Pacjent jednej ze słupeckich przychodni zdrowia został tam okradziony. Kiedy jego pieniądze i dokumenty się odnalazły, pokrzywdzony mężczyzna usłyszał, że „nie ma nic za darmo”.
Mężczyzna kilka dni temu wybrał się do lekarza. Gdy wszedł do gabinetu, pielęgniarka poprosiła go, żeby zostawił kurtkę na korytarzu. Pacjent zastosował się do polecenia. Kurtkę, w której zostawił m.in. portfel z pieniędzmi i dokumentami oraz telefon, powiesił na korytarzu przychodni, po czym ponownie wszedł do gabinetu. Po zakończonej wizycie zorientował się, że jego rzeczy zginęły. Niedługo potem w jego domu pojawił się mężczyzna twierdzący, że znalazł jego dokumenty. Stwierdził jednak, że „nie ma nic za darmo”. Gdy do akcji wkroczyła policja, wszystkie skradzione rzeczy się znalazły i wróciły do właściciela. Wszczęto już dochodzenie w tej sprawie. Śledczy, na podstawie zapisu z monitoringu przychodni, ustalili osobę podejrzewaną o kradzież. Obecnie przebywa za granicą, dlatego nie usłyszała jeszcze zarzutów. Fukcojonariusze czekają, aż wróci. Wartość skradzionego mienia przekroczyła 400 zł, dlatego sprawa traktowana jest jako przestępstwo. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Kradzież kradzieżą ale zostawianie wartościowych rzeczy bez opieki to nieodpowiedzialność
Ja pierdziele …. ale Palant
dołożyć jeszcze z 5 lat za mnie bo mnie okradziono w Netto
Żaden Palant.. Co to za grzebanie po cudzych rzeczach. Nie moje to nie tykam!!!