Nie było dla niej rzeczy niemożliwych. Zawsze pomocna, uśmiechnięta, radosna. Swoim optymizmem zarażała wszystkich wokół. Choć wiedziała, że odchodzi, do ostatnich minut nie poddawała się. Przegrała tę nierówną walkę w południe 2 lutego, zostawiając w żałobie męża, dzieci, wnuczęta i dziesiątki swoich uczniów, którym przez lata wpajała wartości godne dobrego człowieka. Taka po prostu była…
– Zmarła nasza koleżanka, wspaniały pedagog i wychowawca wielu uczniów o wielkim sercu – napisała nam jedna z jej szkolnych koleżanek.
Dorota Przygońska z domu Szeflińska urodziła się 25 grudnia 1961 roku w Zagórowie jako najmłodsze dziecko Marianny i Henryka Szeflińskich. Jej rodzice byli nauczycielami, a ona sama nie wyobrażała sobie innej pracy jak właśnie z dziećmi. Choć od urodzenia mieszkała w pobliskim Mariantowie, wszyscy kojarzą ją również z Trąbczynem i tutejszą szkołą.
Będąc absolwentką trąbczyńskiej szkoły w 1976 r. rozpoczęła naukę w Liceum Ogólnokształcącym im. Karola Świerczewskiego w Koninie. W 1982 ukończyła Studium Wychowania Przedszkolnego w Koninie. W tym samym roku rozpoczęła pracę w Szkole Podstawowej w Trąbczynie i nieprzerwanie pracowała w niej przez 36 lat. Kontynuowała jednak swoją ścieżkę edukacyjną, m.in. uzyskując tytuł magistra na Uniwersytecie Łódzkim (kierunek pedagogika, specjalność: pedagogika opiekuńczo – wychowawcza) w 1990 roku. W 1993 ukończyła Studium Podyplomowe Nauczania Początkowego na UAM w Poznaniu.
Całe życie zawodowe związana z wspomnianą placówką. Początkowo uczyła historii, która była jej pasją, a także przedmiotów artystycznych, m.in. plastyki. Z czasem, zgodnie z uzyskiwanymi kwalifikacjami zaczęła pracować jako nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, stając się wychowawczynią wielu roczników uczniów. Od 2001 r. zaczęła pełnić też funkcję pedagoga szkolnego. Jako pierwsza z grona pedagogicznego, tuż po wprowadzeniu nowej ścieżki awansu zawodowego uzyskała w sierpniu 2001 r. tytuł nauczyciela dyplomowanego. Na zasłużoną emeryturą przeszła razem z mężem Andrzejem 31 sierpnia 2018 r.
Była bardzo pracowitą, ambitną i odpowiedzialną nauczycielką. Przez cały okres pracy zawodowej systematycznie dokształcała się i doskonaliła swój warsztat pracy, uczestnicząc w wielu szkoleniach. Zawsze zaangażowana w życie szkoły, dbała o jej dobre imię. Chętnie podejmowała się dodatkowych zadań, będąc m.in. opiekunem szkolnego koła artystycznego, PCK, zakładając i redagując szkolną gazetę KLEKS, organizując dla swoich wychowanków liczne wycieczki. Była prekursorem wyjazdów na „Zieloną Szkołę” dzieci z trąbczyńskiej placówki. Często pozyskiwała środki, szukała sponsorów, aby wyjazdy te były dostępne dla wszystkich. W pamięci wszystkich pozostanie jako kreatywna i pełna zapału do pracy osoba, zarażająca innych energią i zaangażowaniem.
Nie cofała się przed żadnym wyzwaniem, opiekowała się studentkami odbywającymi praktyki i organizowała lekcje pokazowe dla młodych nauczycieli. Chętnie współpracowała ze środowiskiem lokalnym bo czuła się jego częścią. Była dziewczyną stąd, nigdy się tego nie wstydziła, była wręcz z tego dumna. Gdziekolwiek wyjeżdżała zawsze z radością wracała, bo Trąbczyn i Mariantów to było jej miejsce na Ziemi.
Jedna z nauczycielek trąbczyńskiej szkoły, Małgorzata Swędrowska, wspomina ją słowami: Współpraca z Dorotą była prawdziwą przyjemnością. Można się było od niej wiele nauczyć. Za swoją pracę wielokrotnie ją nagradzano, m.in. Nagrodą Inspektora Oświaty i Wychowania oraz Nagrodą Dyrektora.
W sierpniu 1982 roku wyszła za mąż za Andrzeja Przygońskiego, urodziła dwie córki, Justynę i Kamilę i doczekała się czworga wnucząt: Jędrka, Jurka, Jagienki i Oli.
– To był rok 1979. Siostra Doroty wychodziła za mąż. Wtedy zaproponowałem jej, że mogę pójść z nią na to przyjęcie. I tak to wszystko się zaczęło. Nasze wspólne życie, nasza wspólna pedagogiczna pasja – wspomina mąż.
