Minął rok od tragicznego w skutkach wypadku młodej witkowianki. 18-letnia wówczas Dominika poniosła śmierć na miejscu. Po ponad roku rusza proces w tej sprawie.
Dramat rozegrał się 7 czerwca 2016 roku po godzinie 23:00. Czwórka znajomych wracała samochodem do Witkowa. Nic nie zwiastowało tragedii. W Małachowie Kępem 18-letni witkowianin, kierując samochodem marki BMW, gwałtownie skręcił w lewo, zjechał na pobocze, po czym uderzył w przepust wjazdu do posesji, doprowadzając do kilkukrotnego wywrócenia pojazdu. BMW zatrzymało się dopiero na ogrodzeniu jednej z tamtejszych posesji. Według ustaleń policji, nieoczekiwany manewr był spowodowany próbą uniknięcia zderzenia ze zwierzyną przebiegającą wtedy przez jezdnię. Oprócz kierowcy, w aucie znajdowały się 3 osoby – jedna kobieta i 2 mężczyzn. Wszystkie w wieku od 18 do 19 lat.
Na miejsce zdarzenia wezwano straż pożarną z Witkowa, Gniezna i Niechanowa, karetki pogotowia oraz policję. Po dotarciu na miejsce okazało się, że uczestnicy wypadku są uwięzieni w aucie. Konieczne było więc użycie specjalistycznego sprzętu przez strażaków i rozcięcie niektórych elementów samochodu. Pasażerowie zostali wyciągnięci na zewnątrz. Nie był to jednak koniec dramatu. Okazało się, że w wyniku odniesionych obrażeń, śmierć na miejscu poniosła jedyna w tym gronie kobieta – 18-letnia Dominika K. z Witkowa. Uderzenie było tak silne, że z samochodu pozostał wrak.
Po roku w Sądzie Rejonowym w Słupcy rusza proces w tej sprawie. Pierwsza rozprawa już 28 czerwca. Artykuł na ten temat opublikujemy na łachach naszego tygodnika.
Morderca za kierownicą, on napewno tego „nie chciał”. Tylko surowy wyrok odstraszy pozostałych żałosnych pajacy, od mordowania nie winnych.