Prawie całe zawodowe życie spędził za kierownicą, z czego 50 lat jako taksówkarz w Słupcy. Szczepan Gołębiowski zmarł 24 listopada, po kilkumiesięcznej chorobie. Miał 81 lat.
Urodził się 22 grudnia 1939 r. Był rodowitym słupczaninem, wychowywał się w domu przy ul. Traugutta. Po podstawówce uczył się w Poznaniu, gdzie zdobył zawód mechanika. Na 2 lata wyjechał do Wałbrzycha, gdzie pracował w kopalni. Później wrócił do rodzinnego miasta i tutaj spędził resztę życia. Ponad pół wieku pracował jako kierowca. Choć miał prawo jazdy na wszystkie kategorie, zawodowo jeździł przede wszystkim autami osobowymi. Był kierowcą w różnych słupeckich instytucjach: powiatowej radzie narodowej, pogotowiu oraz spółdzielni inwalidów. Od początku lat 70. był taksówkarzem. Zaczynał jeździć dacią, potem miał fiata, poloneza, dwie vectry, a ostatnio za narzędzie pracy służyły mu mercedesy. Ostatni – zielony – był trzecim autem tej marki, którym pan Szczepan jeździł.
Z zawodem, który wykonywał od 50 lat, pożegnał się w zeszłym roku. Miał już 80 lat, wiek zaczął dawać o sobie znać. Dokuczała mu cukrzyca, narzekał na bóle stawów i kręgosłupa. Dolegliwości mijały, kiedy… wsiadła do auta. – W ostatnich miesiącach tata nie jeździł już taksówką, ale nadal był mobilny, jeździł prywatnie. Kiedy chwytał za kierownicę, wszystkie dolegliwości, na które narzekał siedząc w domu, ustępowały. W samochodzie nigdy nic go nie bolało. Prowadzanie auta było nie tylko jego pracą, ale największą życiową pasją – wspomina syn Konrad.
W lipcu br. u pana Szczepana zdiagnozowano raka szpiku kostnego. Najpierw miesiąc leżał w słupeckim szpitalu, potem tydzień na oddziale hematologii w Koninie. Miał przetaczaną krew, przeszedł chemioterapię. Niestety, jego stan z tygodnia na tydzień był coraz gorszy. 11 listopada karetką został zabrany do szpitala w Koninie, gdzie kolejny raz przetoczono mu krew. Był już wtedy bardzo słaby. Ostatnie dni życia spędził w domu. Zmarł 24 listopada, pogrążając w żałobie żonę, synów i całą rodzinę. Dwa dni później spoczął na słupeckim cmentarzu.
– Był dobrym człowiekiem, dbał o nas najlepiej, jak potrafił. Również od wielu ludzi spoza rodziny wiemy, że też mogli na niego liczyć, nikomu nie odmówił pomocy – wspominają najbliżsi pana Szczepana, którym składamy wyrazy współczucia.
Bardzo porządny człowiek. Uratował mnie kiedyś jako taksówkarz bezinteresownie z opresji życiowej w której się znalazłem.
Niech spoczywa w pokoju! Wyrazy współczucia dla bliskich i rodziny.
Niech spoczywa w pokoju. Serdeczne kondolencje. Leszek Szajna
Porządny człowiek. Mało takich dzisiaj. RIP.