Pokonała swoje ograniczenia. I spełniła dwa największe marzenia… Z wyboru jest lekarzem, z zamiłowania parasnowboardzistką. Przekracza bariery, spełnia się zawodowo. Jej kolejnym planem jest występ na paraolimpiadzie, a przecież nie ma dla niej rzeczy niemożliwych… Oto historia Natalii Siuby – Jarosz.
Popularna „Simba” wychowywała się w Oleśnicy (gm. Zagórów). Dorastała z trójką braci. Gdzieś w naszej głowie jawi się postać niewysokiej, młodej dziewczynki, która krzątała się podczas corocznych uroczystości dożynkowych w wiosce. Kiedy odbywały się tam dożynki, w przygotowania bez wyjątku włączała się cała wieś, również dzieci i młodzież. Spokojna, opanowana, a zawsze było jej pełno. Zawsze ambitna. Kiedyś podczas jednej z rozmów jej mama powiedziała nam, że zawsze wierzyła w córkę i wie, że w życiu dużo osiągnie… I tak też się dzieje.
Ale zacznijmy od początku. Kiedy urodziła się Natalia, lekarze powiedzieli rodzicom, że córka ma porażenie mózgowe. Diagnoza nie dawała jej szans na to, by kiedykolwiek mogła swobodnie chodzić. Oni jednak nie poddali się nigdy i szukali potwierdzenia tej okropnej diagnozy. Ostatecznie u Natalii stwierdzono artrogrypozę, zespół wad wrodzonych układu kostno-szkieletowego, skrzywienie kręgosłupa i zanik mięśni w prawej nodze. Jej częsty pobyt w szpitalu jakby ukierunkował jej obecne, dorosłe życie. Szybko zapamiętywała medyczne, zawiłe terminy wnikliwie analizując swój przypadek. Nic dziwnego, że w którymś momencie postanowiła studiować medycynę i znaleźć się po drugiej stronie, już jako lekarz.
W 2019 r. ukończyła studia na kierunku lekarskim Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Obecnie odbywa staż podyplomowy Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im. M. Pirogowa w Łodzi. Chce związać swoją przyszłość z radiologią. Jej pasją jest wielopłaszczyznowy rozwój. Nieustannie poszukuje najnowszych badań, rozwiązań, aby praca wykonywana z myślą o pacjencie była na możliwie najwyższym światowym poziomie. Uzupełnia swoje umiejętności jeżdżąc na szkolenia i konferencje. Stawia dobro pacjenta na pierwszym miejscu. Nieustannie uśmiechnięta, otwarta, chętna do pomocy. W OrtoMedSport zajmuje się opracowywaniem i projektowaniem prac badawczych.
Kiedy była już studentką drugiego roku, poznała lekarza i fizjoterapeutę, pracujących na co dzień ze sportowcami. Podjęła wyczerpujące i intensywne ćwiczenia. W pewnym momencie poczuła, jakby uruchomiła swoje ciało. To był też moment, kiedy pomyślała o roli… sportowca – wyczynowca. Dużo ćwiczyła, rehabilitowała się przez kilka godzin dziennie. Potem przyszedł czas na kolejne wyzwanie, którym był parasnowboard.
– Gdzieś w internecie widziałam klipy, nagrywane przez profesjonalistów. Wtedy zakiełkowała w głowie wizja przemierzania stoków na desce. Niestety z małej miejscowości na deskę daleko – pierwszy raz na snowboard udało się pojechać w czasie studiów – wspomina.
Kiedy w prezencie od doktora z Łodzi dostała swój pierwszy profesjonalny sportowy sprzęt, uwierzyła, że na tej płaszczyźnie może osiągnąć wiele. Pojechała z nim na zawody i zdobyła wicemistrzostwo Polski. Dla kobiety wielkie przecież osiągnięcie, ponieważ polski snowboard jest zdominowany przez mężczyzn.
