Codziennie w Słupcy sprzedaje się średnio 450 „małpek”. – Te dane są zatrważające – ocenia Katarzyna Hoffmann, która zajmuje się rozwiązywaniem problemów alkoholowych w mieście.
„Małpki”, czyli małe butelki wódki – czystej i smakowej – od kilku lat są bardzo popularne wśród klientów. Zniechęcić ich miały podwyżki, które zaczęły obowiązywać od początku tego roku. Nie wpłynęło to jednak na sprzedaż setek i dwusetek. – Dane pokazują, że spożycie alkoholu wcale nie maleje. Przeciwnie, ono wzrasta – mówi Katarzyna Hoffmann ze słupeckiego magistratu, która zajmuje się profilaktyką i rozwiązywaniem problemów alkoholowych. Szczególnie zaniepokojona jest piciem wśród młodzieży. Łatwa dostępność „małpek” tylko pogłębia problem. – Mimo podwyżek, które obowiązują od początku roku, alkohol w małych butelkach jest stosunkowo tani. Wystarczy mniej niż 10 zł, by kupić małą butelkę wódki, a to młodym ludziom już wystarczy – dodaje specjalistka i apeluje zarówno do rodziców – o większą czujność oraz do sprzedawców. – Wnioski z ostatniego szkolenia są takie, że aż 80 proc. sprzedawców nie sprawdza, czy młodzi klienci chcący kupić alkohol są pełnoletni.
Od początku tego roku od każdej „małpki” hurtownie zobowiązane są odprowadzać 1 zł opłaty, która dzielona jest między Narodowy Fundusz Zdrowia oraz gminę, na terenie której alkohol trafia do sprzedaży detalicznej. W sierpniu pierwsza transza tej opłaty wpłynęła na konto słupeckiego urzędu miasta. Za pierwsze półrocze była to kwota ponad 41 tys. zł. Do miejskiej kasy trafiło 50 groszy z każdej sprzedanej butelki, dlatego łatwo wyliczyć, że od stycznia do czerwca działające w Słupcy sklepy sprzedały ponad 82 tysiące „małpek”. Średnio daje to 450 sztuk dziennie.
41 tys. zł to około 10 proc. kwoty, która rocznie wpływa z opłacanej przez przedsiębiorców koncesji na sprzedaż alkoholu. Wszystkie te pieniądze – z koncesji oraz z opłaty od sprzedaży „małpek”, zgodnie z przepisami muszą być wydane na przeciwdziałanie negatywnym skutkom spożywania alkoholu.
Ja sam kupuje 6
Chyba tylko w jednym sklepie . Na moje oko 3000 dziennie .
No i do tego buteleczki porozrzucane są za sklepami – picie w publicznym miejscu, nikt tego nie pilnuje i nie wymaga od sklepów posprzątania. Miasto kasuje za koncesje i koniec. Policji nie widać wokół pijalni małpek. Najwięcej można zobaczyć na osiedlu Niepodległości przy nieczynnej budce rożna czy na Kilińskiego za sklepem ABC.
Nie rozumiem tych ludzi. Wydając codziennie pieniądze na takie rzeczy tracą miesięcznie naprawdę dużo forsy. Rocznie to już jest bardzo „solidna” kwota. Za te pieniądze rujnują sobie zdrowie, przez co w przyszłości będą musieli ponosić kolejne koszty w postaci wydatków na leki. Jak się to wszystko zsumuje to aż trudno pojąć skąd tylu chętnych do prowadzenia takiego „trybu życia”.
Ludzie piją, bo są nieszczęśliwi. Nie zależy im na zdrowiu i pieniadzach. Czasami trzeba upaść, by zrozumieć taką sytuację. Po prostu.
Zdziwiony nie masz racji . Po alkoholu jest lepszy seks . Długo możesz . Aż do południa. To ze 10 gofzin
Mówi żona do męża
Chlasz codziennie te małpy i papierochy jarasz
Nie szkoda Ci zdrowia?
Przez te wszystkie lata-to byś już mercedesa miał!
Mąż do żony-
A ty -nie pijesz,nie palisz
I gdzie masz tego mercedesa?