele zakrętów i to ostrych, ale jestem silną osobą z solidną rodziną i przyjaciółmi, a tak można pokonać wiele przeszkód – wspomina Sylwia. Sławek wyjechał do Hiszpanii i tam próbował układać swoje życie. Miał stałą pracę, przez wiele lat nie myślał o powrocie do Polski. 10 lat temu musiał jednak zweryfikować swoje plany. Lawina wydarzeń, które całkowicie zmieniły ich życie ruszyła dzięki… tarotowi. – Pewnego dnia moja przyjaciółka powiedziała: Ty jeszcze będziesz w życiu bardzo szczęśliwa. Stawiała karty tarota i mnie też to zrobiła, czego nie wiedziałam. Pod koniec października 2012 powiedziała mi, że to będzie miłość z dalekiej zagranicy i że już kiedyś się spotykaliśmy. Byłam zdziwiona, bo wydawało mi się, że nie znam nikogo takiego. Mocno dało mi to do myślenia. Wieczorem, kiedy usiadłam do komputera, żeby porobić przelewy, włączyło mi się Gadu-Gadu, a tam pierwszy na liście kontaktów wyświetlił mi się Sławuś – wspomina Sylwia. Nagle słowa przyjaciółki nabrały zupełnie innego znaczenia. Po chwili zastanowienia napisała, co u niego słychać. Choć przez kilkanaście lat nie mieli ze sobą żadnego kontaktu, dawne uczucie od razu wróciło. – Miłość odżyła od pierwszego kliknięcia – mówi Sylwia. Przegadali wtedy cały wieczór, a później kolejne. Szybko zdecydowali, że nie chcą żyć tak daleko od siebie. Sławek zdecydował się na powrót do Polski i zaczęli wspólne życie. – Mamy wspaniałego syna Franciszka i córkę Dominikę, której marzeniem był braciszek – mówią. Po 10 latach wspólnego życia zdecydowali się na ślub. Wymarzyli sobie, by przysięgę małżeńską złożyć w plenerze. Wybrali agroturystykę Akacjowy Gaj w Tomaszewie. – To miejsce bajeczne, jak nasza historia – nie mają wątpliwości. W miniony piątek ślubu udzielił im Mateusz Wojciechowski, wójt gminy Ostrowite. Dla Nowożeńców miało to również sentymentalne znaczenie. Kiedy wójt był dzieckiem, mama Sławka – pani Wanda opiekowała się nim. – Była to niezwykle wzruszająca chwila dla nas wszystkich, z uwagi na więzi. Podczas ceremonii nisko nad nami przeleciał bocian. Pomyśleliśmy, że pewnie mama Wandzia patrzy na nas z góry i jest szczęśliwa, że ostatni syn się ożenił i jest spełniony – mówią Nowożeńcy.
Historia Sylwii i Sławka pokazuje, że nigdy nie jest za późno, żeby poszukać swojego szczęścia. – Warto marzyć, bo marzenia się spełniają. Nie bójcie się szukać miłości – mówią nasi bohaterowie. Z okazji ślubu składamy najlepsze życzenia szczęścia, zdrowia i miłości!
fot. Jerzy Konieczny