Była spełnioną żoną, matką i babcią. Kochała wszystkich, ale nade wszystko swoje wnuki, które nauczyła głoskować, czytać, liczyć. Zawsze znalazła wolny czas, by się z nimi pobawić, a one chętnie do niej przyjeżdżały, bo czuły jej wielką miłość i ciepło.
– Kiedy przyjeżdżały odwiedzić nas wnuczęta, nasze role zawsze były podzielone. Ja chodziłem z Jędrkiem i Jurkiem pograć w piłkę, a babcia była od wszystkich innych zabaw wokoło. To były piękne i niezapomniane chwile, bo widziałem, że wtedy jest bardzo szczęśliwa. Ona kochała dzieci, a one kochały ją – dodaje pan Andrzej.
Zapamiętamy ją jako osobę radosną, życzliwą, maszerującą z kijkami, spacerującą ze swoim pieskiem czy bawiącą się z wnukami w ogrodzie.
Kiedy kilka miesięcy temu dowiedziała się o tej straszliwej chorobie, nie było chwili, żeby się poddała. Choć choroba postępowała, dalej wierzyła, że uda jej się pokonać to, co… najgorsze. Niestety los chciał inaczej.
Jedna z absolwentek szkoły napisała nam: – Tak niespodziewanie i cicho odeszła nasza najukochańsza nauczycielka, człowiek anioł, zawsze oddana nam uczniom i swojej pracy, którą kochała najbardziej. Teraz cały Trąbczyn płacze za Tobą!”
– Odeszła serdeczna koleżanka, z którą miałam okazję blisko współpracować. Odeszła zbyt wcześnie, ale pozostawiła po sobie wyjątkowe wspomnienia. Dorota z łatwością zjednywała sobie ludzi i potrafiła z nimi rozmawiać. Umiała docenić zaangażowanie innych oraz to, co dostawała od losu. Posiadała niepowtarzalny styl i z wyjątkową precyzją dbała o swój wizerunek. Miała subtelne poczucie humoru, którym potrafiła wszystkich zarazić i rozbawić do łez. Podczas naszych szkolnych wyjazdów integracyjnych chętnie śpiewała wyróżniając się ładnym, melodyjnym głosem. Żyła pełnią życia. Miała mnóstwo pasji i zainteresowań, które realizowała każdego dnia. Fascynowały ją podróże, książki, kino, teatr. Prowadziła bardzo aktywny tryb życia: podróżowała z rodziną, uprawiała nordic walking, pływała, jeździła na rowerze, bawiła się z ukochanymi wnukami, spacerowała ze swoją ulubioną suczką. Wiosną oddawała się pracom w ogrodzie, a jesienią zbierała grzyby.
Rodzina i wiara stanowiły dla niej największe wartości. Kochała i otoczona była miłością biskich jej osób, których wspierała i na których pomoc zawsze mogła liczyć. Była kobietą spełnioną.
Praca zawodowa była jej wielką pasją, którą wykonywała z ogromnym zaangażowaniem i poświęceniem. Posiadała niezwykłą i niepowtarzalną osobowość. Była wulkanem energii i kopalnią pomysłów. Podziwiałam ją za szybkość i determinację w dążeniu do celu. W swojej pracy wychowawczej tryskała energią i humorem. Promowała wśród swoich uczniów zdrowy styl życia. Zorganizowała wiele jednodniowych wycieczek edukacyjnych, oraz kilkudniowe wyjazdy nad morze i w góry. Wędrowała z wychowankami po nadbałtyckich plażach i górskich szlakach uwrażliwiając ich na piękno krajobrazów. Wyjeżdżała z dzieciakami na wystawy psów i kotów sprawiając im niesamowitą frajdę. Zapoczątkowała w naszej szkole naukę pływania realizując projekt ,,Pierwszy nurek”. Potrafiła swoimi pomysłami zainspirować nie tylko wychowanków, ale również ich rodziców. Organizowała nietypowe zajęcia, podczas których to rodzice prowadzili lekcje i w nieszablonowy sposób przybliżali dzieciom swoją pracę zawodową. Zachęcała rodziców do udziału w wyjazdach i imprezach klasowych. W okresie przedświątecznym przygotowywała z wychowankami świąteczne przedstawienia jasełkowe, które uczniowie prezentowali rodzicom podczas wigilii klasowej wprowadzając wszystkich w świąteczny nastrój. Realizowała projekty oraz poszukiwała sponsorów, aby w ten sposób pozyskać fundusze na realizację wyjazdów i upominki dla dzieci.
Współpraca z Dorotą była prawdziwą przyjemnością. Można się było wiele od niej nauczyć.
Chociaż nie ma Cię już wśród nas, to na zawsze pozostaniesz w naszych sercach i pamięci jako serdeczna koleżanka oraz wyjątkowa nauczycielka, która w nietuzinkowy sposób realizowała swoje zawodowe powołanie –Małgorzata Swędrowska.