Agnieszka Nowinowska z Ciążenia walczy z rakiem. W internecie ruszyła zbiórka na leczenie.
Na portalu zrzutka.pl przedstawiono historię pani Agnieszki. – We wrześniu 2018 roku zdiagnozowano u naszej mamy (lat 45) nowotwór złośliwy sutka z przerzutami do węzłów chłonnych. Agnieszka w 2018 r. podjęła standardowe leczenie – chemioterapia dożylna, radioterapia, zabieg usunięcia guza i kończąca leczenie hormonoterapia. Wierzyliśmy, że te zabiegi będą skuteczne i tak właśnie się stało. Po wielu miesiącach uciążliwego leczenia, w lutym 2020 roku usłyszeliśmy pozytywne wieści – jest zdrowa! Wydawało nam się, że przez te półtora roku wszystko zmierza w dobrą stronę, mama podjęła pracę i już czuliśmy się, tak jak było dawniej. Ruszyliśmy do przodu po prawie dwóch latach nieustannego smutku i patrzenia jak rak wyniszcza naszą mamę. Wszystko zaczęło się psuć, kiedy w sierpniu tego roku mama dostała napadów duszącego kaszlu. Po prawie mięsiącu błędnych diagnoz, skierowano ją do szpitala. Tam wykonano jej podstawowe badania i rentgen klatki piersiowej. Okazało się, że przyczyną duszącego kaszlu jest gromadzący się płyn w opłucnej (płyn w prawej jamie opłucnej do poziomu żebra 8, prawego w linii pachowej, płyn w lewej jamie opłucnej do poziomu żebra 7, lewego w linii pachowej). W badaniu cytologicznym płynu opłucnej potwierdzono komórki nowotworowe gruczolakoraka, jest to nowotwór hormonowy. Po diagnozie umówiliśmy się na wizytę do lekarza prowadzącego, który szybko zlecił chemioterapię więc mogliśmy podjąć ją w ciągu tygodnia od konsultacji. Aktualnie jesteśmy po trzeciej dawce czerwonej chemii i na szczęście widzimy poprawę. Skutki jakie wywołuje ten rodzaj raka wszystkim dookoła rozdziera serce. Ataki duszącego kaszlu, który nie pozwala na spanie czy poruszanie nadal nie mijają. Aktualnie przejście nawet 500m bez nagłego ataku duszności jest dla naszej mamy czymś niemożliwym do wykonania. Już teraz potrzebuje pomocy bliskich w codziennych czynnościach.W ciągu tych dwóch lat choroby leczenie pochłonęło kolosalną sumę naszych oszczędności. Aktualne trzy serie wlewów, leki przeciwbólowe, przeciwwymiotne, zastrzyki przeciwzakrzepowe, wypożyczenie specjalistycznego sprzętu ułatwiającego mamie oddychanie czy nawet sam transport do WCO znacząco obciążyło nasz budżet. Nie jest nam łatwo prosić o wsparcie, zwłaszcza o pieniądze. Nigdy nie myśleliśmy że znajdziemy się w takiej sytuacji, w której będziemy zmuszeni to robić, dlatego zadowoli nas każda przekazana złotówka, która przybliży naszą mamę do powrotu do normalnego życia sprzed choroby. Za okazaną pomoc i udostępnienie zbiórki z góry i całego serca bardzo serdecznie dziękujemy. Do kobiet, pamiętajcie by regularnie badać piersi na wizycie lekarskiej oraz raz na miesiąc samemu w domu – piszą autorzy akcji. Zbiórkę można wesprzeć TUTAJ.
No bez przesady, Pani pracowała, była ubezpieczona? Za te wszystkie wydatki o których piszecie w artykule (trzy serie wlewów, leki przeciwbólowe, przeciwwymiotne, zastrzyki przeciwzakrzepowe, wypożyczenie specjalistycznego sprzętu ułatwiającego mamie oddychanie) płaci w całości lub refunduje NFZ. No, może bez kosztów dojazdu, ale w rodzinie bliższej lub dalszej jest po kilka samochodów, na pewno nie odmówią pomocy w transporcie. Sam przeszedłem raka jelita grubego, były przeżuty do węzłów, była radykalna operacja, była chemioterapia, też leczenie w WCO w Poznaniu. Nie ponosiłem żadnych większych kosztów. Obecnie w leczeniu raka jest stosowana szybka ścieżka leczenia onkologicznego (karta DILO) jest to w całości finansowane z NFZ. Leczenie w WCO w Poznaniu, na poziomie światowym, wspaniała opieka (bez dodatkowych kosztów). Trochę mi przykro, że próbujecie zbierać dodatkowe środki bez racjonalnego uzasadnienia. Pani Agnieszko, życzę zdrowia, będzie dobrze, wygra Pani tę nierówną walkę.