– Co w nim jest takiego wyjątkowego? Przede wszystkim wolność. To nie tylko sport. To wszystko, co idzie za nim. Swego rodzaju filozofia – jedyny w swoim rodzaju luz. A najlepszych na świecie można porównać do artystów ruchu. Do tego snowboard uprawia się w pięęęknych okolicznościach przyrody, gdzie można poczuć z nią swoistą jedność – mówi Natalia.
Dodaje, że początki oczywiście nie należały do łatwych. – Ze względu na moją niepełnosprawność – trudno było mi złapać tę równowagę tak potrzebną w tym sporcie. Z wrodzoną upartością jednak nie poddawałam się. Pierwsze zawody kojarzą mi się ze stresem. Pierwszy raz widziałam tego typu tor – nie ma możliwości tego typu treningu w Polsce. Uczymy się takiej jazdy dopiero na zawodach. Chwil zawahania miałam mnóstwo, ale chodzi o to, żeby je pokonywać. Kiedy stoi się w bramce startowej, widząc trudne przeszkody, skacząc hopy na dużej prędkości – ciężko ich nie mieć. Przychodzi frustracja czasem, kiedy wyniki nie są satysfakcjonujące, pomimo ogromu włożonej pracy. Wtedy staram się ustabilizować głowę, skupić na paru następnych krokach – jedna rzecz naraz i krok za krokiem iść do przodu w zamierzonym kierunku – tłumaczy.
O Natalii najbliźsi mówią, że to człowiek wielu pasji. Jest członkiem kadry Polski w Parasnowboardzie. W 2019 r. zdobyła tytuł Mistrza Świata La Molina 2k23i brąz MŚ indywidualnie w banked slalomie na tych samych zawodach.
Czyli ten ogromny wysiłek opłacał się. Pomimo swoich ruchowych ograniczeń nie poddała się nigdy! Niepełnosprawność jej nie definiuje. To wszystko nie jest jednak proste, często ćwicząc, mając zawodową pracę i… rodzinę.
– Staram się nad tym nie zastanawiać tylko odpowiednio balansować tymi światami. Czasem słyszę, że powinnam z czegoś zrezygnować. Są to głosy ludzi, którzy mówią, że się NIE DA zamiast poszukać rozwiązań. Oczywiście pomaga, że mam ogromne wsparcie w mężu i rodzinie. Bez nich nie dałabym rady. Medycyna i parasnowboard to są dwa zupełnie inne światy. Świat uprawianej przeze mnie dyscypliny jest świetnym „resetem” dla głowy, a ponieważ praca na co dzień w szpitalu jest bardzo wymagająca pod kątem psychologicznym, nieustanna presja. Zmaganie się z chorobą, cierpieniem odbija się chcąc nie chcąc na nas. Natomiast praca lekarza daje zarazem ogrom satysfakcji, której nie da się odnieść do niczego innego. Żaden medal nie może równać się z uśmiechem pacjenta, który dochodzi do siebie po ciężkiej chorobie.
Zapytana o jej nestorów, osób z których czerpie inspiracje sportowe, odpowiada, że jest ich kilkoro i ciężko byłoby wymienić jedną. Są to tytani ciężkiej pracy tacy jak Muhammad Ali, odnoszący sukcesy na wielu obszarach bracia Klitshko, a na snowboardowym polu takimi osobami są Pierre Vaultier, Eva Samkova i Scotty James.
Jak zapowiada, już niedługo, po krótkiej przerwie trzeba będzie wznowić treningi i przygotowanie motoryczne pod kolejny sezon. Bowiem jej największym sportowym celem jest dostać się na Igrzyska Paraolimpijskie we Włoszech w 2026r.
Życzymy więc sukcesów! Dla Natalii sport to nie tylko hobby, ale też walka o najwyższe cele. Bez wątpienia jest ogromną motywacją dla innych – w tym niepełnosprawnych. Udowadnia, że przecież warto walczyć o siebie i o swoje marzenia! Wystarczy tylko chcieć!