– Coraz rzadziej ich widuję – o słupeckich dzielnicowych mówi radna Elżbieta Kapturska.
Wykorzystując obecność przedstawiciela słupeckiej komendy policji na środowym posiedzeniu komisji oświaty rady miasta Elżbieta Kapturska poruszyła temat dzielnicowych. Pytała, jak często powinni się pokazywać w swoim rejonie i zauważyła, że ostatnio są coraz rzadziej widoczni. Robert Górny, naczelnik wydziału prewencji słupeckiej komendy tłumaczył, że żadne przepisy nie określają częstotliwości, z jaką jego podwładni powinni wychodzić w teren. Przyznał jednak, że ostatnio dzielnicowi faktycznie mogli być mniej widoczni w terenie. – Mamy teraz dwóch policjantów u na dość długich zwolnieniach lekarskich. Pracę dzielnicowych z terenu miasta uzupełniamy dzielnicowymi z gminy. Oczywiście, nie znaczy to, że jest mniej bezpiecznie. Dzielnicowi na pewno pojawią się tam, gdzie będą potrzebni – zapewnia Górny.
Koń jaki jest każdy widzi. To słynne powiedzenie pasuje jak ulał do Policji. Kto tam służy (o ile to można nazwać służbą) każdy widzi. Liczą się tylko przywileje. A co tam, L-4 100 % płatne, żyć nie umierać.
100 % chyba się w czasie zawiesiłeś
Ja też byłem przekonany, że płacą Im 100 %.
,, mieszkancu” Gandalfie i znawco. Tak jak mówi,,driv’ 'jesteś zawieszony. Zmień się bo jesteś cofniety o parę lat. Pozdrawiam slupeckich Gandalfow prawników oraz wszechobecnych Sebixow, karny i Januszy
Faktycznie dzielnicowych nie widać, ale nie tylko w mieście bo i na gminie też jakoś się pochowali. Przypominam sobie wcześniejsze fotki jak to Burmistrz i Wójt gm. Słupca przekazywali dzielnicowym takie „wypasione ” rowerki, to może na tych rowerkach tak szybko śmigają, że nie sposób ich zauważyć…..( a tak nawiasem jak tacy chorowici to może wyznaczyć trochę zdrowszych i bardziej odpornych, a naczelnika to aż miło posłuchać – wystarczy jak wyjdą w teren raz do roku……….)