
Od października 2015 roku część witkowskiego osiedla otacza niezwykle szpetny płot. Postawił go właściciel tamtejszego gruntu, który nie może dogadać się z władzami Witkowa. Mimo przeprowadzonych rozmów, sytuacja nie napawa optymizmem.
Sprawa dotyczy popularnie nazywanych kortów przy ulicy Jasnej i Wojska Polskiego, które blisko 10 lat temu WAM sprzedał prywatnemu inwestorowi działającemu w branży sklepów spożywczych. Ten z kolei planował wybudować tam market. Pomysł ten nie spodobał się sporej części mieszkańców osiedla, którzy zgłosili przeciw. Ogłoszono nawet referendum, w którym większość lokatorów nie zgodziło się na powstanie sklepu. Teren ten pozostał zatem miejscem przeznaczonym na usługi sportowe, jak określał wcześniej uchwalony przez radnych plan zagospodarowania przestrzennego. Przez lata plac nie był użytkowany i popadał w ruinę. Przez pewien czas służył nawet jako parking. Kontrowersyjny temat powrócił w październiku 2015 roku, kiedy korty i okolice bloków zostały otoczone przez wysoki betonowy płot. Wykonanie ogrodzenia zlecił nie kto inny, jak właściciel kortów, który oczywiście miał do tego prawo. Doskonale zdają sobie z tego sprawę także tamtejsi mieszkańcy, którzy mimo to nie kryją oburzenia faktem, iż płot szpeci walory estetyczne tego miejsca. Przez niektórych nazywany jest nawet gettem, czyli odizolowaną częścią miasta.
– Płot zablokował drogę w okolicy jednego z bloków. Z tego co wiem, to droga nie widnieje na mapach, ponieważ w przeszłości powstała tylko na czas budowy blokowiska. Mimo to nie powinno być tak, że stawia się ogrodzenie, które tak bardzo oszpeca miejsce, gdzie mieszkają setki osób – mówił ówczesny radny Henryk Mucha.
W minionym roku władze Witkowa i właściciel terenu usiedli do wspólnych rozmów, aby wypracować kompromis w tej sprawie. Na spotkanie prywatny inwestor przybył z pismem zawierającym ponowne wniosek o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu z usług sportowych na usługi spożywcze. Wszystko po to, aby wybudować w tym miejscu market.
– Poinformował nas, że definitywnie interesuje go postawienie tam większego lub mniejszego sklepu spożywczego. Usłyszeliśmy, że żaden inny wariant nie wchodzi w rachubę – informuje burmistrz Marian Gadziński.
Więcej w Kurierze.
W tym miejscu powinnien powstac parking , nawet odpłatny. Miejsca sprzedałby sie jak swieże bułeczki.
A dlacxrgo 10 lat temu miasto nie wykupiło tego placu?
Jego działka?? Jego !!! Może płot postawić ?? Może !!!
To wara wszystkim mieszkańcom tego exliuzywnego blokowiska
Błyskotliwy komentarz.
A ja mieszkam na ul. Hynka i jak większość mieszkańców w moim bloku jestem za powstaniem marketu. Będzie wszystko pod ręką i większa konkurencja. Ogólnie mieszkańcy osiedla ulegają demencji starczej i coraz więcej rzeczy zaczyna wszystkim przeszkadzać (stuknięcia, puknięcia,przechodzenie ludzi po prywatnych chodnikach, puszczanie wody w nocy itp.) Wyrazem tego wszystkiego są dziesiątki uwag i zakazów wywieszanych na klatkach schodowych, oraz budowanie barierek, łańcuchów i tabliczek z zakazami. Trudno żyć w towarzystwie sfrustrowanych emerytów
Lepiej by było aby powstał sklep lub parking a nie teren sportowy
a przy markecie będzie cisza??? proszę … ogarnijcie się… dostawy co pół godz… TIRy parkujące od rana – do nocy, „tyrkające” całe noce… wózki widłowe rozładowujące towar… i?… i tabliczki : „PARKING TYLKO DLA KLIENTÓW SKLEPU” !!! tego chcecie? nie wierzycie??? no to gwarantuję Wam że tak by się to skończyło… obecny właścicie – to biznesmen, który jest człowiekiem interesu – i ma gdzieś to czego oczekują mieszkańcy… a prawda jest taka – że kupił teren jako „przeznaczony pod sport” – i dobrze o tym WIEDZIAŁ !!! kupił za grosze od WOJSKA, a teraz wielkie larum – bo nie może nic zrobić… no nie może – ale „widziały gały co brały”… tak samo mieszkańcy niech teraz nie mają pretensji do władz Witkowa – tylko do tych „asów” co sprzedali ten teren (skąd inąd „sportowy”) za jakieś grosze… oczywiscie z odpowiednią „gratyfikacją” znając życie… sprawa jest jasna – albo sport – albo płot….. ktos tutaj czegoś nie rozumie? Obecnie „działka pod sport” warta jest dajmy na to 100tys., a jeżeli byłaby „pod markety” – to jej wartość wzrasta o co najmniej 10 razy…. I co? kto ma na tym zarobić 10x ? Gmina? Mieszkańcy?… nie !!!! zarobi tylko właściciel terenu – czyli ziści się jego „sen”, który „przyśnił” mu się parenaście lat temu – kiedy kupował teren wiedząc oczywiście iz jest „sportowy”!…. proste? czy jescze ktos tego nie rozumie???!
Jak pragniesz głuszy to mam do sprzedania działkę w środku lasu (do marketu ponad 100 km). Idealna dla Ciebie!