W minioną środę odbył się pogrzeb śp. ks. Marka Sobocińskiego, proboszcza parafii w Brudzewie.
– Śmierć ks. proboszcza, ks. Marka pewnie dla wszystkich tu obecnych była szokiem i przyjęta z niedowierzaniem. Każda śmierć, niezależnie kiedy przychodzi i w jakim wieku jest tak przyjmowana i zawsze mówimy: za wcześnie. Zwłaszcza jeśli to jest w pełni lat życia i czasu twórczego. Żegnamy ks. Marka w dniu, kiedy liturgia kościoła w dzisiejszych czytaniach, w Ewangelii mówi o powołaniu Apostołów. Mówi także o tym najważniejszym przesłaniu: bliskie jest Królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. To zadanie ks. Marek podjął, gdy odpowiedział na głos powołania, gdy przyjął święcenia i rozpoczął posługę kapłańską. W gruncie rzeczy temu chciał być wiernym. Dzisiaj, gdy gromadzimy się przy Jego trumnie, najpierw składamy słowa współczucia najbliższym, rodzinie naturalnej, ale także wspólnocie parafialnej w Brudzewie, bo po dziesięciu latach po raz drugi już traci proboszcza w pełni sił, pracującego wśród Was. Jest to z pewnością także doświadczenie dla Waszej parafii. Dziękujemy więc za Jego życie i za Jego posługę, za pracę duszpasterską w trzech parafiach jako proboszcz – w Wszemborzu, Palędziu Kościelnym i Brudzewie, a także za Jego dociekania intelektualne, naukowe, gdzie chciał i pragnął zgłębiać tajemnicę Boga, ubogacając nas tekstami często bardzo trudnymi. Myślę, że to pragnienie rozpoznania tego Boga, który się objawia, które było w Nim, prowadziło Go także na drogi życia, w których wchodził w przestrzenie dla nas niedostępne – powiedział bp Krzysztof Wętkowski.
– Ks. Marek, dla wielu z nas po prostu Marek, był człowiekiem wiary. Ponad 20 lat wspólnego kontaktu, rozmów, do ostatnich dni. Bez wątpienia był człowiekiem wiary, w milczeniu, cierpliwości widział głęboki sens. Nie skarżył się, patrzył na swoje życie z wiarą. Nie pamiętam, żeby narzekał. Zawsze próbował ze wszystkiego wyciągnąć dobro. Mało mówił. Bez wątpienia był człowiekiem skrytym. Ale kiedy już mówił, wysłuchawszy innych, były to słowa mówiące najczęściej o wierze. Słowa, które miały drugiego człowieka umocnić, bo wiary mu nie brakowało. I głęboko wierzył w tą drogę. Była to droga swoistego milczenia, cierpliwości, czynienia dobra, ale nie dobra po to, żeby coś zdobyć, osiągnąć, żeby się pokazać. Była to droga dobra, bo tak chciał, bo tak wierzył. Dlatego i nam nie może zabraknąć wiary. Jeżeli jesteśmy tu dzisiaj obecni to nie tylko dlatego, że chcemy Go po ludzku pożegnać, nie tylko dlatego, żeby mu podziękować za dobro, którego doświadczyliśmy, każdy z nas w różny sposób. Bo nie ma piękniejszej spłaty długu miłości wobec tych, którzy odchodzą, żebyśmy chcieli żyć tak jak oni dla nas tego chcieli. Myślę, że ks. Marek nie chciałby żebyśmy byli zrozpaczeni i smutni. Bardziej chciałby, abyśmy zobaczyli głęboki sens tej drogi, którą szedł i którą chciał w jakiś sposób zarażać każdego z nas. Nie poklask, nie chwała, tylko droga milczenia, modlitwy i wiernej służby. Mimo, że jak wiemy, nie był człowiekiem, który po ludzku miał łatwo. Przyszła jedna, druga choroba, którą dzielnie znosił. Myślę, że pewną puentą tego rozważania będzie modlitwa zawierzenia Błogosławionego Karola de Foucaulda, którym ks. Marek był zafascynowany. Modlitwa tego pustelnika, człowieka który prowadził życie też w oderwaniu od rzeczywistości świata brzmi następująco: „Ojcze, oddaję się w Twoje ręce. Uczyń ze mną to czego pragniesz. Cokolwiek uczynisz, dziękuję Ci. Jestem gotowy na wszystko, przyjmuje wszystko. Niech tylko Twoja wola będzie we mnie i w każdym Twoim stworzeniu. Nie pragnę niczego ponad to, Panie. W Twoje ręce oddaję duszę moją całą miłością mojego serca, ponieważ kocham Cię, Panie. Pragnę powierzyć się Tobie, oddać się w Twoje ręce bez zastrzeżeń, bezgraniczną ufnością, ponieważ Ty jesteś moim Ojcem”. Ks. Marek tak wierzył i my uwierzmy. I wierzmy, że prawdziwe dobro nie potrzebuje poklasku, ale prawdziwe dobro można czynić w milczeniu – padło w trakcie kazania wygłoszonego na pogrzebie.
Ks. Marek Sobociński spoczął na cmentarzu parafialnym w Brudzewie. Wszystkim bliskim zmarłego składamy najszczersze kondolencje i wyrazy współczucia. Cześć Jego Pamięci!
Odszedł do Pana gdzie już nie ma bólu i cierpienia
Nie ma bólu, cierpienia, zbierania tacy, kasowania za śluby, chrzest czy pogrzeb
Dobry Kapłan, któremu wiele zawdzięczam. Ukierunkowany na Paschalnego Baranka. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.